Nie mogłam doczekać się publikacji tego wpisu, bo wśród moich dzisiejszych propozycji jest – moim zdaniem – prawdziwa perełka. Ale po kolei :).
Przypominam, że partnerem tej serii wpisów jest serwis Virtualo.pl, na którym znajdziecie szeroki wybór ebooków i audiobooków.
Zdrowe gotowanie by Ann – Anna Lewandowska
Ja mam ebooka, ale przyjrzałam się ostatnio tej książce w Rossmannie i muszę przyznać, że jest bardzo przyjemna dla oka. Przede wszystkim dlatego, że obfituje w zdjęcia autorki, a ta niewątpliwie jest przepiękną kobietą. Tylko czy od książki kulinarnej oczekujemy tylu zdjęć autorki? Być może mają one pełnić jakąś funkcję, może na przykład mają motywować i pokazywać “jedz tak jak Ann, a też będziesz taka piękna!”. No niestety to tak nie działa, ale może ktoś się na to złapie ;). W każdym razie zdjęcia naprawdę są piękne. A przepisy… Faktycznie dość proste, nie zawierają jakichś bardzo wymyślnych składników (chociaż oczywiście są wśród nich popularne superfoods). Ja niestety nie przetestowałam jeszcze ani jednego, nie trafiłam na taki, który od razu bym chciała i mogła zrealizować. Ale nie sugerujcie się tym, bo ja w kuchni wolę eksperymentować niż odtwarzać przepisy innych i książki kulinarne też mają mi bardziej służyć jako inspiracje, a nie coś do odtworzenia.
“Ajurweda – przewodnik po zdrowiu i urodzie” Elżbieta Libiszewska Kindler
Książka ta ma jeden minus. Jest stanowczo za krótka. I tak, jak ostatnio pisałam Wam, że książka Bartosza Niedaszkowskiego “Joga i Ajurweda” nie jest najlepszą lekturą na pierwszy kontakt z ajurwedą, tak tę pozycję zdecydowanie mogę polecić “początkującym”. Jest napisana bardzo przystępnym językiem i nafaszerowana prostymi wskazówkami, jakie inspiracje warto czerpać z tej indyjskiej nauki. Kilka z nich nawet nieśmiało wprowadziłam w życie, ale nie wszystkie się u mnie sprawdziły. Za jakiś czas będzie na ten temat post :).
W książce, oprócz informacji ogólnych o ajurwedzie i porad, znajdują się też ajurwedyjskie przepisy, np. na herbatki, zupy, desery, potrawy dla dzieci.
“Historia wewnętrzna. Jelito – najbardziej fascynujący organ naszego ciała” – Giulia Enders
To mój pierwszy audiobook. Okazało się, że takie czytanie poprzez słuchanie jest super wygodnym rozwiązaniem. Książka ta porusza tematykę ludzkiego układu pokarmowego, czyli chyba jest bardzo podobna do popularnej ostatnio książki “Food pharmacy”. Wiadomo, że historia na temat tego, co dzieje się z naszym pokarmem po spożyciu nie jest zbyt sexy i trudno stworzyć publikację, która opowie o tym lekko, może trochę z humorem i przede wszystkim zrozumiale. Giulii Enders moim zdaniem się to udało i uważam, że każdy człowiek powinien zaliczyć taką lekturę, aby lepiej zrozumieć funkcjonowanie tego niezwykle ważnego i wpływającego na nasze samopoczucie układu w ciele.
“Dzika strona jedzenia” – Jo Robins
To jest ta moja perełka. Dawno nie czytałam książki, z której dowiedziałabym się tylu ciekawych rzeczy na temat żywności. Przyznam, że niektóre ciekawostki tak mnie zaskoczyły, że zaczęłam robić dodatkowy research w sieci, w celu potwierdzenia ich. Dzięki temu bardzo pogłębiłam swoją wiedzę na temat jedzenia i mam zamiar wykorzystać to na blogu, podsuwając Wam czasami pewne wskazówki, np. jak wydobyć pełną moc czosnku albo jak obniżyć indeks glikemiczny ziemniaków.
Każdy rozdział tej książki koncentruje się na innym produkcie i składa się tak jakby z dwóch części. W pierwszej omawiana jest historia danego produktu i to, jak on ewoluował, jak na przestrzeni lat zmieniała się jego postać i wartości odżywcze… Tę część zdarza mi się pomijać, bo mocno koncentruje się na Stanach Zjednoczonych i nie zawsze wynoszę z tych informacji coś dla siebie. Druga część jest już bardziej praktyczna i dowiadujemy się z niej jak obchodzić się z różnymi produktami i jak je kupować, aby wybierać te najbardziej wartościowe. Czytam tę książkę bardzo powoli, aby nie umykały mi zdobywane dzięki niej informacje. Niektóre co prawda trudno przełożyć na nasz polski rynek, ale od czasu do czasu pojawia się komentarz wydawcy, który podpowiada jak dana kwestia wygląda w Polsce.
Jest tylko jedna rzecz, która trochę mnie w tej książce zmroziła, a mianowicie opinia autorki, że pewne rzeczy lepiej ugotować w mikrofalówce niż w wodzie. Yyyy… Jestem hejterką kuchenek mikrofalowych, ale być może autorka ma do nich innych stosunek, albo ogólnie w USA jest inne nastawienie do tego sprzętu. Opinie co do jego szkodliwości są oczywiście podzielone, tak jest ze wszystkim… Ale ja jestem na nie, dlatego taka wzmianka mnie zdziwiła. Poza tym jednak uważam, że to świetna książka.