Nie jestem radykalnym eko-freakiem, ale staram się w swoim codziennym życiu pamiętać o ochronie środowiska i inspirować do tego innych. W dzisiejszym poście podsumuję moje sposoby na bardziej ekologiczne życie i opowiem o sprzętach i gadżetach, które mi to ułatwiają.
Film zrealizowałam dzięki wsparciu firmy 4Swiss, której sprzęty posiadam i które w moich staraniach odgrywają ważną rolę. Post dodaję od siebie jako jego uzupełnienie i wersję dla tych, którzy wolą czytać, zamiast słuchać.
Dla chętnych film:
Odpady vs. śmieci
Zacznijmy od jednej z kluczowych kwestii, czyli segregacji odpadów. Celowo używam słowa “odpady”, a nie “śmieci”, bo uważam, że rozróżnienie tych dwóch rzeczy wiele porządkuje w głowie. Śmieci kojarzą nam się z czymś totalnie bezużytecznym, co tylko wyrzucamy i już nic nie da się z tym zrobić. Odpad natomiast można wykorzystać ponownie, czyli w tym przypadku poddać recyklingowi. Ten w Polsce nie wygląda najlepiej, więc nie powinniśmy tłumaczyć nim swoich zapędów do produkowania zbędnych odpadów. Zdarza mi się słyszeć “no tak, generuję dużo plastiku, ale przecież to idzie do recyklingu”. No właśnie w tym problem, że nie wszystko idzie. Nie każdy plastik nadaje się do recyklingu, nie zawsze jest to opłacalne. Dlatego starajmy się generować bardziej odpady niż śmieci, czyli zwracać uwagę na to, z jakiego coś jest wykonane materiału i co się z tym stanie po spełnieniu swojej roli. Czy stanie się śmieciem, czy da się jeszcze coś z tego zrobić?
Kolejnym mitem dotyczącym segregacji jest przekonanie, że to nie ma sensu, bo potem i tak wszystko zabiera jedna śmieciarka. Jeśli zobaczycie w swojej okolicy niepokojące zjawiska dot. odbioru odpadów, zgłaszajcie je do odpowiednich służb. Warto jednak mieć na uwadze, że śmieciarka w środku może mieć podział na frakcje i wszystko jest w nich posegregowane, albo ma swój harmonogram, według którego podczas jednej wizyty zabiera śmieci tylko z jednego koloru kontenera. Nie chcę wchodzić w szczegóły dotyczące funkcjonowania odbioru odpadów, bo to może się różnić w zależności od Waszej lokalizacji i nie ma tutaj uniwersalnej odpowiedzi.
Kolejnym powodem, który niektórzy wymieniają jako usprawiedliwienie dla braku segregacji śmieci jest małe mieszkanie i brak miejsca na “tyyyle pojemników”. Cóż, jako posiadaczka małego mieszkania mogę łatwo obalić ten argument. Wystarczy mieć 2 pojemniki “pod zlewem” (jak na każdego, szanującego się Polaka przystało ;)) i jeden nieduży na bioodpady gdzieś indziej w kuchni. Te dwa większe to jeden pojemnik na odpady zmieszane, czyli prawdziwe śmieci, z którymi już nic nie da się zrobić… A drugi na odpady podlegające segregacji. Można się z nimi rozprawić (czyli posegregować je) przed wyniesieniem z domu lub już przy pojemnikach w osiedlowym śmietniku. Tak, to zajmuje trochę więcej czasu, ale nie jest to czas zmarnowany.
Jeśli macie problem z decyzją, gdzie wyrzucić jakiś odpad, polecam wydrukować sobie ściągę na lodówkę, a jeśli na niej nie ma odpowiedzi, to wystarczy to wygooglować:
Moje eko-patenty związane z ograniczaniem i segregacją odpadów:
1. Odpady podlegające segregacji są suche, dlatego do koszy z nimi nie są potrzebne foliowe worki. Dla ułatwienia można je włożyć, ale bez problemu można je wykorzystywać wielokrotnie. Ja często wynoszę te odpady w dużym pudle, np. kiedy przyjdzie dostawa karmy dla psa.
2. Bio-odpady wyrzucam w worku kompostowalnym (nie mylić z biodegradowalnym).
3. Już od dawna nie kupuję wody mineralnej w plastikowych butelkach. To NIESAMOWICIE zmniejsza ilość produkowanego przez gospodarstwo domowe plastiku. Kranówkę filtruję i delikatnie gazuję za pomocą saturatora (mam najprostszy saturator SodaStream Jet i bardzo go polecam).
4. Czasami sama robię napoje roślinne, soki, tofu itp., co jest możliwe dzięki mojej wyciskarce 4Swiss. Na moim kanale są testy kilku wyciskarek 4Swiss. Tutaj jest porównanie dwóch testowanych przeze mnie modeli. Ja w zasadzie każdy polecam (testowałam BM101, BM 202 x JJ i Swan). Każda z tych wyciskarek jest bardzo solidna, ma dożywotnią gwarancję na silnik i plastiki wolne od BPA. Każda też radzi sobie zarówno z wyciskaniem różnego rodzaju warzyw i owoców, jak i liści. Jeśli posiadamy specjalne sito – można za ich pomocą robić też lody (testowałam latem, są świetne!). Pomyślcie, ile opakowań można uniknąć dzięki takiemu sprzętowi.
5. Nie używam “odpadogennych” sprzętów, takich jak odkurzacze workowe czy ekspresy kapsułkowe. W filmie, który znajdziecie na początku tego wpisu pokazuję, ile plastiku miesięcznie generuje dwuosobowa rodzina używająca ekspresu kapsułkowego. Zdecydowana większość dostępnych na rynku kapsułek nie podlega recyklingowi (jest to trudne i nieopłacalne). Takie ekspresy może są tańsze podczas ich zakupu, ale droższe i mniej ekologiczne w eksploatacji. Dodatkowo nie wiecie, co tak naprawdę kryje się w tych kapsułkach (w tych smakowych mogą to być niezdrowe dodatki).
Zdecydowanie rekomenduję zakup ekspresu ciśnieniowego. Modena A6 marki 4Swiss jest pierwszym w Polsce ekspresem z dopłatą ekologiczną, co oznacza, że producent obniża jego cenę o 300 zł. Jest to też sprzęt energooszczędny – zużycie energii w trybie czuwania wynosi mniej niż 1W. W tym filmie możecie sprawdzić ile dokładnie prądu zużywa ekspres Modena i jak to wpłynie na Wasze rachunki.
Podsumowując, korzyści z posiadania takiego ekspresu jest wiele – pijecie smaczniejszą i zdrowszą kawę, jesteście bardziej eko i jeszcze macie do wykorzystania fusy, z których można zrobić świetny peeling albo odżywkę do roślin :).
6. Staram się wybierać jak najbardziej ekologiczne opakowania. Czyli np. płatki owsiane w surowym, białym papierze, a nie w torebce foliowej, pieczarki w markecie na wagę i do własnego woreczka, a nie na owiniętej folią plastikowej tacce… Mam też swoje ulubione eko kosmetyki, jak szampon w kostce (Uniwersalny 4 szpaki) czy dezodoranty w szkle (La-le zielona herbata lub Hemping). Ostatnio staram się też kupować produkty sypkie na wagę, w sklepie, o którym opowiadałam Wam na Instagramie.
7. Unikam jednorazowości. Nie wyobrażam sobie już korzystania z cateringu dietetycznego w jednorazowych opakowaniach (biodegradowalne wcale nie są lepsze). Kiedy zamawiam jedzenie na wynos, też staram się pakować je do własnego pojemnika. Zazwyczaj noszę ze sobą bambusowe sztućce, składany kubek Stojo i silikonowy składany pojemnik. Przydały się nie raz.
Warto pamiętać, że plastik sam w sobie nie jest złym materiałem. Jest natomiast zły, kiedy jest jednorazowy. Dlatego jednorazowości powinniśmy unikać, kiedy tylko jest to możliwe.
Puste przebiegi
Jakiś czas temu przyjrzałam się swojemu korzystaniu z samochodu i postanowiłam ograniczyć liczbę tzw. pustych przebiegów. Sedno tego problemu dobrze obrazuje to zestawienie (źródło).
Kiedy stojąc w korkach rozejrzymy się wokół siebie, bez problemu zauważymy, że w większości aut siedzi sam kierowca. Wielu z nich z różnych powodów nie mogło zrezygnować z wybrania tego środka transportu, ale też w wielu przypadkach wybór ten był podyktowany wygodą. Ja postanowiłam trochę z tą wygodą powalczyć i ograniczyć korzystanie z samochodu. Nadal oczywiście to robię, np. kiedy jeżdżę po zakupy, mam do przewiezienia coś ciężkiego, nie jadę sama lub dojazd samochodem w jakieś miejsce zajmie dużo mniej czasu, niż komunikacją miejską z przesiadkami. Ale ogólnie staram się jak najczęściej przemieszczać po mieście na własnych nogach lub korzystając z komunikacji miejskiej.
Podczas cieplejszej połowy roku chętnie zastępuję samochód rowerem lub hulajnogą elektryczną. Aktualnie mam hulajnogę 4Swiss EX6 Power e-orange i jestem z niej bardzo zadowolona. Najbardziej cenię ją za duży zasięg (do 40 km), 10-calowe, pompowane koła zapewniające komfort jazdy nawet po kostce. Na moim blogu znajdziecie test poprzedniego modelu tej hulajnogi. Ta nowa jest tak samo fajna, a nawet lepsza dzięki większemu zasięgowi.
Oszczędzanie wody
Nawyk oszczędzania wody mam w zasadzie od zawsze. Nic mi tak nie podnosi ciśnienia, jak brak szacunku do tego cennego zasobu. Zawsze zakręcam wodę podczas mycia zębów, namydlania itp. Wodę z mycia włosów zazwyczaj zbieram do wiadra i wykorzystuję np. do przepłukania toalety. Przy mojej długości i gęstości włosów jest jej bardzo dużo i żal tak po prostu wypuścić ją “w rury”. Wykorzystywanie wody pitnej do płukania toalety to straszne marnotrawstwo, a niestety tak to jest skonstruowane w naszej kanalizacji.
Bardzo często też spłuczki mają przesadnie dużą objętość i wystarczy włożyć do nich coś, co ją zmniejszy (np. pustą butelkę), aby odczuwalnie zmniejszyć też zużycie wody (podziękują Wam za to też portfele!).
Warto też na balkonie gromadzić deszczówkę, a czysty śnieg zbierać, roztapiać i wykorzystywać do podlewania domowych roślin.
Oszczędzanie energii
Tutaj nie ma co się przesadnie rozwodzić na ten temat. Zachęcam do stopniowej wymiany żarówek na energooszczędne i pilnowania, aby sprzęty elektryczne nie były włączone bez sensu, kiedy nikt z nich nie korzysta. Na pewno warto też patrzeć na klasę energetyczną podczas zakupu nowego sprzętu. U mnie kiedyś wymiana starej lodówki na nową spowodowała baaaaardzo odczuwalny spadek rachunków za prąd.
Polecam ograniczyć też prasowanie, często można tego uniknąć odpowiednio rozwieszając ubrania.
Ja staram się też nie rozgrzewać piekarnika tylko do jednej rzeczy, przykładowo do pieczenia buraków. Staram się raczej robić to przy okazji pieczenia czegoś innego, np. frytek, pizzy czy ciasta.
Ekologiczne sprzątanie
Niedawno pytałam na Instagramie, co blokuje Was przed używaniem ekologicznych środków czystości. Tak wyglądały Wasze odpowiedzi:
Jak widać najwięcej osób zaznaczyło, że WYDAJE IM SIĘ, że ekologiczne środki sprzątające są nieskuteczne (była też do wyboru odpowiedź, że przekonanie o nieskuteczności wynika z doświadczeń). Staram się z tym mitem walczyć, co będę Wam pokazywać na Instagramie. Polecam też mój post z testem ekologicznych środków czystości. Bo tak, niektóre są nieskuteczne, ale moja praca polega m.in. na tym, aby pomóc Wam w znalezieniu tych najlepszych.
Ograniczenie konsumpcjonizmu
Kolejnym ważnym aspektem moich pro-ekologicznych działań jest walka z konsumpcjonizmem. Jest na moim blogu cały osobny post na ten temat, więc zainteresowanych odsyłam tam.
A tak mówiąc w skrócie – staram się bardzo ograniczać liczbę moich ubrań, kosmetyków, gadżetów itp. Nie jest to najprostsze, bo ze względu na moją pracę ciągle dostaję propozycje przesłania mi czegoś do testów. Dodatkowo moja praca polega też na promowaniu różnych rzeczy, a zatem zachęcaniu ludzi do kupowania czegoś. Znalezienie w tym wszystkim złotego środka jest bardzo trudne. Dlatego cenię współprace, w których testuję różne rzeczy i zamiast wywoływać u odbiorców potrzeby zakupowe. Staram się swoimi recenzjami pomagać im w podejmowaniu decyzji przy zakupie czegoś, co już i tak kupić planują.
Sama też nie na każdej płaszczyźnie jestem minimalistką. Przykładem są ubrania sportowe – mam ich sporo, bo przy mojej ilości aktywności i częstotliwości prania (która zmniejszyła się, od kiedy mieszkam sama), nie wystarczy mi kilka par legginsów. Jeśli natomiast chodzi o zwykłe ubrania – te kupuję głównie w second handach, a jeśli już sięgam po coś z sieciówek, zwracam dużą uwagę na jakość i materiały (unikam sztucznych!).
Odżywianie
Produkcja żywności roślinnej (szczególnie, jeśli postawimy na tę lokalną) jest zdecydowanie mniej obciążająca dla środowiska, niż produkcja produktów odzwierzęcych, czyli mięsa i nabiału. Widać to m.in. na przykładzie tej grafiki dot. porównania mleka tradycyjnego i roślinnego:
Podobnie wygląda to w przypadku porównania produkcji mięsa i warzyw.
Dlatego już samo ograniczenie mięsa, np. do spożywania go tylko co drugi dzień, robi naszej planecie różnicę! Ja nie jem mięsa od kilku lat, a nabiał bardzo ograniczam. Na diecie w 95% roślinnej czuję się świetnie, a moje wyniki badań są lepsze, niż przed zmianą diety. Polecam Wam post, w którym ponad 200 moich obserwatorów podzieliło się swoimi odczuciami po ograniczeniu lub całkowitej rezygnacji z mięsa.
Uffff, wyszedł mi z tego prawdziwy post-kobyła, a i tak nie wyczerpałam tematu. Mam jednak nadzieję, że znaleźliście w tym wpisie coś inspirującego dla siebie!