Powroty do rzeczywistości nie należą do najłatwiejszych, nawet kiedy urlop był krótki i kiedy lubi się swoją pracę. Tak było w ubiegłym tygodniu i u mnie… Tęsknię za tą wakacyjną beztroską i trochę żałuję, że na kolejną tego typu podróż muszę jeszcze “trochę” poczekać. Lato nie jest u mnie sezonem ogórkowym, a wręcz przeciwnie. Pracy dużo i jest ona trudniejsza, bo w sezonie urlopowym znacznie trudniej umówić się na jakieś nagrania do ZM-ki. Cóż, na odpoczynek trzeba sobie najpierw zapracować :).
Już w poniedziałek zaczęło się ciekawie. Po południu pojechałam na nagrania do ZdrowoManii, utknęłam w niezwykle upierdliwym korku, w pełnym słońcu (o ironio w dzielnicy Włochy :D), spóźniłam się przez to na nagrywki… I kiedy już po wszystkim wracałam do domu szczęśliwa, że zadanie zostało wykonane, po przejechaniu dosłownie kilometra temperatura silnika mojego auta zaczęła niebezpiecznie wzrastać do maksimum… A że tego dnia rano oglądałam jakiegoś vloga z płonącym samochodem, nieco spanikowałam, kiedy spod maski mojego auta zaczął wydobywać się biały dym :D. Zjechałam na pobocze, zaczepiłam pierwszego lepszego stojącego na światłach pana i poprosiłam go aby ratował moją srebrną strzałę 😀 śmiać mi się chce jak sobie teraz to wszystko przypominam, ale wtedy zabierałam z auta wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i uciekałam w popłochu ;). Na szczęście okazało się, że samochód tylko się “zagotował” z powodu uszkodzonego termostatu. Koniec końców – miałam przymusowy tydzień bez samochodu, a jak na złość wiele spraw do załatwienia w związku z niedzielną imprezą rodzinną i nie tylko. Trzeba więc było przeprosić się z rowerkiem. Wreszcie coś mnie zmotywowało aby go wyciągnąć!
Z tęsknoty za włoskimi lodami stałam się też częstym gościem lodziarni Limoni. Lody są pyszne i nakładane w ilości niemalże nie do przejedzenia. Dzięki temu, że jeździłam na nie rowerem, mogłam się nimi zajadać bez większych wyrzutów sumienia 🙂
Wracam też do praktyki jogi, od której z kilku powodów miałam ok. 3 tygodniową przerwę. I dobrze się złożyło, bo przy okazji mogłam zrobić eksperyment jak tam mój cykl miesięczny bez wspierania go jogą. Już wiem, że kiepsko 😉 teraz wracam do jogi i zobaczymy co będzie dalej.
Jazda na rowerze sprzyja też odwiedzaniu miejsc, które podczas jazdy samochodem mija się niezauważone. Tak trafiłam na giełdę ogrodniczą.
Zaczynamy też sezon na badmintona, frisbee i inne takie atrakcje…
I na truskawki oczywiście! Chociaż póki co średnio mi smakują… Czekam na maliny, borówki i bób!
I jeszcze taka mała wskazówka – jeśli jesteście w trakcie urządzania balkonu, zajrzyjcie do Tigera, znajdziecie tam wiele przydatnych gadżetów:
Zapraszam przede wszystkim na moje vlogi z podróży, napracowałam się przy nich aby dobrze się je oglądało 🙂
Jeżeli na którymś z filmów wyświetlają się reklamy to przepraszam, ale uruchomił je YouTube, nie ja. AudioNetwork zgłosił roszczenie dot. wykorzystania ich utworów, które ja do tych vlogów specjalnie zakupiłam… Zgłosiłam sprzeciw i czekam na jego rozstrzygnięcie.
W ubiegłym tygodniu na blogu pojawiły się też:
Egzotyczna gryczanka + konkurs (trwa do jutra do końca dnia)
3 powody, dla których warto ćwiczyć w plenerze.
W tym tygodniu trochę zasypię Was zdjęciami z Cinque Terre. Czy ktoś z Was wyjeżdża tam wkrótce i zależy mu aby post z informacjami praktycznymi pojawił się jak najszybciej?
Ajurwedyjskie wskazówki dotyczące picia wody (ENG).
Przegląd filtrów przeciwsłonecznych u Sroki.
Na dziś to tyle, tradycyjnie życzę Wam udanego tygodnia i do przeczytania jutro 🙂