Siedzę i nie dowierzam – 1/3 listopada już za nami. Postanowiłam w tym miesiącu zawalczyć z moim spadkiem nastroju i póki co idzie mi to nieźle. Wróciłam w tym tygodniu na taniec, od razu na 3 zajęcia tygodniowo i tak będzie przez cały listopad. Niestety jako że nie mam talentu do tańca, to już teraz wiem, że czeka mnie dużo pracy i bez treningów w domu się nie obejdzie. Nie mogę się poddać, a taniec będzie jednym z moich sposobów na jesienną deprechę – jestem w tym roku wyjątkowo na nią podatna.
Wpisy na blogach, blogi, linki, film na YT
Wskazówki Marianny dot. blogowania. Jak być może wiecie – nie przepadam za takimi poradnikami, ale te porady – jak na tę uroczą blogerkę przystało – są takie bardzo naturalne i nie kłócą się z moim podejściem do blogowania.
Szukając blogów do jednego z zawodowych projektów trafiłam na to miejsce. To blog o wnętrzach, ale oparty głównie na własnych zdjęciach autorki. Inspirujące miejsce, ładne zdjęcia, przyjemnie popatrzeć 🙂
Karolina Baszak z siostrą testują grę Just Dance. Strasznie mi się marzy taka konsola, nie tylko ze względu na gry taneczne… Niestety mogę pomarzyć, bo potrzebny jest do niej telewizor, z którego posiadania zrezygnowałam… I w tej chwili wysokość inwestycji jaką musiałabym ponieść w związku z tą zabawą chyba nieco mnie przerasta ;).
Dość nowy blog w sieci, któremu wróżę sukces 😉 w jednym z ostatnich wpisów znajdziecie dużo bardziej rozbudowaną recenzję książki Reginy Brett, o której pisałam ostatnio i która trafiła na listę moich ulubionych pozycji.
Wyślij maila do siebie z przyszłości. Świetny pomysł! Podpatrzone na blogu Annikowo.
Jedzenie
Ja w tym tygodniu nie miałam za bardzo czasu na gotowanie. Ale dzięki Marcie nie muszę pomijać tej kategorii. W środę zrobiłyśmy sobie u Marty home office i zostałam tam naprawdę dobrze nakarmiona ;). Najpierw zupą z marchwi i pomarańczy z dodatkiem imbiru i cynamonu. Świetne połączenie, niebo w gębie! Długo przymierzałam się do zrobienia zupy marchewkowej, aż wreszcie ktoś mnie wyręczył i teraz nie mogę się doczekać, kiedy ją odtworzę ;).
Na drugie danie było risotto z grzybami, którego nie zdążyłam sfotografować, bo z momentem podstawienia mi go pod nos zadzwonił telefon. (Potencjalni) klienci zawsze wiedzą kiedy zadzwonić ;). Ale risotto też było pyszne 🙂
Wydarzenie
Takie moje prywatne 😉 to przeniesienie bloga na własny hosting i domenę. Zajęło mi to w tym tygodniu naprawdę mnóstwo czasu, bo to co zastałam na wordpress.org wołało o pomstę do nieba. Nadal nie jest idealnie i czeka mnie jeszcze sporo pracy nad blogiem. Niby znałam wordpressa z pracy, ale dopiero teraz dotarło do mnie, że dostawałam do obsługi gotowy, odpicowany przez programistę produkt, a tutaj wszystko muszę zrobić sama. Dajcie znać czy interesuje Was ta tematyka, mogę napisać posta skąd czerpać informacje, jakie wtyczki są przydatne na blogach takich jak nasze itp.
Zdjęcia
Listopadowe dni póki co pozytywnie zaskakują, przynajmniej w pierwszej połowie dnia kiedy to zazwyczaj świeci piękne słońce.
Później niestety sytuacja zmienia się o 180 stopni i Warszawa zostaje zalana chmurami, a często i deszczem.
Rzadko jeżdżę metrem, ale jak już jeżdżę to zawsze odkrywam coś nowego 🙂 o, na przykład pierwszy wirtualny sklep, o którym ostatnio głośno. Wydaje się słabo przemyślany – bardzo mały wybór produktów, w dodatku umiejscowiony za ławkami, co utrudnia do niego dostęp. Ale chyba nie do końca chodzi tu o sprzedaż 😉
Podjarałam się też monitorem w metrze centrum, na którym widać jakie metro przyjedzie jako jeszcze następne. Można poczekać na Inspiro (najnowszy pociąg metra) 🙂 ja nie czekałam bo już miałam przyjemność nim jechać.
I dobrze, że nie czekałam bo po wejściu do metra spotkałam autorów bloga Pies w Warszawie, którego podczytuję i przede wszystkim śledzę na fejsie, jako osoba cały czas poszukująca fajnych miejscówek na spacery z psem. Jak zobaczyłam Bonzo, nie mogłam się powstrzymać i zagadałam do właścicieli. Fajnie tak spotkać kogoś, kogo się czyta w sieci 🙂
Skoro już jesteśmy w temacie psów… Nie może zabraknąć mojego 😉
Jak już wspomniałam przy okazji jedzenia, środę spędziłam u Marty w towarzystwie jej dwóch chłopaków – Pankota i Lucjana. Ten drugi bardzo sobie upodobał mojego laptopa, właściwie to prawie z niego nie schodził 😉 i odkrył w nim takie funkcje, o istnieniu których nie miałam pojęcia… Napisał też parę bzdur do osób, z którymi pisałam na facebookowym czacie. Ale nie można się na niego gniewać, no sami zobaczcie…
A to fotka upamiętniająca mój powrót na taniec – przyjemnie było wskoczyć w moje taneczne kopytka, uwielbiam te buty!
Kulisy sesji do tego wpisu
A wczoraj byłam z koleżanką na warsztatach Mary Kay, na które zaprosiła mnie moja konsultantka. 5 godzin w towarzystwie interesujących, dbających o siebie kobiet, dużo testów kosmetyków (za dużo), a na koniec makijaż. Turkusowy cień na dolnej powiece to jedyne i zarazem moje ulubione szaleństwo na jakie sobie pozwalam w makijażu 😉 zawsze łączę ten turkus z brązem, ale tym razem zostałam namówiona aby dodać do tego fiolet. Nawet mi się podoba. Za rzadko bawię się makijażem.
Plan na dziś – lenistwo z książką, laptopem, ChiliZet, psem, po południu na pewno spacer i może odwiedziny u rodziny… Nic ciekawego się już nie wydarzy, więc dodaję ten przegląd tygodnia o wyjątkowo wczesnej porze 😉 miłej reszty niedzieli!