O tej porze roku warto sięgnąć po pokrzywę. To właściwie już ostatni dzwonek, bo wkrótce ta roślina zacznie kwitnąć i straci wiele swoich pozytywnych właściwości. Czytałam, że okres kwitnienia zaczyna się mniej więcej w połowie maja, ale w tym roku być może będzie to wcześniej, trzeba obserwować. Pokrzywę zbieramy oczywiście w miejscach oddalonych od dużych ulic. Może warto też unikać parków, w których spaceruje wiele piesków 😉 ja po swoją pokrzywę wybrałam się na pobliską wieś (co prawda ulokowaną w samym środku miasta, ale w sporej odległości od ulic). Podczas zbierania pokrzywy odcinamy tylko szczytowe gałązki (od 4 do 6 listków). Kiedy zbieramy ją w celach kosmetycznych (np. do płukanki na włosy), możemy zrywać całą. Pamiętajcie, że pokrzywa po umyciu bardzo się skurczy, więc nie żałujcie jej sobie. Mnie z ok. 8 garści pokrzywy suchej zostały 2 garście umytej ;). To było trochę za mało, dlatego w przepisie podaję większą ilość, niż sama użyłam. Po sparzeniu wrzątkiem i umyciu odcinamy najgrubsze łodyżki, a liście możemy pokroić na mniejsze kawałki (szczególnie, kiedy pokrzywa ma zostać jedynie przemycona i nie chcecie, aby była zauważona przez domowników). Bez obaw – po kontakcie z gorącą wodą pokrzywa straci swoja parzące właściwości. Wcześniej oczywiście warto zaopatrzyć się w rękawice.
Pokrzywa zawiera bardzo dużo żelaza, więc powinna znaleźć się w diecie każdego, kto ma skłonności do anemii. Ale o właściwościach pokrzywy można by pisać długo, bo jest dobra prawie na wszystko 😉 Warto po nią sięgnąć szczególnie po zimie, kiedy osłabiony organizm potrzebuje witamin i mikroelementów pochodzących ze świeżych roślin.
Ja z mojej pokrzywy przygotowałam dwie zupy. W jednej pokrzywa gra pierwsze skrzypce, a w drugiej jest jedynie dodatkiem do wielu innych warzyw. W tej drugiej jest praktycznie niewyczuwalna, jeśli zmiksujecie ją na krem, domownicy nawet się nie zorientują, że jedzą ten popularny chwast ;). I co tu dużo mówić… Magdą Gessler to ja nie jestem i foodgazmu pewnie przy tych zupach nie zaliczycie, ale są one bardzo proste, smaczne i zdrowe. Tak po prostu. Do jednej zupy niezbędny będzie bulion warzywny, przy drugiej od biedy obejdzie się bez niego, ale z bulionem na pewno będzie lepsza.
Zupa pokrzywowa
Możecie podać ją na kilka sposobów – od razu po ugotowaniu, po zabieleniu np. jogurtem lub po zmiksowaniu na krem. Opcji jest kilka, mnie najbardziej odpowiada ta trzecia. Wojtek dodatkowo do kremu wkroił sobie ugotowane na twardo jajko i muszę przyznać, że był zaskakująco zadowolony. Zaskakująco, bo dzień wcześniej, jak powiedziałam mu o jedzeniu pokrzywy, był tym faktem zniesmaczony 😉
- 2 małe ząbki czosnku (lub 1 duży)
- pół białej części pora
- pół cebuli
- 4 niewielkie ziemniaki
- ok. 40 g umytych liści pokrzywy (to mniej więcej dwie garście umytych liści, czyli jakieś 4-5 razy więcej suchych)
- 1 łyżka oleju rzepakowego lub masła klarowanego
- łyżeczka lubczyku
- pół łyżeczki gałki muszkatołowej
- opcjonalnie 1 łyżka czosnku niedźwiedziego, ja użyłam głównie do dekoracji
- świeżo zmielone sól morska i pieprz do smaku (dużo pieprzu!)
- 350 ml bulionu warzywnego
- Zaczynamy od rozgrzania na patelni lub w garnku oleju lub masła klarowanego i rozmrożenia bulionu (jeśli oczywiście był zamrożony).
- W tym czasie kroimy pora w plastry, a cebulę i czosnek w kostkę. Wrzucamy to na patelnię do zeszklenia.
- Po chwili dodajemy do tego pokrzywę i przyprawy i smażymy lub dusimy przez kilka minut, od czasu do czasu mieszając.
- W tym czasie ziemniaki kroimy w kostkę i dodajemy je do reszty. Zalewamy to bulionem i gotujemy do miękkości ziemniaków, czyli ok. 15-20 minut.
- Na końcu kontrolujemy smak, jeśli zajdzie taka potrzeba doprawiamy jeszcze solą i pieprzem. Taką zupę można już podawać, ale można też delikatnie zabielić ją jogurtem lub śmietaną, albo zmiksować na krem.
- Zupa ta, podobnie jak szczawiowa, fajnie komponuje się z ugotowanym na twardo jajkiem.
Zupa warzywna z pokrzywą
Tę zupę możecie wykonać nawet nie posiadając bulionu, ale wtedy jej smak będzie mniej esencjonalny.
- 1 marchewka
- 1 łodyga selera naciowego
- 3 ziemniaki
- 1/2 białej części pora
- garść świeżej natki pietruszki
- ok. 40 g umytych liści pokrzywy
- 1 łyżka oleju rzepakowego lub masła klarowanego
- łyżeczka lubczyku
- pół łyżeczki gałki muszkatołowej
- opcjonalnie: kawałek selera i pietruszki, jeśli akurat zalega Wam w lodówce
- 500 ml bulionu warzywnego
- LUB
- 500 ml wody
- 3 liście laurowe
- 4 ziarenka ziela angielskiego
- Zaczynamy od rozgrzania w garnku oleju lub masła klarowanego.
- W tym czasie kroimy pora w plastry a cebulę w kostkę. Wrzucamy to na rozgrzany tłuszcz i przez chwilę dusimy.
- Kroimy w kostkę pozostałe warzywa - marchew, ziemniaki, seler naciowy i inne, jeśli takowe posiadamy.
- Wrzucamy je do garnka, dolewamy bulion lub wodę.
- Doprawiamy wszystkimi przyprawami sypkimi i zieleniną, czyli natką pietruszki i pokrzywą (jeśli używamy wody, dodajemy też liście laurowe i ziele angielskie, przy bulionie nie jest to konieczne).
- Gotujemy to do miękkości warzyw, czyli ok. 20 minut.
- Na końcu jeszcze raz sprawdzamy, czy zupa jest właściwie doprawiona i ewentualnie dodajemy soli lub pieprzu.
- Nie traktujcie zbyt serio podanych przeze mnie proporcji warzyw. Jeśli nie macie np. selera naciowego, możecie go pominąć lub zastąpić zwykłym selerem. Nic się nie stanie 😉