Jak to dobrze, że ten tydzień już minął. W poniedziałek obudziłam się z motywacją na poziomie dywanu i bardzo mnie to zaniepokoiło, bo mojej listy “do zrobienia w tym tygodniu” w ogóle to nie interesowało. Szybko jednak doszłam do wniosku, że nie jest to kwestia lenistwa, tylko fizycznie byłam mocno osłabiona – dopadła mnie jakaś infekcja gardła i mój organizm chyba skierował wszystkie siły do walki z nią. Głupia sprawa kiedy nie mam żadnych zewnętrznych objawów choroby, a mimo to czuję się jak kapeć. Początek miesiąca rządzi się jednak swoimi prawami, więc nie pozostało mi nic innego jak zacisnąć zęby i robić swoje. I tu jestem z siebie dumna, bo pomimo swojej osłabienia nic nie odwołałam, poszłam nawet na taniec, na który w ogóle nie miałam siły. Na szczęście atmosfera na zajęciach i dźwięk muzyki czasami działają jak zastrzyk energii.
To może zacznijmy od wtorku, który zdominowały warsztaty Bloga Roku. Na zdjęciu wykład mojego idola – Kuby Jankowskiego, którego bardzo cenię za swobodę w pracy z kamerą.
Środa minęła mi pod znakiem kreatywnej burzy mózgów z klientem, który wspiera mnie przy ZdrowoManii. Póki co doszliśmy do mało optymistycznych wniosków, że program nie odniósł sukcesu i że będzie mu ciężko w takiej formie w jakiej jest teraz. Nie ukrywam, że jest mi przykro z tego powodu, bo bardzo się starałam, aby wszystko było profesjonalne i niosło jakąś wartość merytoryczną, ale jednak na YT nic nie sprzedaje się tak dobrze jak humor, kontrowersje i prywata. Nie wiem jak długo jeszcze będę chciała walić głową w mur i walczyć o zasięg i dotarcie do potencjalnych odbiorców… Bo tych może być dużo, ale jak mają się o programie dowiedzieć, skoro głównym kanałem jego promocji jest mój dość niszowy blog? Póki co nie zapadły jeszcze żadne ostateczne decyzje, w programie zajdą eksperymentalne zmiany, ale jeśli sytuacja się wkrótce nie poprawi to nie będę w stanie brać od sponsora już ani złotówki na tworzenie czegoś skazanego na porażkę. Korzystając z okazji bardzo dziękuję wszystkim, którzy udostępniali ZdrowoManię tak, aby faktycznie pomóc mi ją wypromować. W szczególności dziękuję tu Różowej Klarze i Paulinie, a jeśli jeszcze ktoś udostępniał wszystkie odcinki a ja to przegapiłam to przepraszam, ale oczywiście też dziękuję!
Aaaa, co do zdjęcia to wracając ze spotkania stałam w korku i nudziło mi się 😉
W czwartek już całkiem opadałam z sił, ale to był ostatni dzień kiedy musiałam zmusić się do wyjścia z domu i oczywiście zrobiłam to. Nagrałam aktywność fizyczną do kolejnego odcinka a przy okazji poznałam moją pełną pozytywnej energii czytelniczkę Dorotę. Wy także poznacie ją w najbliższym odcinku 🙂
[gumka na nadgarstku – po tym zawsze mnie poznacie]
Po południu uroczyście padłam na kanapę – z papierami firmowymi i miską rosołu. Rosół ugotowany przez mojego mężczyznę w tym tygodniu uratował moje gardło!
W kolejne dni wyluzowałam i wreszcie wróciłam do formy. Dzisiaj zwiedzaliśmy kolejne bardzo przyjemne okolice Warszawy, a przy okazji znaleźliśmy wiosnę!
Na Lunie po tym spacerze znaleźliśmy pierwszego w tym roku kleszcza 🙁 uważajcie na swoich czworonogów, przy tak ciepłych zimach kleszcze nie śpią.
Raz w roku moje mieszkanie zamienia się w kwiaciarnię, bo mój mężczyzna ma aż 5 kobiet do obdarowania kwiatami!
Mewy za moim oknem przypominają mi, że dawno nie byłam nad morzem. Zaczynam już marzyć o jakimś krótkim wypadzie gdzieś dalej… Wyłącza mi się tryb domatora, więc chyba naprawdę wiosna tuż tuż 🙂
Linkowałam to już na FB, ale tu też muszę 😉 na blogu Kobieta w e-biznesie znajdziecie krótki wywiad ze mną (temat przewodni to blogowanie).
Historia, która przywraca wiarę w internautów – warto przeczytać.
11 dróg, którymi warto przejechać chociaż raz w życiu – ja póki co zaliczyłam 1 (słownie: jedną ;))
Przez długi czas kiedy wszyscy narzekali na zasięgi FB, ja siedziałam cicho aby nie zapeszyć… Moje posty docierały zawsze do min. 1000 – 1500 ludzi, co przy ilości 2000 “lubisiów” stanowiło całkiem przyzwoitą ilość. Niestety i do mnie przyszedł kryzys i zasięgi postów z linkami drastycznie spadły mi ostatnio do <500. Dopóki sytuacja się nie poprawi, w przeglądach tygodnia będę przypominać też o postach z mojego bloga, które ukazały się w ubiegłym tygodniu.
W poniedziałek opublikowałam nową ZdrowoManię.
A w piątek na bloga wjechała domowa granola z patelni, również z filmem:
Dodatkowo cały czas na blogu trwają porządki – w wolnych chwilach podmieniam zdjęcia w starych postach a przy okazji odkrywam jakieś wpisy, których potencjał nie został wykorzystany kiedy było Was tutaj o wiele, wiele mniej. O nich też będę przypominać w tej kategorii przeglądu. Na dobry początek – post o poszerzaniu wiedzy ogólnej.
Na dziś to tyle, szczerze mówiąc niedawno wróciłam do domu i marzę już tylko o gorącej kąpieli i jakimś masażu, co przy dniu kobiet chyba należy mi się jak psu buda ;). Ale jeszcze coś, bo chcąc użyć tego powiedzonka nie byłam pewna co prawidłowo według niego się temu psu należy (buda czy zupa?). Znalazłam takie oto wyjaśnienie profesora Bańko i postanowiłam dodać je do tego przeglądu jako ciekawostkę 😉
Miłego poniedziałku!