Tatry to bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Widoki zapierają dech w piersiach, rześkie, pachnące naturą powietrze podkręca apetyt, a nogi same rwą się przed siebie, aby odkrywać kolejne, piękne zakątki. To idealne miejsce dla miłośników przyrody i aktywności na świeżym powietrzu. Ale czy Tatry są zarezerwowane tylko dla wprawionych wędrowców, którzy potrafią wyruszyć o świcie, aby potem cały dzień spędzić na szlaku? Moim zdaniem zdecydowanie nie, choć oczywiście takie osoby czerpią z nich najwięcej korzyści. Ale nie odbierajmy prawa do podziwiania piękna naszego kraju tym, którzy z różnych powodów nie mogą (lub nie chcą!) sobie pozwolić na długie wędrówki. I dzisiaj to właśnie do takich osób kieruję swój post. A poza tym… Tatry z psem – czy to w ogóle możliwe?
Tatry z psem – czy jest sens brać psa w Tatry?
Zacznijmy może od tego, czy pies i Tatry to dobre połączenie… Niestety na terenie TPN obowiązuje zakaz wprowadzania psów, ale nie można powiedzieć, że zabieranie psa w góry zupełnie nie ma sensu. Tatry to nie tylko Tatrzański Park Narodowy, ale i sąsiadujące z nim góry, np. Pogórze Gubałowskie. W okolicy znajdzie się wiele miejsc, gdzie można zabrać swojego czworonoga na wycieczkę. A jeśli zależy nam na Tatrach Wysokich, a nasz pies ma wyrobiony paszport, śmiało możemy wybrać się do naszych południowych sąsiadów, ponieważ na Słowacji pies może chodzić prawie wszędzie. Piszę “prawie” również dlatego, że odpowiedzialny właściciel powinien rozważyć, czy pies poradzi sobie na górskiej trasie. Pamiętajmy, że my mamy na stopach buty trekkingowe z grubą podeszwą, a nasz pies tylko gołe poduszki łap. Małe lub niezbyt aktywne psy mogą też nie poradzić sobie z taką wyprawą pod względem kondycyjnym.
Ale wracając do Tatrzańskiego Parku Narodowego – oficjalne informacje są takie, że można wchodzić z psem do Doliny Chochołowskiej. Nie wiem, jak “nieoficjalnie” jest w innych miejscach i jak bardzo ten zakaz wprowadzania psów jest pilnowany. W Dolinie Chochołowskiej nie było żadnego problemu, żadnych zakazów nie widzieliśmy, nikt na psa nie zwrócił uwagi. Lunie wycieczka bardzo się podobała, chociaż po przejściu ok. 6 km dało się zauważyć, że jest już zmęczona. Na początku mieliśmy piękną, słoneczną pogodę, więc Luna ochoczo wchodziła do górskich strumyków, gasiła w nich pragnienie i schładzała brzuch. Oczywiście chyba nie muszę dodawać, że pies podczas spaceru musi być cały czas trzymany na smyczy. Wtedy z pewnością nikomu nie będzie zawadzał i nie wejdzie w konflikt z tatrzańską naturą. Warto pamiętać, że w Tatrach występują żmije zygzakowate i o ile człowiek wie, że powinien je omijać, o tyle pies może niechcący sprowokować je do ataku. Spotkanie ze żmiją może okazać się dla naszego zwierzaka tragiczne w skutkach, więc radziłabym nie bagatelizować tego ryzyka.
Tatry z psem – gdzie nocować?
Wybierając nocleg podczas wyjazdu w Tatry z psem, warto wziąć pod uwagę kilka rzeczy. Po pierwsze lokalizację danego miejsca, a po drugie, czy posiada ono miejsce, gdzie można bezpiecznie wyprowadzić psa na spacer.
Z czystym sumieniem mogę polecić Wam nasz nocleg w Kościelisku (jest jakiś problem z odnośnikiem, otwiera się tylko po wybraniu “otwórz link w nowej karcie” lub możecie go sobie przekopiować: https://www.sunandsnow.pl/apartament-zakopaneapartamenty-koscieliskoosadadomkowgoralskich-166deluxulrysulowka164-2707), ponieważ u nas ta lokalizacja sprawdziła się rewelacyjnie. Z Rysulówki, gdzie był zlokalizowany nasz apartament, jest bardzo blisko zarówno do Doliny Chochołowskiej, jak i Kościeliskiej (tu jednak raczej nie wejdziecie z psem). Śmiało można wybrać się stamtąd na spacer również na Butorowy Wierch i Gubałówkę.
Jeśli chodzi o spacery, to na terenie Osady Góralskiej trzeba trzymać psa na smyczy i oczywiście posprzątać po nim, ale nie brakuje tam miejsca, gdzie pies może sobie pochodzić po trawce.
Jeśli planujecie wyjazd bez samochodu, to również nie stanowi to problemu – prawie spod samej bramy do Osady Góralskiej, na terenie której był nasz domek, odjeżdżał busik do Zakopanego.
Godny polecenia nocleg w Kościelisku – Apartament 166 Delux
Miejsce, w którym nocowaliśmy, to apartament 166 Delux w Kościelisku, który znajdziecie w serwisie Sun & Snow (problem techniczny – link otwiera się tylko po wybraniu “otwórz link w nowej karcie” lub można go skopiować ręcznie: https://www.sunandsnow.pl/), umożliwiającym wynajem apartamentów w różnych pięknych rejonach Polski. “Apartament” brzmi nieco luksusowo i pod względem warunków faktycznie tak było, ale nie obawiajcie się wysokich cen. Apartament, w którym byliśmy, był przeznaczony nawet dla 8 osób i gdyby wykorzystać w pełni jego noclegowy potencjał, to cena za osobę, za noc wyjdzie niższa niż 50 zł. I mówię tu o pełni sezonu. Poza sezonem będzie to ok. 37 zł. Na Sun & Snow znajdziecie też mniejsze apartamenty, które dobrze sprawdzą się przy mniejszej ilości osób.
Natomiast jeśli chodzi o sam apartament Kościelisko Delux, to posiadał on 4 pokoje – salon i 3 sypialnie + jeszcze niewielką przestrzeń biurową na górze, połączoną z jedną sypialnią. Na dole była łazienka z dużą i komfortową kabiną prysznicową, a na górze toaleta z lustrem i umywalką. W całym apartamencie było dużo różnego rodzaju schowków, w postaci komód, szaf, szuflad itp. Kuchnia była wyposażona we wszystkie niezbędne do codziennego funkcjonowania sprzęty i akcesoria, takie jak garnki, talerze, szklanki, kieliszki, patelnie, sztućce… Było też żelazko, deska do prasowania, suszarka do włosów, dwa telewizory, radio, kuchenka mikrofalowa. Internet działał bez zarzutów. Apartament Kościelisko Delux akceptuje zwierzęta, więc śmiało można tam zabrać swojego psiaka. Za duży atut tego miejsca uważam też przydzielone miejsce parkingowe. A za największy lokalizację, o czym wspomniałam już w poprzednim akapicie.
Tatry dla osób o słabej kondycji
Kiedy wspomniałam na Instagramie, że nasz wyjazd był dostosowany do naszych Mam, które nie dadzą rady chodzić na dłuższe wędrówki, dostałam kilka wiadomości/komentarzy, że co to za problem, że przecież jakaś tam trasa wcale nie jest taka długa i że spokojnie może ją przejść nawet starsza osoba. I ja wiem, że to wszystko w dobrej wierze, ale te wiadomości i komentarze stawiały mnie w niezręcznej sytuacji, bo nie chcę naruszać prywatności osób, których ten problem dotyczy… A tylko one najlepiej wiedzą, jaką mają kondycję, sytuację zdrowotną, jak się danego dnia czują itd. Jeśli przykładowo moja mama powiedziała, że może sobie nie dać rady z trasą do Morskiego Oka, to ja to rozumiem i szanuję. Nie chcę ryzykować, że po dotarciu na miejsce ktoś mi powie, że nie da rady wrócić i musi skorzystać z dorożki. A my chcieliśmy zafundować mamom fajny, aktywny wypoczynek, a nie obóz przetrwania 😉
Nie mam nic przeciwko różnym ułatwieniom w Tatrach, takim jak wyciągi, kolejki, czy nawet “ciuchcie” (choć te lubię najmniej ;)), ale wykorzystywania koni nie popieram. Na szczęście w Dolinie Chochołowskiej zauważyłam, że dorożki cieszą się zdecydowanie najmniejszym powodzeniem. Nie wiem, czy zawsze tak było, czy to efekt rosnącej świadomości turystów… I tak, trochę mi żal Górali, bo mniej zarabiają, ale dobro zwierząt jest (dla mnie) ważniejsze. I tylko na świadomość turystów można tu liczyć, bo Góral wychodzi z założenia, że (cytuję) “koń jest po to, żeby pracował” i tej mentalności nie zmienimy.
Ale wracając do meritum – jeśli ktoś mówi, że nie da rady gdzieś dojść/wejść, to musimy to uszanować. Tak samo ktoś po prostu może nie chcieć zrywać się wcześnie rano i ruszać na długie wędrówki i to też jest ok, dajmy ludziom prawo do tego, aby żyli w zgodzie ze sobą i spędzali swój urlop tak, jak chcą. Czy to oznacza, że takie osoby nie mogą podziwiać piękna Tatr? Na szczęście nie, bo są miejsca, które umożliwiają poznanie tych terenów bez specjalnego wysiłku. A czy jednocześnie oznacza to, że można wchodzić na Giewont w japonkach czy balerinkach? No nie, bo to nie jest już kwestia słabej kondycji czy braku zamiłowania do wędrówek, tylko lekkomyślności i braku szacunku do gór.
Dolina Chochołowska
Dolina Chochołowska to idealne miejsce na spacer z psem i dla osób o nieco słabszej kondycji. Jest ona podzielona tak jakby na dwie części – przez jedną wiedzie droga asfaltowa, a druga jest bardziej naturalna i przez to mniej dostępna np. dla osób poruszających się na wózku. Przez tę pierwszą część można przejechać “ciuchcią”. My zdecydowaliśmy się przejść tę trasę spacerem, ale w drodze powrotnej złapała nas ulewa i burza i wtedy ta ciuchcia okazała się pomocna. Jeździ co ok. 15-20 minut, a bilet na nią kosztuje 5 zł. Zachęcam jednak, aby przy dobrej pogodzie zrobić sobie spacer, nie pożałujecie.
Niestety nie udało nam się dojść do końca doliny, na Polanę Chochołowską, gdzie znajduje się schronisko. Dość szybko po wejściu na tę mniej cywilizowaną część trasy zawróciła nas burza… Do schroniska zostało nam wtedy 40 minut spaceru, ale gdzieś czytałam, że tam do środka nie można wejść z psem, więc rozsądniej było wrócić do Kościeliska, gdzie zresztą burza jeszcze nie doszła.
Trasa od wejścia na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego do schroniska na Polanie Chochołowskiej ma nieco ponad 7 km i jej przejście według Google zajmuje 1h40m. Oczywiście z postojami i w spacerowym tempie zajmie to więcej czasu. Razem z drogą powrotną to ok. 15 km spaceru, więc warto wziąć to pod uwagę. Przed Doliną Chochołowską znajduje się kilka parkingów, na których zostawicie samochód za 8-10 zł za cały dzień.
Od siebie dodam, że mnie Dolina Chochołowska zachwyciła. Wspaniałe powietrze, piękne widoki… Zdecydowanie można tam poczuć klimat Tatr! I pod tym względem polecam też inne doliny. Przykładowo Kościeliska lub Strążyska stoi otworem przed każdym, kto ma ochotę przespacerować się z pięknym widokiem na góry. Na terenie dolin spotkać można też jaskinie, np. Mroźną lub Mylną, które też są udostępnione do zwiedzania, ale w niektórych trzeba mieć własne źródło światła. Wybierając się do jakiejś doliny warto sprawdzić, jakie jaskinie mamy po drodze i ewentualnie przygotować się na ich zwiedzanie.
Gubałówka
Kolejnym miejscem dostępnym dla osób z psem, starszych lub słabszych jest Gubałówka. Można dostać się na nią na kilka sposobów. Oto kilka opcji, jakie my braliśmy pod uwagę:
- pieszo od strony Zakopanego (tu podejście może być nieco strome)
- pieszo od strony Kościeliska i Butorowego Wierchu (tu Google pokazywał mi drogę wzdłuż ulicy, nie wiem czy istnieje przyjemniejsza alternatywna? Dajcie proszę znać).
- pieszo od strony Polany Szymoszkowej
- kolejką krzesełkową nad Polaną Szymoszkową
- słynną kolejką wagonikową startującą na dole Krupówek (ceny biletów znajdziecie tutaj)
- samochodem na Butorowy Wierch i dalej spacerem
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na ostatnią opcję, bo na popołudnie był zapowiadany deszcz, a Mamuśki były już zmęczone po poprzednim dniu (Dolina Chochołowska i popołudniowe zwiedzanie Zakopanego wygenerowały prawie 30 000 kroków, co moja mama uznała za ilość kosmiczną i groziła, że zaraz zemdleje ;)).
Samochód można zostawić na parkingu na Butorowym i kosztuje to bodajże 3 zł/h. Dalej wzdłuż ulicy, Szlakiem Papieskim idzie się na Gubałówkę… Podejście to jest bardzo łagodne i w sumie bardzo krótkie.
Szczyt Gubałówki to dla mnie jeden wielki festiwal kiczu i tandety. Ale jednocześnie obowiązkowy punkt programu, bo jest stąd piękny widok na Tatry i kilka atrakcji, przy których warto się zatrzymać.
Jedną z nich jest zjeżdżalnia grawitacyjna… Ja lubię wesołe miasteczka, rollercoastery i inne takie bajery, więc nie mogłam przejść obok niej obojętnie 😉 co więcej – namówiłam na to też nasze Mamy 😀 tzn. jednej nawet nie trzeba było namawiać, ale o tym dowiecie się z vloga. Dodatkowo zdecydowaliśmy się na inną atrakcję, czyli na kolejkę linową na Polanie Szymoszkowej. Piękny widok, bliskość natury… Bardzo polecam taką przejażdżkę w obie strony.
Kasprowy Wierch
Wspominałam już we vlogu i na Instagramie, że Kasprowy Wierch jest dla mnie jak wisienka na torcie każdego wyjazdu w góry. To chyba jedyna szansa dla osób słabszych lub nielubiących chodzenia po górach, aby zobaczyć Tatry Wysokie. I dla mnie widok z Kasprowego miażdży system!
Aby wjechać na Kasprowy Wierch, trzeba najpierw dojechać do Kuźnic. Pod samą kolejką nie ma parkingu, trzeba zostawić auto kawałek dalej, np. na parkingu płatnym 20 zł. Stamtąd można do kolejki dojść (ok. 20 minut spaceru) lub dojechać prywatnym busem (zaproponował nam go pan parkingowy, koszt 20 zł), albo “miejskim” busikiem, kosztującym 3 zł/os (do niego trzeba kawalątek dojść). Oczywiście można nim dojechać też z samego Zakopanego. Tak na dobrą sprawę, to z Zakopanego do Kuźnic można też dojść, ale to już trochę dłuższy spacer (choć oczywiście zależy, gdzie w tym Zakopanem macie nocleg).
Bilety na PKL Kasprowy Wierch można kupić w kilku miejscach, a ich aktualne ceny znajdziecie tutaj. W kasie biletowej w Kuźnicach kupuje się bilety na bieżące przejazdy, a w pozostałych miejscach i online, na konkretną godzinę. Warto pamiętać, że ich ilość jest ograniczona, czasami nie da się już kupić biletu online na wybraną przez nas godzinę. Kupując bilet “góra-dół”, mamy narzuconą godzinę powrotu. System daje nam 1 godzinę i 40 minut, aby na górze nacieszyć się widokiem na Tatry 🙂
Wracając z Kasprowego Wierchu można zahaczyć o znajdującą się w Kuźnicach bacówkę.
Zakopane
Na koniec kilka słów na temat samego Zakopanego… Tutaj poleciłabym spacer do Wielkiej Krokwi (gdzie można też wjechać wyciągiem krzesełkowym i zobaczyć skocznię od góry) i dalej wędrówkę Drogą pod Reglami. Nie zalicza się ona do Tatrzańskiego Parku Narodowego, więc jest bezpłatna i dostępna dla zwierząt. Cała jej długość wynosi ok. 12 km i zaczyna się w Kuźnicach, a dojść nią możemy aż do Siwej Polany przy Dolinie Chochołowskiej. W wersji “soft” polecam spacer od Wielkiej Krokwi do okolic Doliny Strążyskiej.
Tatry dla niepełnosprawnych
Zostałam poproszona o uwzględnienie w tym wpisie osób poruszających się na wózku. Przyznam, że podczas wyjazdu za bardzo nie zwracałam uwagi na dostępność różnych miejsc pod tym kątem. Dlatego odsyłam do innego artykułu, który lepiej przedstawia ten temat.
I to tyle, jeśli chodzi o moje propozycje, jak można spędzić krótki urlop w Tatrach z psem i/lub osobami o słabszej kondycji. Jeśli Wy macie jakieś swoje propozycje miejsc do odwiedzenia, podrzucajcie je w komentarzach.
Na koniec podrzucam jeszcze moje dwa vlogi z Zakopanego:
I serdecznie dziękuję apartamentom Sun & Snow za zaproszenie i umożliwienie nam tego wyjazdu z naszymi Mamami 🙂