W tym tygodniu znowu zatraciłam się w pracy. Nauczyłam się kilku nowych rzeczy, odkryłam u siebie nowe umiejętności… Czułam się w tym wszystkim spełniona, ale jednocześnie znowu niebezpiecznie zbliżyłam się do granic swojej wytrzymałości.
Ale może przejdźmy do zdjęć i przy ich okazji opowiem więcej :).
Ten tydzień od poniedziałku do piątku mogłabym podsumować jednym zdjęciem:
Gdyby nie joga, która wymusza robienie sobie przerwy w środku dnia, pewnie pracowałabym po kilkanaście godzin dziennie. Nie tak miało wyglądać to lato. Miałam ostatnio trochę luzu w nagrywaniu ZdrowoManii, to znalazłam sobie inne zajęcie (jest szansa, że w tym tygodniu dowiecie się jakie). Jednak luz w nagrywkach się skończył, znowu trzeba podkręcić tempo… Trochę się martwię jak teraz pogodzę różne obszary mojej działalności, ale przynajmniej jedno mi sprzyja – pogoda. Kiedy znowu przyjdą upały, w moim mieszkaniu będzie 35 stopni, komputer będzie się przegrzewał, a ja będę marzyć tylko o przeniesieniu się gdzieś w cień drzewa… Póki co jednak lipiec jest chłodny i deszczowy, więc pozwalam sobie nawet na poranną pracę z łóżka. A co, kto freelancerowi zabroni!
Chłodny lipiec ma też inny plus – można iść pobiegać. Nie będę udawać, że kocham biegać we wszystkich możliwych warunkach… Dla mnie maksymalna temperatura do biegania to dwadzieścia-kilka stopni.
Jestem wdzięczna za to, że mogę biegać w takich wspaniałych okolicznościach przyrody.
Skoro jesteśmy przy aktywności – muszę pochwalić moją mamę, dzisiaj rano też była ze mną na jodze 🙂
Co do jogi – na dniach spodziewajcie się kolejnego wpisu z moimi postępami. Wczoraj zrobiły się do niego zdjęcia 🙂
Zgodnie z listą wakacyjnych planów, zwiedzamy targi śniadaniowe. Ten nad Balatonem totalnie nas rozczarował, autentycznie nie miałam tam co jeść. Niby samosy zawsze się sprawdzają, ale jednak chciałabym mieć większy wybór.
Lunaseł eksploruje Gocław…
Dzisiaj postawiliśmy na targ ursynowski i tu było już o wiele lepiej. To mój naleśnik z ciecierzycy z kormą i hummusem. Pyszny 🙂
Niestety nie można mieć wszystkiego, tym razem nie dopisała nam pogoda…
Dobrze, że zawsze wożę w samochodzie awaryjny parasol z IKEA 🙂
O 17tej miała się odbyć potańcówka, ale nie wyglądało to najlepiej…
Pojechaliśmy więc na domowe jagodzianki, prosto z piekarnika!
A wracając zobaczyliśmy, że na potańcówce bawią się tłumy, więc musieliśmy zatrzymać się choć na chwilkę i zobaczyć jak wygląda ta impreza :). Pozdrawiam Karolinę i Piotra, których spotkałam na targu 🙂
W tym tygodniu na Snapie robiłam Wam smaka na burgery z pieczarek. Wpadajcie do Lidla po duże pieczary, a potem na bloga Elwiry po przepis.
Warto sprawdzić też ofertę letnich ubrań w Lidlu. Kuszą mnie te maxi, ciekawe jak wygląda ich rozmiarówka… Nie tak łatwo kupić maxi na krasnala 🙂
Od jutra sportowa oferta w Biedronce. Nie mam żadnych ubrań sportowych z Biedry, ciekawa jestem czy są równie dobre jak te z Lidla…? W Lidlu nieźle się w tym tygodniu obkupiłam 😀 kupiłam dwie pary krótkich spodenek, biustonosz sportowy, top i legginsy. Tylko top nieco mnie rozczarował rozmiarówką (S na mnie wisi), ale reszta jest super. A jak tam Wasze łowy?
Pierwszy wywiad z mamą Ani Przybylskiej. Przygotujcie sobie chusteczki.
50 rzeczy, które powinieneś zrobić w te wakacje – świetna lista pomysłów i inspiracji!
Kolejny mit dietetyczny obalony…
Nie ma się czym chwalić… Udało mi się w tym tygodniu dodać tylko jeden post 🙁 byliście już ze mną w Riomaggiore?
Zostawiam Was z tym przeglądem tygodnia, a sama wracam do pracy. Chcę zacząć tydzień od porannej jogi (w szkole), więc żeby nie siadać do pracy dopiero o 12tej, musiałabym bardzo wcześnie wstać… A nie lubię sobie tego robić w poniedziałki 😉 wolę skrócić sobie weekend i powysyłać różne maile jeszcze dziś wieczorem. Słonecznego tygodnia!