Zastanawialiście się kiedyś, która sałata jest najzdrowsza i jak ją kupować i przechowywać, aby wykorzystać pełnię jej wartości odżywczych? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w dzisiejszym poście!
Sałata zawsze była produktem przeze mnie niedocenianym. Pewnie nawet bym się nie zorientowała, gdyby wszystkie sałaty świata zniknęły ze sklepów ;). No dobra, może przez chwilę rozglądałabym się za rukolą, ale potem wcale bym za nią jakoś szczególnie nie tęskniła. Wartość tych zielonych liści zaczęłam doceniać dopiero po lekturze książki “Dzika strona jedzenia”. Ten rozdział o sałatach dużo mi rozjaśnił i postanowiłam podzielić się z Wami wiedzą wyniesioną z tej książki.
Która sałata jest najzdrowsza?
Przy wyborze sałaty powinniśmy kierować się dwoma ważnymi kryteriami. Pierwszym z nich jest jej kolor. Najlepiej wybierać sałaty o najbardziej intensywnym, ciemnym kolorze, ponieważ zawierają one najwięcej składników odżywczych, w tym słynącej z właściwości przeciwutleniających i wspierającej nasze oczy luteiny. Druga ważna kwestia to ułożenie liści. Tutaj naszą uwagę powinny zwracać sałaty o liściach jak najbardziej rozłożystych. Dlaczego? Otóż roślina w fazie wzrostu potrzebuje kontaktu ze słońcem, a co za tym idzie, jest narażona na działanie promieniowania UV. Natura oczywiście nieźle to przemyślała i w takiej sałacie wytwarzany jest jej własny, biologiczny filtr UV, który ma chronić komórki rośliny przed szkodliwym działaniem tego promieniowania. Te filtry to nic innego, jak pożądane przez nas fitoskładniki, mające bardzo pozytywny wpływ na nasz organizm. I teraz wracając do kwestii ułożenia liści – bardziej rozłożyste sałaty są też bardziej narażone na kontakt z promieniowaniem UV i co za tym idzie, produkują więcej fitoskładników. Świetnym przykładem jest sałata lodowa – podobno jej zewnętrzne liście wykazują znacznie większą aktywność przeciwutleniającą, niż te położone wewnątrz główki.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, najzdrowsze są sałaty o ciemnym ubarwieniu i rozłożystych liściach, takie jak: rukola, szpinak, czerwona sałata karbowana i sałata masłowa. Nieco mniej, ale również wartościowa jest sałata rzymska. Najbardziej ubogą w składniki odżywcze sałatą jest sałata lodowa.
Jak kupować sałatę?
Tak jak w przypadku innych warzyw – najlepiej kupować produkty jak najmniej przetworzone. Nie od dziś wiadomo, że warzywa i owoce tracą na wartości z każdą godziną od zabrania ich z pola. Sałata opakowana i np. pocięta na kawałki, prawdopodobnie przeszła dłuższą drogę do sklepu, niż ta sprzedawana w całości. Patrząc na to z tej strony, nie najlepszym wyborem wydają się być gotowe, już umyte mieszanki sałat… Chociaż z drugiej strony taki mix różnych liści prawdopodobnie zawiera więcej fitoskładników, niż główka sałaty jednego rodzaju, dlatego nie negowałabym tych mieszanek tak całkowicie. Mnie zdarza się z nich korzystać, bo są bardzo wygodne w użyciu. Uważam też, że lepiej zjeść takie, niż nie zjeść sałaty wcale ;). Wybierajmy mieszanki zawierające jak najwięcej ciemnozielonych, czerwonych lub fioletowych listków. Zwracajmy też uwagę na stan tych liści, w miejscach przecięcia najlepiej widać, czy nie są one już zwiotczałe lub pożółkłe.
Kupując sałatę w całości patrzmy na to, aby była jędrna, ciężka, jak na swój rozmiar i bez widocznych zażółceń świadczących o więdnięciu.
Jak przechowywać sałatę?
Aby kupiona przez nas sałata jak najdłużej zachowała świeżość i wartości odżywcze, warto po powrocie ze sklepu poświęcić jej kilka minut. Należy oddzielić od siebie liście i wypłukać je przez ok. 10 minut w zimnej wodzie. Następnie dokładnie osuszyć je ręcznikiem lub w suszarce do sałaty, schować do podziurkowanej torebki strunowej i delikatnie wycisnąć z niej powietrze. Folię dziurkujemy igłą w równych odstępach (10 dziurek na torebkę o pojemności 1 litra). Robi się to po to, aby zapewnić sałacie odpowiedni poziom wilgoci i tlenu. Sałata nie może mieć ani za dużo, ani za mało powietrza. Liście w takiej torebeczce przechowujemy w najchłodniejszym miejscu w lodówce i staramy się zużyć je w ciągu kilku dni. Tu kolejna ciekawostka z książki – jeśli planujemy zużyć liście dość szybko (max. w ciągu dwóch dni), warto nieco je porwać, bo wtedy roślina reaguje tak, jakby była podgryzana przez owady i wytwarza więcej fitoskładników, aby zniechęcić intruzów. Ważny tutaj jest czas, bo potem ten proces działa raczej na niekorzyść i przyspiesza czas psucia się sałaty.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie większość tych informacji była totalną nowością. Dzielę się więc tymi wskazówkami, bo może dla Was też okażą się przydatne :).