Błagam, niech ktoś zatrzyma ten czas… Jestem przerażona tym, jak szybko on leci i wciąż mam do siebie żal, że nie wykorzystuję go tak, jak powinnam. Bo wiecie jak to jest – nie da się mieć wszystkiego, zawsze coś musi zejść na dalszy plan, aby coś innego mogło być na pierwszym… Wszystko mi się ostatnio poprzestawiało, nici ze spokojniejszego pod względem zawodowym lata, nici z luźniejszego sierpnia, nie wiem czy uda mi się zrealizować wszystkie wakacyjne plany. Pod znakiem zapytania stoją przede wszystkim te wyjazdowe, bo kalendarz na sierpień niebezpiecznie mi się zapełnia. Zaczynam się zastanawiać czy osiągalne dla mnie jest tak obce mi zjawisko jakim jest dwutygodniowy urlop. Taki 100% na pewno nie, ale może chociaż taki 90%? Nie wiem, ale jedno jest pewne – we wrześniu muszę wygospodarować dla siebie chociaż tydzień. To musi się udać :).
P.s. W złą godzinę napisałam te słowa, bo w trakcie pisania dalszej części wpisu wpadł mi pierwszy wpis do kalendarza na wrzesień, akurat w terminie wstępnie zarezerwowanym na urlopowy… Życie ;).
To też był pracowity tydzień, w dużej mierze spędzony przed komputerem, ale na szczęście nie tylko. Po krótkiej przerwie wróciłam do nagrywania ZdrowoManii, m.in. wspólnie z Dorotą nagrałyśmy odcinek dla mam z małymi dziećmi.
Intensywnie planowałam też kolejne odcinki, również podczas spotkań z potencjalnymi gośćmi.
A żeby nie zwariować od nadmiaru planów i ustaleń, zabierałam psa na długie spacery i czytałam.
I podziwiałam przyrodę.
Zaliczyłam też copółroczną wizytę kontrolną u ortodonty. Nie mogę uwierzyć, że za niewiele ponad miesiąc minie ROK od kiedy cieszę się moim nowym uśmiechem.
Wczoraj postawiliśmy na słodkie lenistwo nad Wisłą. Zaczęłam nawet nagrywać vloga, ale uznałam, że bardziej od kolejnego filmu na YouTube potrzebuję cieszy, spokoju i czasu we dwoje, którego ostatnio bardzo nam brakuje.
No dobra, we troje… I spokoju zabrakło, bo trzeci uczestnik wyprawy doprowadzał mnie momentami do szału. Ciągłe wymuszanie rzucania patyka, wycieranie się z błota w nasze rzeczy i koc, sypanie piaskiem dosłownie WSZĘDZIE dookoła (w tym na moją twarz i w jedzenie na grillu)… Czasami człowiek żałuje, że nie zostawił tego łobuza w domu… A potem i tak znowu zabiera go ze sobą 😉
Mawiają, że brudny pies to szczęśliwy pies, ale nie wiem czy psy też tak uważają, bo przecież później nadchodzi moment kąpieli…
Moja ulubiona plażowa (i nie tylko) lektura to Kukbuk. Nie ma drugiego tak inspirującego magazynu! Przedstawiane w nim historie zawsze mnie do czegoś motywują. I to jedyny magazyn, w którym czytane artykuły zawsze są dla mnie za krótkie.
W końcu przydał się nasz jednorazowy grill kupiony rok temu w Biedronce. Wegetariański grill też jest pyszny, cukinia i kukurydza zawsze się sprawdzają!
Wczorajszy wieczór też spędziliśmy nad Wisłą. W weekendowe wieczory pobliska stacja rowerów Veturilo przeżywa oblężenie 🙂 nigdy nie widziałam takiego morza Veturilo w jednym miejscu.
Dzisiaj rano dzielnie wstałam i poszłam na jogę. Mama nadal dzielnie mi towarzyszy 😉 a żeby nie zanudzać Was kolejnymi jogowymi fotkami, mam zrobione przy tej okazji zdjęcie kozy ;).
Doświadczyłam w tym tygodniu wspaniałego uczucia, jakim jest zbieranie pozytywnych opinii na temat własnego produktu. Jestem tym faktem niesamowicie podekscytowana 🙂 bardzo się cieszę, że dziennik Wam się podoba i że uważacie go za przydatny. I jak to w kwestii zdrowego stylu życia bywa – to jest taki produkt, którego samo zakupienie absolutnie nic nie gwarantuje… To tak jak z karnetem na siłownię – sam jego zakup nie sprawi, że Wasze ciało się zmieni. Teraz wszystko w Waszych rękach, a ja mogę tylko kibicować. Jednocześnie trochę się stresuję, czy uda Wam się odkryć coś ciekawego, czy tak jak ja odczujecie poprawę samopoczucia… Ten produkt to taka kwintesencja wszystkiego tego, o czym piszę na blogu, dlatego satysfakcja odbiorców jest dla mnie tak ważna.
Więcej o Dzienniku Obserwacji Organizmu przeczytacie tutaj i posłuchacie tutaj:
A kupić go możecie tutaj. Do końca lipca jest dostępny w cenie 19 zł, od sierpnia cena wzrośnie.
W tym tygodniu na blogu pojawił się też post z moimi postępami w jodze.
I wyniki mojego eksperymentu czy joga pomaga uregulować cykl miesięczny. Post ten możecie też odsłuchać:
I zapraszam też na film podsumowujący mój rok praktyki jogi:
Tak się złożyło, że w ZdrowoManii pojawiły się w tym tygodniu dwa filmy z myślą o rodzicach. Jeden o uważności dzieci.
A drugi o powrocie do formy sprzed ciąży:
Lidl nie ma ostatnio litości dla mojego portfela, tym razem kusi dresami. I obawiam się, że skusi, bo ich dresy są naprawdę świetne.
Kto jeszcze nie ma pojemników na domowe lody, niech wpadnie do Biedronki.
Praca nad dziennikiem obudziła we mnie potrzebę kolejnych wyzwań… I jak na zawołanie – zostałam zainspirowana przez moją niezawodną grupę wsparcia (pozdrawiam!) do przeprowadzenia spotkania z czytelnikami na żywo, online. Padł pomysł, aby zrobić webinar, ale mam wątpliwości czy to nie zbyt poważna nazwa i forma 😉 na początku chyba chciałabym zacząć od zwykłego live’a na YouTube. Chcę jednak, aby miało to temat przewodni, a jako że właśnie mijają 3 lata od kiedy pracuję na swoim, postanowiłam, że świetnym tematem przewodnim będzie freelancing. Jutro na blogu powinien pojawić się też post z podsumowaniem tych 3 lat… Jeśli macie ochotę wziąć udział w takim spotkaniu online, proszę abyście przemyśleli sobie ewentualne pytania związane z tematem przewodnim. Termin spotkania możemy zaplanować wspólnie:
[poll id=”4″]
Jutro zobaczę, który z nich preferuje większość z Was. Jeśli nie chcecie przegapić spotkania, najwygodniej będzie jeśli zasubskrybujecie mój kanał lub zaobserwujecie mnie na FB, tam będę informować o wszystkim na bieżąco.
Na dziś to tyle, wracam do pracy a Wam tradycyjnie życzę udanego tygodnia!