To miała być recenzja książki Rachel Brathen, joginki znanej z jej instagramowego konta “Yoga Girl”, na którym dzieli się swoimi refleksjami i pokazuje bajeczne życie na jednej z karaibskich wysp. Okazało się jednak, że chęć podzielenia się z Wami opinią na temat tej książki, sprowokowała mnie do pewnych przemyśleń i to one nieco zdominowały ten post.
Książkę “Yoga Girl” wypatrzyłam u Kingi i od razu zapisałam ją na swojej “wish-liście”. Ostatecznie dostałam ją od Wojtka na urodziny, czyli ponad miesiąc temu i jakoś przez długi czas nie miałam nastroju aby ją przeczytać. Robiłam kilka podejść, przeglądałam ją, zachwycałam się zdjęciami, czytałam coś wyrywkowo… Ale ciągle nie czułam tego klimatu. Teraz wydaje mi się, że było to spowodowane chwilowym oddaleniem się od jogi. Przez cały sierpień i pierwszą połowę września nie chodziłam do studia jogi, bo zakup karnetu w tym okresie był nieopłacalny z powodu dużej ilości pracy i wyjazdów… A samodzielna praktyka ma dla mnie zupełnie inny wymiar… Ostatecznie książkę tę przeczytałam dokładnie w dniu powrotu na zorganizowane zajęcia. Nie było to planowane, po prostu wtedy poczułam ten impuls, że chcę poznać historię Rachel Brathen.
Piszę o tym, bo wydaje mi się to istotne… Nie wiem, czy osobom nie mającym styczności z jogą, ta książka przypadnie do gustu. Nie jestem pewna, czy będą w stanie wyobrazić sobie to, co opisuje autorka. Czyli to, jak joga zmieniła jej życie. Bo zmieniła diametralnie! Nie chcę zdradzać całej historii, ale dzieciństwo Rachel nie należało do najłatwiejszych. Jak nie trudno się domyślić – nie przeszło to bez echa i jako nastolatka prowadziła dość kontrowersyjny styl życia. Można powiedzieć, że była już prawie na samym dnie, kiedy jej rodzina wysłała ją na obóz medytacyjny. Jak zapewne się domyślacie – w tym momencie następuje duży przełom w tej historii, a jej dalsza część to pochwała wschodniego stylu życia, jogi i medytacji… Ale nie tylko. Dla mnie to po prostu opowieść o mądrym i świadomym życiu. Lubię takie książki, bo pomagają mi ułożyć w głowie pewne przemyślenia. Wybrałam dla Was kilka cytatów, podczas czytania których miałam wrażenie, że ktoś wreszcie sformułował moje myśli w ładne, uporządkowane zdania…
Szczęście brało się ze mnie, z mojego patrzenia na świat, nie z zewnętrznych czynników będących poza moją kontrolą. Przestałam martwić się tak bardzo tym, co inni myślą o mnie, i zaczęłam koncentrować się na tym, co czuję wewnątrz siebie.
Ja przez większą część życia nie czułam się szczęśliwym człowiekiem, bo zawsze czegoś mi brakowało. Jakichś ludzi, cech wyglądu, rzeczy materialnych… Ciągle koncentrowałam się na tym, czego nie mam, zamiast na tym, co posiadam. A mam niesamowicie wiele, o czym pisałam już w moim bilansie 30latki. Teraz, kiedy dokonałam pewnych zmian w swoim życiu i nauczyłam się odczuwać wdzięczność, jestem permanentnie szczęśliwym człowiekiem. Dlatego doskonale rozumiem co Rachel ma na myśli – szczęście jest w nas i zależy wyłącznie od nas. Uzależnianie go od czynników zewnętrznych jest najgorszym, co możemy sobie zrobić.
Rachel dużo pisze też o tym, jak (również dzięki jodze) zmieniło się jej podejście do własnego ciała.
Kochać swoje ciało znaczy kochać każdą jego część, nie tylko wtedy gdy nam pasuje lub kiedy stworzymy ku temu idealne warunki. (…) Kiedy naprawdę kochamy osobę, którą jesteśmy, w sposób naturalny zaczynamy troszczyć się o swoje ciało. To miejsce, w którym mieszka nasza dusza.
Podpisuję się pod tym w 100%. To jest podstawa mojego zdrowego stylu życia – jestem wdzięczna mojemu ciału za to, jakie jest. Mam dwie zdrowe ręce i nogi, twarz, której nie muszę się wstydzić i jestem sprawna fizycznie. To dzięki mojemu ciału mogę tańczyć, biegać, praktykować jogę, podróżować, żyć tak jak chcę. Kocham je za to i chcę mu podziękować okazując mu swoją troskę. To moja motywacja do aktywności, gotowania, zdrowych zakupów i świadomego życia. A najlepsze jest to, że trwa ona bez przerwy od kilku lat i jest tak silna i głęboko zakorzeniona, że nigdy nie minie.
Rachel uważa też, że praca nad swoim ciałem przekłada się na naszą psychikę i umiejętność radzenia sobie z problemami…
Budując siłę potrzebną w balansowaniu stabilnie na rękach, buduję siłę do zmierzenia się ze wszystkim, co rzuci mi los. Uwalniając napięcie bioder, ramion i ścięgien udowych, uwalniam strach, frustrację, smutek.
To jest to, z czym sama nie do końca się zgadzam, bo raczej tego nie odczuwam. Być może dlatego, że nie miałam okazji tego sprawdzić. Patrzę teraz z dużym dystansem na swoje życie i choć nie było ono zawsze kolorowe i usłane różami – uważam, że jednak było dla mnie łaskawe i najgorsze pewnie dopiero przede mną. Na razie nie wiem, czy moje jogowe doświadczenie przełoży się na radzenie sobie z przeciwnościami losu…
I jeszcze jedna prosta, życiowa prawda…
Wszystko, czego chcesz dla siebie, musisz być gotowa dać innym. Jeśli chcesz miłości – kochaj. Jeśli przebaczenia – przebaczaj. Jeśli akceptacji – akceptuj. Jeśli dobroci – czyń dobro.
Podoba mi się to, bo nawiązuje do prawa karmy, w które osobiście bardzo wierzę. Dlatego nie mogłam tu tego nie zacytować :).
Książka Yoga Girl, kosztuje 49,90 zł, ale można ją kupić w dużo lepszej cenie, np. na Merlin.pl. I jeszcze co do samej książki, to to jedna z tych pozycji, którą warto przeczytać kilka razy, za każdym razem koncentrując się na czymś innym. Jest ona bowiem podzielona na różne, przeplatające się ze sobą działy i czytając ją, lepiej tego nie mieszać.
Te działy to:
- część pamiętnikowa, którą czyta się jak dobrego bloga
- część z opisem asan i wskazówkami “technicznymi”
- część z kilkunastoma, wegetariańskimi przepisami
- cześć z “refleksjami pełnymi miłości”, w których Rachel podsumowuje najważniejsze myśli poruszone w części pamiętnikowej
Książka jest pięknie ilustrowana zdjęciami prezentującymi autorkę i jej spokojne życie na karaibskiej wyspie Aruba. Co tu dużo mówić, naprawdę przyjemnie się to czyta i ogląda, więc nie mam wątpliwości, że ta lektura przypadnie do gustu zarówno tym mniej, jak i bardziej zaawansowanym joginkom :). Aktualnie Rachel jest w ciąży, a na jej Instagramie znajdziecie mnóstwo inspiracji na temat jogi i szczęśliwego, zdrowego stylu życia.
Partnerem wpisu jest Merlin.pl 🙂