Czyli obiecany wpis o lemoniadach, o który prosiła Coquille. To oczywiste, że latem trzeba dużo pić… Ja przyznam, że nie przepadam za samą wodą, przy czym wyjątkiem są chwile po treningu – wtedy woda jest najsmaczniejszym napojem na świecie. Ale żeby tak sobie coś sączyć w trakcie pracy czy relaksu na balkonie, to zdecydowanie preferuję coś smakowego.
Lemoniada to napój, którego bazą zawsze jest woda i cytryna, przy czym aby była jeszcze smaczniejsza, przydaje się jakiś “dosładzacz”. Jako że nie używam cukru, moją substancją dosładzającą jest cukier brzozowy, czyli ksylitol. Może być to też miód, stewia, w ostateczności brązowy cukier… Aby “dosładzacz” dobrze się rozpuścił, można dodać go do ciepłej wody, wystudzić i dopiero wtedy dodać do lemoniady.
Mój absolutny numer 1 wśród lemoniad to ta truskawkowa. Przepis brałam stąd, a jest on bardzo prosty.
Miksujemy na mus ok. 1/2 kg truskawek.
Wyciskamy sok z 1 cytryny i dodajemy go do musu.
W niewielkiej ilości ciepłej wody rozpuszczamy cukier.
Posłodzoną wodę dodajemy do truskawek, dopełniamy to jeszcze ok. 1 litrem wody mineralnej niegazowanej (chyba, że ktoś woli np. lekko gazowaną). Całość przecedzamy przez sitko.
Najlepiej oczywiście smakuje schodzona. 🙂
Mój numer 2 to lemoniada standardowa, czyli cytrynowa. Do wody dodaję sok z cytryny, dosładzam tak samo jak w przypadku poprzedniej lemoniady, czyli najpierw rozpuszczam ksylitol w ciepłej wodzie… Na koniec jeszcze siekam listki mięty. Wrzucam je do środka razem z plasterkami cytryny. Można dodać też miętę zaparzoną, też jest ok!
Z lemoniadą rabarbarową jest trochę więcej zachodu. Rabarbar gotuję jak na kompot, po czym przecedzam przez sito, jeszcze ciepły dosładzam ksylitolem, dodaję sok z 1/2 – 1 cytryny, rozcieńczam nieco wodą (ile kto lubi) i oczywiście schładzam.
I na koniec lemoniada arbuzowa, którą chyba można by nazwać arbuzadą 😉 i zrobić bez cytryny. Mój mężczyzna powiedział, że cytryna zepsuła mu smak. Ale co kto lubi.
Arbuza pozbawionego czarnych pestek miksujemy blenderem na sok. Sprawdzamy, czy odpowiada nam smak. Możemy go rozcieńczyć wodą mineralną, zakwasić cytryną… Ja zmiksowałam z nim też miętę. Cukier raczej nie będzie potrzebny… Ogólnie jest pełna dowolność, najlepiej samemu próbować i wtedy np. doprawiać, rozcieńczać itp.
Na koniec dodam, że lemoniada rabarbarowa i arbuzowa mają specyficzną, taką “fusiastą” konsystencję, która nie wszystkim może pasować. Nie wiem czy przy arbuzie wyeliminuje się to przecedzając przez sito, przy rabarbarze nie pomogło…
A tak abstrahując od lemoniad – jestem też wielką fanką mrożonych herbat. Oczywiście je także robię samodzielnie aby było zdrowsze. Moją faworytką jest miętowa zielona herbata Irving – zaparzona, posłodzona i zmrożona. Bardzo orzeźwiająca!
Zapraszam również na wpis o domowych wodach smakowych!
Chętnie poznam też Wasze patenty na pyszne i zdrowe, letnie napoje 🙂