Miesiąc temu nie było ulubieńców, bo mogłabym polecić w nich tylko jedną rzecz. Prawda jest taka, że nie jestem typem “testera”. Nie lubię mieć dużo przedmiotów, więc staram się kupować sobie tylko to, co jest mi naprawdę potrzebne, albo co wyraźnie umila mi życie. I dziś pokażę Wam kilka takich rzeczy, w większości są to trafione prezenty:
Poduszka do medytacji
Poduszka do medytacji to prezent z przesyłki PR-owej od marki produkującej sosy sojowe :D. Sama nigdy bym sobie takiej nie kupiła, bo uważam to za gadżet, bez którego spokojnie można się obejść. Nadal tak uważam, ale nie przeszkadza mi to w uwielbieniu do tego przedmiotu ;). Używam tej poduszki podczas pozycji siedzących w jodze i ogólnie podczas siedzenia na podłodze, co z racji posiadania psa i zabawy z nim czynię dość często. Poduszka jest wypełniona łuskami gryki, idealnie dopasowuje się do kształtu ciała i jest bardzo, bardzo wygodna!
Termos
Termos La Playa Mercury to bardziej ulubieniec Wojtka niż mój, bo on korzysta z niego codziennie 🙂 ja tylko czasami, podczas dłuższych spacerów. Lubię zabierać na nie jakiś rozgrzewający napój. To nie jest nasz pierwszy termos, ale pierwszy tak skuteczny. Trzyma ciepło przez prawie cały dzień, czasami Wojtek wieczorem podaje mi z niego herbatę, którą zrobił w pracy przed południem i która cały czas jest bardzo ciepła.
Czytnik e-booków
Czytnik Kindle PaperWhite 3 – to maleństwo przedstawiłam Wam już w osobnym poście, więc zainteresowanych tematem odsyłam tam :). Tutaj pokrótce podsumuję, że pokochałam swój pierwszy czytnik przede wszystkim za możliwość czytania przy słabym oświetleniu. Na drugim miejscu jest oszczędność miejsca i wygoda korzystania.
Żel pod prysznic Alterra
Jestem fanką kosmetyków naturalnych o jak najprostszym i najkrótszym składzie. Chociaż szczerze mówiąc na składach chemicznych za bardzo się nie znam i nie potrafię powiedzieć, czy ten żel pod tym względem faktycznie jest super… Myślę jednak, że jest lepszy od wielu zwykłych drogeryjnych żeli pod prysznic. I co dla mnie równie ważne – nie kosztuje miliona monet, jak większość tego typu kosmetyków z bio i eko w nazwie. Ten żel jest dostępny w Rossmannie za 5,50 zł, występuje w dwóch wersjach zapachowych. Osobiście bardziej lubię ten drugi, czyli limonkę i agawę, ale ten też jest ok. Co ważne – krem pod prysznic z tej serii zupełnie mi nie podpasował (w ogóle się nie pienił), ale żel jest naprawdę super :).
Herbatka Yogi Tea Choco Mint
Herbatki Yogi Tea wpisałam na listę swoich wymarzonych prezentów, wcześniej robiąc dokładny ich przegląd, aby zasugerować komuś konkretne smaki. Przy okazji trochę się podłamałam, bo w każdej, na którą kliknęłam, w składzie była lukrecja. Lukrecję zawsze lubiłam, ale skutecznie obrzydziły mi ją herbatki Pukka. To dla mnie tak dominujący smak, że nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego jest on dodawany do niemal wszystkich mieszanek… Zaryzykowałam jednak i na mojej liście znalazły się też smaki zawierające lukrecję. I rzecz jasna – nie mogło zabraknąć na niej herbatki Choco Mint, bo połączenie mięty i czekolady to według mnie jedna z najlepszych rzeczy, jakie wymyślono. W składzie tej mieszanki znajdziemy łupiny kakaowe (60%), lukrecję (12%), miętę (6%), anyż, kakao w proszku, cynamon, czarny pieprz, chleb świętojański (czyli karob), kardamon, imbir, olejek z mięty pieprzowej, ekstrakt waniliowy, słód jęczmienny, goździki i ziarna wanilii. Całość składa się na pyszne i rozgrzewające połączenie.
Pan tu nie stał – gra planszowa
Zaliczam się do pokolenia, które czasy PRL pamięta jak przez mgłę, ale mogę powiedzieć, że doświadczyłam ich na własnej skórze. Kiedy zobaczyłam grę “Pan tu nie stał“, od razu zapragnęłam w nią zagrać, aby cofnąć się do czasu swojego wczesnego dzieciństwa i chociaż w taki sposób doświadczyć tego, co dla moich rodziców było wtedy codziennością. Po przeczytaniu zasad trochę zwątpiłam, bo wydały mi się strasznie skomplikowane… Ale wystarczyło zacząć grać i szybko wszystko załapaliśmy. Gra okazała się bardzo emocjonująca, bo ciężko pogodzić się z faktem, że ktoś sprząta nam sprzed nosa meblościankę, po którą stoimy od początku rozgrywki… W naszym towarzystwie nie obyło się bez awantur, aż osoba obserwująca nas z boku stwierdziła, że ta gra naprawdę cofa do czasów PRL, bo ludzie zaczynają się przy niej kłócić, jak wtedy w tych nieszczęsnych kolejkach ;). Mimo wszystko polecam! 🙂
Mam nadzieję, ze wśród moich ulubieńców znaleźliście coś dla siebie. A być może któraś z prezentowanych przeze mnie rzeczy jest też Waszym ulubieńcem? Dajcie znać! 🙂
Część z zamieszczonych linków stanowią linki afiliacyjne. Jeśli podążając za nimi dokonacie zakupu, ja otrzymam niewielką prowizję od tej transakcji. Nie wpływa to na cenę zakupionych przez Was produktów.