Dzielę rok na dwie połowy – ciepłą i zimną. Dlatego dla mnie nadejście jesieni nie oznacza jedynie kolorowych liści, długich spacerów, powrotu do slow joggingu i zmiany japonek na botki. Nie mogę pozbyć się myśli, że oto wkraczamy w półroczny okres zimna i ciemności, a że zarówno zimna jak i ciemności nie znoszę, to wcale nie jestem szczęśliwa z tego powodu. Kiedyś do tej zimniejszej połowy roku podchodziłam jak do czegoś, co trzeba jakoś przeżyć. Dziś uważam, że ten czas (tak jak każdy inny) trzeba celebrować. Tak w myśl zasady “jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Zaczynam więc wchodzić w ten jesienno-zimowy klimat i co chwilę odkrywam rzeczy, za którymi nawet tęskniłam i które w tej zimniejszej połowie roku są fajne. W sumie to nawet można się z nich cieszyć!
Oto 25 rzeczy, za które troszkę lubię jesień i zimę (pod warunkiem, że nie trwają dłużej niż pół roku) 😉
1. Kieszenie w kurtkach 😀 letnie spacery z psem często wiązały się z koniecznością zabierania ze sobą jakiejś torebki. Na telefon, na klucze, na różne psie akcesoria… Jak to wygodnie zarzucić na siebie kurtkę i wszystko mieć w niej pod ręką.
2. Pogoda sprzyja bieganiu. Podziwiam osoby, które biegają przy temperaturze powyżej 20 stopni. Jako że biegacz odczuwa 10 stopni więcej, ja latem biegać nie znoszę, bo zwyczajnie jest mi za gorąco. Wolę robić to przy temperaturze minusowej niż przy 20+.
3. Pogoda sprzyja jeździe na rolkach. I znowu – dla mnie lato + rolki to nie jest dobre połączenie, bo jest mi za gorąco w stopy, a letni strój podczas upadku nie ochroni przed obtarciami (nie na wszystko mam ochraniacze). Przypominam sobie o rolkach dopiero wtedy, kiedy przerzucam się na długie spodnie i bluzy.
4. Pogoda sprzyja pracy. Latem, kiedy świeci słońce i jest ciepło, przykro siedzieć przed komputerem. Podczas zimniejszej połowy roku czasu na pracę jest więcej.
5. Rozgrzewające śniadania. Owsianki na ciepło z cynamonem, kardamonem i orzechami… Komosanki na bazie soku jabłkowego… Mniam , mniam, mniam!
6. Gorące napoje. Latem w ogóle nie piję ciepłych herbat, dopiero teraz przypomniałam sobie o ich istnieniu. Ostatnio mam słabość do earl greya :).
7. Zupy. Bo latem nie gotuję zup, serio serio! Koniecznie muszę jak najszybciej ugotować zupę czosnkową. I dyniową oczywiście.
8. O tej porze roku chce mi się gotować. I piec. Bo latem mi się nie chce 🙂 a teraz czuję błogość na samą myśl o cieple płynącym od kuchenki i o rozgrzewających przyprawach.
9. Czapki i szaliki, pod którymi można schować włosy w “bad hair day”. I ogólnie – pod którymi można trochę się ukryć wychodząc bez makijażu. Naprawdę lubię czapki i szaliki.
10. Powroty do domu, które tylko w tej zimniejszej połowie roku sprawiają, że robi się przyjemnie ciepło nie tylko na ciele, ale i w sercu. Dobrze mieć dokąd wracać, dobrze mieć własny dom, kuchenkę i szafkę pełną herbat. Powroty z jesiennych i zimowych spacerów są wspaniałe.
11. Ciepły koc i mięciutki szlafrok. Uwielbiam ten moment, kiedy wieczorem kładę się na kanapie z książką lub laptopem i przychodzi do mnie Luna. Przytula się do mnie i też lgnie do ciepła, jakie daje miły w dotyku koc. Ten nasz wieczorny rytuał to kwintesencja jesienno-zimowego domatorstwa.
12. Ogrzewanie w samochodzie 😉 bo auto bez klimy łatwiej ogrzać niż schłodzić w upalny dzień.
13. Piękne światło! Promienie słońca są bardziej “miękkie” i sprzyjają plenerowym zdjęciom. Ale to tylko jesienią, zimą niestety światła jest za mało…
14. Grzane wino. Z pomarańczą. Bo od czasu do czasu lubię, po prostu. Grzańce bezalkoholowe też są super.
15. Weekendy w domu. Oczywiście uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu i korzystać z pięknej pogody, ale jestem też domatorką i czasami mam ochotę zaszyć się na weekend w domu i czytać książki, oglądać filmy i zajmować się domem. Latem szkoda na to czasu, a jesienią i zimą można oddawać się swojemu domatorstwu bez wyrzutów sumienia.
16. Sezon grzewczy. Na kaloryferze można coś wysuszyć, rozmrozić… Można przy nim się ogrzać po powrocie z długiego spaceru. Lubię, kiedy kaloryfer jest ciepły.
17. Te wszystkie fajne rzeczy, które można zrobić jesienią i które podsumowała Kasia.
18. Święta. Niedługo zacznie się tworzyć świąteczna atmosfera, najpierw w sklepach, a potem w domu. Święta trwają zdecydowanie zbyt krótko, więc z przyjemnością zaczynam je celebrować już na samym początku grudnia.
19. Długie i leniwe, weekendowe poranki w łóżku. Latem szkoda na nie czasu.
20. Dźwięk deszczu uderzającego o parapet, który uwielbiam, ale tylko podczas zimniejszej połowy roku, bo latem bywa frustrujący.
21. Mam ochotę zajmować się domem. Zadbać o porządek, wystrój, ciepło domowego ogniska :). Latem spędzam w mieszkaniu mniej czasu, więc nie chce mi się jakoś szczególnie nim zajmować. To jesienią zaczynam porządki w szafkach, ubraniach itp. i sprawia mi to przyjemność.
22. Wschody słońca, które teraz są o przyjaźniejszej porze i bywają naprawdę malownicze. Ja to doceniam, bo moje okna wychodzą na wschód i podziwianie zachodów jest dla mnie nieosiągalne, a wschody latem są za wcześnie 😉
23. Jesienią i zimą promienie słońca nie są czymś codziennym i oczywistym i dzięki temu mają dla nas jeszcze większą wartość, cieszą o wiele bardziej!
24. Filmy, seriale, YouTube… Czyli wszystko to, na co latem szkoda mi czasu. Wtedy oglądam tylko ulubione kanały na YouTube, a wszystko inne odpuszczam. Dopiero podczas zimniejszej połowy roku nadrabiam zaległości.
25. No chyba nie myśleliście, że zabraknie tu takich banałów jak to, że lubię jesień za dywan kolorowych liści szeleszczących pod nogami podczas spaceru? A zimę za śnieg skrzypiący pod stopami, ale to w ostatnich latach rzadkość :(.
Ufff, trochę się tego uzbierało, ale na pewno znalazłabym więcej plusów tej zimnej połowy roku. Wszystko jest kwestią nastawienia… I tego, jak długo ta “połowa” trwa, bo umówmy się – każda z tych rzeczy może w pewnym momencie się znudzić ;).
Czego zabrakło Wam na tej liście? O czym zapomniałam?