Może wyjdę na ignorantkę, ale dopóki nie zrobiło się głośno o smogu, nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak oczyszczacz powietrza. Odświeżacz, nawilżacz tak, ale oczyszczacz? Początkowo byłam też sceptycznie nastawiona do takiego sprzętu, bo niby jak to ma działać…? A kiedy sprawdziłam ceny oczyszczaczy, złapałam się za głowę. I powiem szczerze, że – choć ostatecznie znalazłam całkiem niedrogi model – pewnie nie zdecydowałabym się na ten zakup, gdyby chodziło tylko o smog. Niestety w moim przypadku problem był bardziej złożony… Nie chcę za bardzo wnikać w szczegóły (zrobię to przy innej okazji), ale mówiąc w skrócie – przez całą zimę walczymy z wilgocią w mieszkaniu. Jedną z metod walki jest częste wietrzenie mieszkania i oczywiście trzymanie rozszczelnionych okien. W styczniu z powodu smogu stało się to problematyczne. Bywały dni, kiedy było to stanowczo odradzane, a ja nie mogłam sobie pozwolić na siedzenie w mieszkaniu jak w puszce, bo w połączeniu z problemami z wentylacją mogło to zaowocować wykwitami na ścianie (które już raz były tępione). Kiedy te znowu zaczęły się pojawiać, załamana od razu zrobiłam szybki research i następnego dnia pojechałam do sklepu po oczyszczacz. Jego rolą jest nie tylko czyszczenie powietrza ze smogu, ale i z innych zanieczyszczeń – kurzu, grzybów itp. Dodatkowo oczyszczacz wysusza powietrze, co dla wielu osób może być złą wiadomością, ale dla mnie okazało się to wybawieniem.
Jaki oczyszczacz powietrza wybrać?
Rynek oczyszczaczy powietrza obfituje w różnego rodzaju sprzęty i każdy powinien znaleźć coś odpowiadającego jego potrzebom. Ceny zaczynają się od kilkuset, a kończą na kilku tysiącach złotych. Na cenę wpływa marka, technologia oczyszczania, dodatkowe funkcje, design itp. Jeśli faktycznie planujecie zakup, polecam przeczytać poniższe artykuły:
- jak działa oczyszczacz powietrza i jakie filtry może zawierać
- czy warto kupić droższy oczyszczacz powietrza?
- czego nie powie Wam sprzedawca i o co warto zapytać
Wybaczcie, że nie spróbuję zgrywać specjalisty i nie opiszę zdobytych w tych artykułach informacji własnymi słowami. Skoncentruję się na moich doświadczeniach i zacytuję wypowiedzi innych osób, które poprosiłam o opinię na temat ich oczyszczaczy. Być może pomoże Wam to w podjęciu decyzji o zakupie.
Mój oczyszczacz powietrza
Zdecydowałam się na oczyszczacz Webber AP 8400 i nie będę ukrywać, że przy jego zakupie kierowałam się głównie ceną. Przerażała mnie wizja wydania na taki sprzęt czterocyfrowej kwoty, tym bardziej, że nie miałam zamiaru używać go przez cały rok. Nie jesteśmy alergikami, więc nie patrzyłam też na certyfikaty dla alergików. Wymiana filtra raz czy dwa razy w roku mnie nie przeraża i nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku eksploatacja sprzętu wyjdzie droższa, niż w przypadku sprzętu za 2000 to jestem zdania, że mniej boli wydanie ok. 150 zł dwa razy w roku, niż 2000 jednorazowo. Z wyżej wymienionych przyczyn nie potrzebowałam też funkcji nawilżacza powietrza, tym bardziej, że taki posiadamy w postaci innego urządzenia. Więc na co zwróciłam uwagę?
- na filtry – jeśli zależy nam na oczyszczaniu powietrza ze smogu, konieczne jest posiadanie filtru HEPA
- na wydajność – mój oczyszczacz poradzi sobie z pomieszczeniem do 38m2 i w ciągu godziny oczyści 220 m3 powietrza
- na głośność – maksymalna w przypadku tego oczyszczacza to 49dB, ale ma on trzy poziomy działania i przy najsłabszym jest niemalże niesłyszalny, spokojnie można przy nim spać. Drugi poziom jest ok, a trzeci (czyli te 49dB) trochę mnie już wkurza, więc z niego nie korzystam
- na wielkość i wygląd – ten mój jest całkiem zgrabny i ma minimalistyczny design, dobrze wkomponował się w moje wnętrze
- na opinie w internecie – a te były bardzo pozytywne, przy czym pamiętajmy, aby sprawdzać te podparte zakupem (na sklepie Euro jest taka opcja)
- na timer – to wygodna opcja, bo mój oczyszczacz włączam tylko na kilka godzin, najczęściej w cyklach dwugodzinnych i wtedy nastawiam sobie timer, który wyłączy go po 2, 4 albo 8 godzinach.
Mój oczyszczacz powietrza posiada też funkcje dodatkowe, które można uruchomić razem z tradycyjnym oczyszczaniem. To jonizator (który oczyszcza powietrze też z elektrosmogu, czyli promieniowania emitowanego przez sprzęty elektryczne) i lampa UV (która ma wybijać bakterie i wirusy). Trudno mi ocenić ich działanie. Ale no właśnie, przejdźmy do działania…
Czy oczyszczacz powietrza faktycznie działa?
I tu mam zagwozdkę, bo nie jestem osobą wrażliwą na jakość powietrza. Przypominam, że kiedy w Warszawie był chyba rekordowy pod względem smogu dzień, ja świetnie bawiłam się na łyżwach na zamarzniętym stawie i w ogóle nie poczułam, że coś jest nie tak ;). Dlatego na pewno nie wyczuję różnicy za pomocą mojego nosa, to nierealne. Nie robiłam też “testu odkurzacza” przed rozpoczęciem oczyszczania, więc i robienie go teraz nie ma sensu. Dlatego jeśli chodzi o jakość powietrza, bardzo trudno mi powiedzieć, że “tak, jest lepiej!”. Ale o tym, że oczyszczacz powietrza to nie ściema, przekonałam się w inny sposób.
Po pierwsze – dla mnie najważniejsze – całkowicie zniknął problem wody na szybach i parapecie. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Nie pomagało na to nawet wietrzenie, problem zmniejszał się tylko odrobinę, a przy oczyszczaczu zniknął całkowicie. To jest już dowód na to, że oczyszczacz powoduje zmianę powietrza w mieszkaniu. Na pewno jest ono bardziej suche, bo odczuwam to też w gardle. Z tego powodu nie włączam oczyszczacza na całą noc.
Po drugie – działanie oczyszczacza można ocenić po wyglądzie filtra. Mój po 2 tygodniach użytkowania wygląda tak jak na zdjęciu. I znowu dałam ciała, że nie zrobiłam zdjęcia “przed”. Wciąż jeszcze zdarza mi się zapomnieć, że jestem blogerką ;). Ale wierzcie mi na słowo, biały filtr lekko poszarzał, a po czarnym dobrze widać, co wyłapał… Można to oczywiście odkurzyć, ja hodowałam ten kurz aby był dobrze widoczny na zdjęciu (czasami przypominam sobie, że jestem blogerką).
Teraz czas na obiecane opinie innych:
Nicoletta z grupy Dom w porządku napisała:
Niedawno zakupiliśmy Philips AC4012/10. Model z funkcja oczyszczania, bez nawilżacza. O wyborze tego modelu zadecydowały głównie filtry (w tym przypadku HEPA+węglowy, czyli idealna kombinacja do walki ze smogiem oraz alergenami) oraz cena eksploatacji. Urządzenie pobiera niewiele prądu, a filtry nie są zabójczo drogie (na chwilę obecną HEPA to koszt ok. 120 zł, węglowy ok. 180 zł). Oczyszczacz radzi sobie z kawalerką o metrażu 40m2, posiada czujnik jakości powietrza. Już po ok. 30 min pracy czuć wyraźną poprawę. Kilka razy zostawiałam go na noc, w trybie nocnym jest cichy i nie przeszkadza w zasypianiu. Na razie testowany tylko w warunkach walki ze smogiem i kurzem, liczę na to że latem, w okresie pylenia roślin też sobie poradzi 😉Podsumowując: zakup bardzo udany, uważam że w dużych miastach to wręcz niezbędne urządzenie.
Agnieszka z bloga finesja.pl ma ten sam oczyszczacz co ja:
Od miesiąca korzystamy w domu z oczyszczacza powietrza firmy Webber. To jeden z tańszych na rynku modeli, zawierający filtr węglowy i filtr HEPA. Zdecydowaliśmy się na jego zakup głównie ze względu na to, że mamy małe dziecko. Bycie rodzicem wyczula na pewne sprawy, człowiek jakoś bardziej koncentruje się na zagrożeniach i za wszelką cenę stara się przed nimi uchronić małego członka rodziny. Z naszego mieszkania w bloku mamy widok na dachy okolicznych kamienic. Właściwie odkąd tu mieszkamy, zwracaliśmy uwagę na nieprzyjemny zapach (żeby nie powiedzieć smród) i bardzo nieciekawy kolor dymów, wydobywających się praktycznie przez cały rok z licznych kominów. Jednak w tym roku jest wyjątkowo źle; po kilku lekkich zimach ludzie nie byli przygotowani na mrozy i palą w piecach wszystkim, co popadnie. W rezultacie na naszym osiedlu widać i czuć powietrze. Widzimy to nie tylko na zewnątrz, ale także w domu. W miejscach, w których na oknach zamontowane są wywietrzniki, ściany są czarne. To nie są komfortowe warunki dla nikogo, a już szczególnie dla rocznego dziecka. Nie chcieliśmy, aby zakup oczyszczacza podyktowany był tylko naszym wrażeniem. Przez kilka dni monitorowaliśmy stan powietrza w aplikacji. To przesądziło sprawę. Od tego czasu wyłączamy oczyszczacz tylko na czas odkurzania filtra. Czy jesteśmy zadowoleni z jego działania? Po kilku dniach od uruchomienia zrobiliśmy w domu popularny w internecie test odkurzacza. Wacik był praktycznie czysty. Innym wskaźnikiem działania może być spora warstwa kurzu i pyłu, którą co kilka dni ściągamy odkurzaczem z filtra wstępnego. Kiedyś zdarzało nam się przy zamkniętych oknach czuć nieprzyjemny swąd dymu zza okna. Teraz powietrze w mieszkaniu nie pachnie palonymi śmieciami, a przecież sąsiedzi palą nadal. To dla mnie wystarczający dowód, że oczyszczacz działa. Nareszcie mogę też przewietrzyć mieszkanie mając pewność, że oczyszczacz w krótkim czasie doprowadzi powietrze do normy. Nie żałuję zakupu tego urządzenia, wręcz przeciwnie. Jestem spokojniejsza o nasze zdrowie.
Możecie zerknąć też na opinię Agaty, która zrecenzowała u siebie na blogu inny oczyszczacz.
Podsumowując – czy warto kupić oczyszczacz powietrza?
W moim przypadku na pewno było warto, bo w dni z podwyższonym stężeniem smogu doskonale zastąpił mi on wietrzenie, z którego zrezygnować nie mogę. Nie wpłynął jakoś znacząco na nasze samopoczucie fizyczne, bo nie jesteśmy wrażliwi na jakość powietrza, ale mnie bardzo poprawił samopoczucie psychiczne, bo już naprawdę nie wiedziałam co robić z opisanym wyżej problemem wilgoci. Powiedzmy, że w moim przypadku ewentualna ochrona przed smogiem to efekt uboczny ;).
P.s. Jeśli ktoś nie widział, polecam mój wywiad na temat smogu i jego wpływu na zdrowie:
Mam nadzieję, że mój post i wypowiedzi gości nieco pomogły Wam w ocenie sensu kupowania takiego urządzenia. Jeśli posiadacie w domu oczyszczacze powietrza, zachęcam do podzielenia się opinią na ich temat w komentarzach. Może znajdzie się też ktoś żałujący zakupu 🙂