Zerkam w telefon i na karty aparatu i widzę tylko kilka marnych, zrobionych w biegu zdjęć… Ale tak się zastanawiam – czy wszystkie przeglądy muszą obfitować w zdjęcia? Czy czasem nie mogę po prostu napisać co mi siedzi w głowie lub leży na sercu?
Przede wszystkim chcę podziękować 22 osobom, dzięki którym ten mijający tydzień cudownie się dla mnie zaczął. Być może osobom nieprowadzącym bloga trudno będzie to zrozumieć, ale dla mnie to II miejsce w akcji Share week jest jak wygrana na loterii. Sami pewnie wiecie, jak wiele blogów jest teraz w sieci… Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że mój może zajść tak daleko. Czytając Wasze polecenia mojego bloga byłam przeszczęśliwa i wzruszona, bo opisywaliście to miejsce dokładnie tak, jak ja chciałam aby ono wyglądało.
Choć zawodowo zajmuję się marketingiem, moje miejsce w sieci nie jest produktem, który postanowiłam stworzyć, wypromować i sprzedać. Często powtarzam, że szewc bez butów chodzi, bo zaniedbuję kwestie SEO, rzadko bywam na blogerskich eventach, nie sponsoruję postów na FB itd. Nie mówię oczywiście, że to wszystko jest złe, tylko ja po prostu wybrałam inną drogę. Uznałam, że albo wszystko obroni się treścią, jakością i atmosferą, którą staram się tu stworzyć, albo nie. Jak nie, to trudno, znalazłabym sobie inne zajęcie. Potem okazało się, że ktoś tu zagląda, że czyta, komentuje, że poleca mnie dalej, że robi coś pod wpływem tego miejsca… I to dodaje mi skrzydeł i dzięki temu każda godzina poświęcona na tworzenie tego miejsca (a wierzcie mi, że jest ich bardzo dużo) ma sens i nie jest zmarnowana. Dość już, bo wchodzę na jakieś patetyczne tony… Ale chcę abyście wiedzieli, że bardzo doceniam Wasze wsparcie i że jesteście dla mnie bardzo ważni.
Nie mam zbyt wielu zdjęć, bo to był bardzo zapracowany tydzień, spędzony w dużej mierze przed komputerem.
W tym tygodniu pod hasłem “praca” kryły się działania na rzecz bloga i ZdrowoManii. Ta druga zajmuje mi ostatnio mnóstwo czasu, bo jeśli widzieliście ostatni odcinek, być może domyślacie się, że stworzenie takiego 40 minutowego filmu to nie takie hop siup. Podczas kilkugodzinnych nagrań powstała godzina materiału i ja tę godzinę oglądałam przez prawie cały poniedziałek, aby wybrać z niej najciekawsze 40 minut. Po całym dniu analizowania tego, do Michała trafia mniej więcej coś takiego…
DO WYCIĘCIA:
7:36 – 7:38 – pełne zdanie ma brzmieć „do tego dążysz, ale…”
10:33 – 11:16 – następne ujęcie zaczyna się od „To co właściwie chcemy…”
11:54 – 13:30 – następne ujęcie od „Bardzo możliwe, że…”
[…]24:56 – 27:53 – „popatrz sobie na mąkę [ROBIENIE SOSU Z PODKŁADEM MUZYCZNYM] i powiem tak…”
29:43 – 29:48 – „resztę wody dolać [cięcie] no i w tej chwili…”
30:07 – 30:30 – „ścięło [WYRABIANIE CIASTA Z PODKŁADEM MUZYCZNYM] 10 minut minęło…”
i tak dalej 😉
Później dostaję zmontowany przez Michała odcinek i znowu zaczyna się zabawa – wyłapywanie ewentualnych błędów, poprawki, przymiarki jak będzie wyglądało coś w innej wersji… Z tego miejsca muszę podziękować Michałowi za to, jak bardzo jest bezproblemowy, cierpliwy i w ogóle wspaniały! Jeśli poszukujecie operatora do jakichś projektów, to chętnie dam Wam na niego namiary, choć muszę chyba zacząć je limitować, bo później nie ma czasu dla mnie ;).
Dalsze etapy pracy nad odcinkiem pominę, bo chcę przejść już do sedna – jeśli oglądaliście tamten odcinek to wiecie, że planujemy rozwój ZdrowoManii i co za tym idzie – nagranie kilku filmów dodatkowych. Na pierwszy ogień idzie seria “ZdrowoMania w ogrodzie”, którą będę tworzyć wspólnie z panią Aldoną. Dwa odcinki zdecydowałam się zrealizować samodzielnie, wcielając się w rolę operatora i montażysty (a dodatkowo w jednym z nich wystąpić też przed kamerą)… I muszę powiedzieć, że niesamowicie to lubię! Nagrywanie i montaż filmów to moja nowa pasja, dlatego trochę ubolewam nad brakiem czasu na mój blogowy kanał. Zapewniam Was jednak, że niedługo pojawi się na nim coś nowego… Jestem w trakcie nagrywania vloga z kilku dni (to vlogi najbardziej lubię montować), a za niecały miesiąc wyjeżdżam na kilka dni w cudowne miejsce i wtedy też na pewno powstanie mnóstwo materiału.
Gadam (piszę) jak nakręcona, wiem, ale trudno taką nie być, kiedy robię to, co mnie nakręca.
Już jutro pojawi się pierwszy film z serii “ZM w ogrodzie” 🙂 stworzony w 100% samodzielnie przeze mnie, mam nadzieję, że nie odczujecie spadku jakości.
Udało mi się w tym tygodniu odwiedzić Room Escape! Trochę więcej na ten temat będzie w innym poście 🙂
Weekend… W sobotę obudziłam się o 6, bo stres po publikacji kolacji ze ZdrowoManią za bardzo nie pozwalał mi spać 😉 musiałam jakoś odreagować. Aktywność fizyczna na świeżym powietrzu zawsze pomaga się zdystansować, a stres oczywiście (jak zwykle) okazał się zupełnie niepotrzebny, bo mam bardzo mądrych i przyjaźnie nastawionych widzów i czytelników (za co bardzo Wam dziękuję).
To był początek weekendu, a koniec wyglądał tak:
I szczerze mówiąc oczy zaczynają mi się już zamykać, robię coraz więcej literówek… Więc przejdźmy do kolejnych stałych punktów programu:
Właściwości topinamburu i kilka przepisów.
Kolacja ze ZdrowoManią – pierożki chińskie z orientalnymi sosami (jeden z nich robiłam dziś do sushi, polecam :))
Czy freelancer powinien przyjmować wszystkie zlecenia? Wypowiedź kilku freelancerek (w tym moja :)).
Sezon na kleszcze niestety się rozkręca – podrzucam ciekawą historię podstępnej i bardzo groźnej choroby jaką jest borelioza… Warto przeczytać!
Kontrowersyjny artykuł na temat roli witaminy D i sensu stosowania filtrów słonecznych. Podkreślam – kontrowersyjny 😉 nie zgadzam się z nim w 100% (np. w kwestii ochrony oczu przed słońcem), ale uważam, że warto poznać ten punkt widzenia, przede wszystkim na filtry przeciwsłoneczne.
I proszę, jak na zawołanie kolejny artykuł w tym klimacie – jak zawarta w kosmetykach chemia oddziałuje na nasz organizm?
Świetny wpis Ani na temat robienia kariery, zarabiania pieniędzy itp.
Kojarzycie Julię Pietruchę? Można ją poznać bliżej na YouTubie… Jak ona śpiewa! Jak piękne teledyski tworzy!
Mam nadzieję, że coś Was zainteresuje 🙂 uciekam spać i życzę Wam udanego tygodnia!