LifeManagerka.pl | Blog lifestylowy o zdrowym stylu życia
  • Strona główna
  • Zdrowe ciało
    • Odżywianie
    • Aktywność fizyczna
  • Zdrowy duch
    • Szczęście
    • Rozwój osobisty
    • Czas wolny
  • Zdrowy dom
  • Freelance
  • Miejsca
    • Podróże
    • Warszawa
  • Sklep
  • 0 produktów
Kategorie
  • Freelance
  • Kobieta
  • Miejsca
  • Mieszkanie
  • Polecane
  • Różne
  • Uncategorized
  • Video
  • Warszawa
  • Zdrowe ciało
    • Aktywność fizyczna
    • Odżywianie
  • Zdrowy dom
  • Zdrowy duch
    • Czas wolny
    • Kultura
    • Podróże
    • Rozwój osobisty
    • Szczęście
  • Zdrowy pies
  • O Blogu
  • Współpraca
  • Moje e-Booki
  • Newsletter
  • ZAKUPY
11K
0
13K
LifeManagerka.pl | Blog lifestylowy o zdrowym stylu życia
LifeManagerka.pl | Blog lifestylowy o zdrowym stylu życia
  • Strona główna
  • Zdrowe ciało
    • Odżywianie
    • Aktywność fizyczna
  • Zdrowy duch
    • Szczęście
    • Rozwój osobisty
    • Czas wolny
  • Zdrowy dom
  • Freelance
  • Miejsca
    • Podróże
    • Warszawa
  • Sklep
  • 0 produktów
  • Różne

Skok ze spadochronem w tandemie – jak to krok po kroku wygląda + moje wrażenia

  • 24 lipca 2018
  • Agnieszka

Zrobiłam to. Spełniłam swoje wieloletnie marzenie, jakim był skok ze spadochronem w tandemie.

Wersja audio, czyli moje czytanie wpisu dla chętnych:

https://lifemanagerka.pl/wp-content/uploads/2018/07/skok_post.mp3

Zaczęło się jeszcze w dzieciństwie, kiedy podczas wakacji u babci co niedzielę wypatrywałam na niebie charakterystycznego niebieskiego samolociku, który wzbijał się w powietrze, aby po osiągnięciu odpowiedniej wysokości “wyrzucić” z siebie kilka małych punkcików, które po kilku chwilach zamieniały się w pomarańczowe “parasolki” spadochronów. Obserwowałam to jak zaczarowana, czasami nawet jeździłam na rowerze na lotnisko, aby popatrzeć jak te “punkciki” bezpiecznie lądują na ziemi. To wtedy postanowiłam, że kiedyś też będę takim punkcikiem ;). 

skok ze spadochronem w tandemie

Dlatego kiedy serwis Prezent Marzeń umożliwił mi wybranie ze swojego katalogu jakiegoś przeżycia, w zamian za podzielenie się wrażeniami na blogu, ja od razu powiedziałam – spoko, ale to musi być skok ze spadochronem! Innej opcji w ogóle nie brałam pod uwagę, bo i tak od jakiegoś czasu myślałam o zakupie takiego skoku. No i udało się. Nie od razu, bo za pierwszym razem, kiedy umówiłam się na realizację vouchera, pogoda pokrzyżowała mi plany… Ale w moim przypadku okazało się, że do dwóch razy sztuka ;). No i dzisiaj opowiem Wam, jak to wszystko dokładnie wygląda. Czego możecie się spodziewać, jakie emocje mogą temu towarzyszyć i czy skok ze spadochronem jest wart pieniędzy, które trzeba na niego wydać. Oczywiście w każdym aeroklubie ta procedura przygotowania do skoku może nieco się różnić, więc miejcie to na uwadze… Ale opowiem Wam jak to u mnie krok po kroku wyglądało.

Skok ze spadochronem – co się dzieje przed lotem

Po przyjechaniu na lotnisko zaczyna się od wypełnienia dokumentów. Wzrost, waga, dane osoby, którą trzeba powiadomić w razie wypadku… Brzmi poważnie, ale spokojnie, to rutyna, tak jak wpisanie numeru ICE w telefonie ;). Później zostaje nam przydzielony instruktor i zaczynamy przygotowania do skoku. Trzeba być ubranym wygodnie, adekwatnie do pory roku i mieć dobrze przylegające buty. Na początku dostajemy kombinezon i po przyodzianiu go instruktor zaczyna zakładać na nas całą tę uprząż, jednocześnie opowiadając o wszystkim, co dalej będzie się działo. 

skok ze spadochronem wrazenia

Następny krok to krótkie przeszkolenie – pozycja wyskakiwania z samolotu, pozycja podczas lotu swobodnego i pozycja podczas lądowania. Wszystko to możecie zobaczyć na moim vlogu, nie będę opisywać, jak te pozycje wyglądają, ale to naprawdę nic trudnego i wymagającego sprawności fizycznej. Późniejszy krok to już po prostu udanie się do samolotu. Samolot, którym ja leciałam, był na tyle niski, że nie dało się w nim stanąć. Siadało się “okrakiem” na dwóch podłużnych ławkach, wszyscy ściśnięci jak sardynki 😉 zgodnie z kolejnością wyskakiwania. Na początku skakali skoczkowie grupowi, potem samodzielni, a na końcu tandemy.

W samolocie – przygotowanie do skoku ze spadochronem

Kiedy samolot zaczął się wznosić, zaczęło do mnie docierać, co za chwilę ma się wydarzyć. Obserwowałam przez okno oddalającą się ziemię i żeby nie dostać jakiegoś ataku paniki, zajęłam swoje myśli czymś zupełnie innym. Ja akurat nie chciałam być wtedy świadomością “tu i teraz”, zdrowsze wydawało mi się myślenie o planowanych wakacjach, o sprzątaniu mieszkania itd. Ale moje myśli oczywiście co chwilę wracały do tej zatłoczonej awionetki wzbijającej się na wysokość ponad 4 km nad ziemią. Mniej więcej w połowie drogi instruktor zaczął przygotowania do skoku. Przypiął mnie do siebie bardzo dokładnie (bardzo ściśle, ale to daje poczucie bezpieczeństwa), dał mi okulary, sprawdził czy założyłam je poprawnie, przypomniał jeszcze o ostatnich instrukcjach dotyczących swobodnego spadania… To jedyny moment, kiedy nie możemy się usłyszeć, więc ważne jest, aby wszystko zostało wcześniej wyjaśnione.

Skok ze spadochronem w tandemie – jak to wygląda

Kiedy pierwsi skoczkowie zaczęli podnosić roletę, żołądek podskoczył mi do gardła. Obserwowałam, jak przygotowują się do skoku grupowego i jak “wypadają” z samolotu. Potem popatrzyłam, jak wygląda pozycja na progu w przypadku tandemów i choć mój strach sięgał zenitu, postanowiłam poddać się tej sytuacji w 100%. Na ten jeden moment wyłączyłam myślenie. Zdałam się na instruktora i wszystkie czynności przysunięcia się do drzwi, siadania na progu i przybierania odpowiedniej pozycji (nogi podkulone pod samolot, głowa do góry, wzrok patrzy w niebo, ręce trzymają się uprzęży na wysokości klatki piersiowej) wykonywałam mechanicznie. Ten pierwszy moment, kiedy usiadłam na progu i spojrzałam w dół to coś trudnego do opisania, na pewno wypowiedziałam w tym momencie jakieś bardzo niecenzuralne słowo. A potem usłyszałam tylko, jak instruktor zgodnie z ustaleniami odlicza 1, 2, 3, albo 3, 2, 1 i… wyskoczyliśmy. Zakręciło mi się w głowie, ale nie chciałam zamykać oczu. Otworzyłam je i patrzyłam, jak w ekspresowym tempie zbliżam się w kierunku ziemi. Po chwili Arek poklepał mnie po ramionach, co miało oznaczać, że mam rozłożyć ręce. Tak też zrobiłam i dalej już tylko gapiłam się w tę przybliżającą się ziemię i starałam się normalnie oddychać, co było nieco utrudnione przy tym pędzie powietrza. W pewnym momencie pomyślałam “ok, już wystarczy, mam już dość tej prędkości” i dosłownie po sekundzie poczułam szarpnięcie i zderzenie mojej głowy z kaskiem instruktora 😉 i ten guz na głowie to chyba mój jedyny uszczerbek na zdrowiu po tym ekstremalnym wyczynie. Następstwem tego szarpnięcia było lekkie poszybowanie do góry, a potem nastała cisza i spokój. Arek poinformował mnie, że wszystko jest dobrze i że spadochron się otworzył, więc teraz bez stresu mogę podziwiać widoki. I w tym momencie ta mieszanka kortyzolu i adrenaliny w mojej krwi zamieniła się w wyrzut endorfin. Mogłam rozluźnić swoje ciało i skoncentrować się już wyłącznie na czerpaniu przyjemności z tej wyjątkowej chwili. I to było coś, czego nie da się porównać z niczym innym. Czułam się jak ptak, który może sobie szybować nad polami… Instruktor pokazał mi gdzie dokładnie jesteśmy, zlokalizował Zalew Zegrzyński, Narew, Wisłę, lotnisko w Modlinie, Nasielsk… Rozglądałam się za poprzednimi skoczkami, bo przecież wyskoczyli chwilę przede mną, ale ich spadochrony były widoczne już tuż przy samej ziemi, niektórzy już nawet zdążyli wylądować. Okazało się, że Arek skrócił nam trochę swobodny lot, bo byliśmy daleko od naszego lotniska i miał obawy, czy uda nam się wrócić. Dzięki temu ja miałam więcej tej moim zdaniem fajniejszej części lotu (choć założę się, że dla wielu osób fajniejsza będzie ta bardziej ekstremalna, pierwsza faza ;)). 

W międzyczasie podziwiając widoki przeprowadziliśmy jeszcze szybką “próbę do lądowania”, czyli miałam tylko unieść nogi tak, jak trenowaliśmy na lądzie. Arek zapytał też, czy chcę trochę poszaleć na spadochronie i wstępnie powiedziałam, że tak, ale jak zaczęliśmy wirować raz w jedną, a raz w drugą stronę, to jednak odechciało mi się tych szaleństw, bo mój błędnik zaczął wołać o pomoc ;). Powoli więc zbliżaliśmy się do ziemi… A lądowanie było totalnie bezproblemowe, w tandemie zazwyczaj kończy się to na tyłku, ale tym instruktorskim, więc sami rozumiecie ;). 

Skok ze spadochronem w tandemie – czy warto?

Tak, zdecydowanie! To przeżycie jedyne w swoim rodzaju, nie da się go porównać z niczym innym i żadne symulatory tego nie zastąpią! Czy to jest coś bardzo ekstremalnego? Dla mnie nie bardziej, niż jazda po polskich drogach. Albo gruzińskich na przykład. Bardziej ekstremalnym przeżyciem w moim życiu było właśnie przemieszczanie się po gruzińskich drogach, albo greckich serpentynach. 

Bardziej niż tego, że spadochron się nie otworzy, bałam się, jak mój organizm zareaguje na tę sytuację. Czy np. w powietrzu nie dostanę mdłości, jakiegoś krwotoku z nosa, albo czy podczas lądowania nie skręcę nogi. Bałam się, że się przeziębię, że przewieję uszy… I ten strach był ok, bo odwracał moją uwagę od strachu o życie. Właściwie to na strach o życie nie było w tym wszystkim miejsca. I dobrze. Bo przeżyłam. A to przeżycie było z pewnością jednym z najcudowniejszych w moim życiu <3

Nieco więcej możecie zobaczyć w moim weekendowym vlogu. Przygoda ze skokiem zaczyna się od 3:18

Kto już skoczył lub zamierza skoczyć?

Total
1
Udostępnienia
Udostępnij 1
Tweet 0
Pin it 0
Agnieszka

W dużym skrócie - freelancerka, pasjonatka zdrowego i uważnego stylu życia, miłośniczka Warszawy, psów i kuchni roślinnej. LifeManagerka.pl to blog lifestylowy, którego tematem przewodnim jest szeroko pojęte, umiejętne zarządzanie swoim własnym życiem. Począwszy od odpowiedniego odżywiania i regularnej aktywności fizycznej, poprzez rozwój osobisty, a skończywszy na licznych detalach, które czynią nasze życie lepszym, prostszym i szczęśliwszym.

Poprzedni artykuł
  • Różne

Przegląd tygodnia #3/07

  • 23 lipca 2018
  • Agnieszka
Zobacz post
Następny artykuł
  • Różne
  • Video

Koniec ZdrowoManii – wyjaśnienie

  • 26 lipca 2018
  • Agnieszka
Zobacz post
Przeczytaj również
Zobacz post
  • Różne

Mój podcast “Projekt: dobre życie”

  • 28 stycznia 2022
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Różne

Pomysły na prezenty – poradnik prezentowy 2021

  • 4 grudnia 2021
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Różne
  • Zdrowy duch

Moje słówko roku 2021

  • 17 stycznia 2021
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Różne

Podsumowanie roku 2020

  • 6 stycznia 2021
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Różne

Pomysły na prezenty – poradnik prezentowy 2020

  • 2 grudnia 2020
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Polecane
  • Różne
  • Zdrowy dom

Eko News #3 – ekologiczne akcesoria, ciekawostki i rozwiązania

  • 16 października 2020
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Polecane
  • Różne

Jakie ubezpieczenie wybrać?

  • 22 września 2020
  • Agnieszka
Zobacz post
  • Różne
  • Zdrowe ciało
  • Zdrowy dom

EkoNews #2 – ekologiczne akcesoria, ciekawostki i rozwiązania

  • 28 sierpnia 2020
  • Agnieszka
Zniżka 100 zł na wyciskarkę

Bądźmy w kontakcie!
Social Media
  • Blogovin
  • Facebook
  • Instagram
  • YouTube
  • YouTube
Archiwum
Tagi
aktywność fizyczna aparat ortodontyczny bieganie blogowanie Boże Narodzenie domowe odpowiedniki domowe słodycze freelance jesień joga kanapki kasza kasza jaglana książki lato logistyka zdrowego odżywiania miejsca mieszkanie napoje obiady pcos pies podróże Polska praca przegląd tygodnia przepisy recenzje szczęście taniec tu i teraz ulubieńcy video Warszawa wiosna wyzwania włochy zdrowe odżywianie zdrowie ZdrowoMania zdrowy produkt zima zupy śniadania świadomy konsument
LifeManagerka.pl | Blog lifestylowy o zdrowym stylu życia
  • Strona główna
  • Zdrowe ciało
  • Zdrowy duch
  • Zdrowy dom
  • Freelance
  • Miejsca
  • Sklep
  • 0 produktów
Regulamin sklepu Polityka prywatności

Wpisz wyszukiwane słowa kluczowe i naciśnij Enter.