W dzisiejszym wpisie z cyklu “(nie)Trudne zdrowego początki” na moje pytania odpowiada Marta z bloga Marta pisze. Jestem pewna, że swoim czytelnikom nie muszę Marty szerzej przedstawiać, bo pewnie świetnie ją znacie, ale kilka słów wstępu musi być!
Marta studiuje dziennikarstwo i trenuje lekką atletykę, a na swoim blogu przekonuje swoich czytelników m.in., że zdrowe odżywianie nie grozi bankructwem a brak czasu to słaba wymówka i nie zwalnia nas z obowiązku aktywności fizycznej.
Zachęcam do zapoznania się z jej historią zmiany stylu życia na zdrowszy.
1. Czy pamiętasz moment, kiedy postanowiłaś zmienić swój styl życia na zdrowszy? Co Cię do tego skłoniło?
W gimnazjum i na początku liceum odżywiałam się okropnie, myśląc, że wszystko mi wolno, bo przecież trenuję i nie mam problemów z sylwetką. I rzeczywiście, może na wadze się to nie odbiło, ale pod koniec pierwszej liceum zaczęłam mieć problemy z układem pokarmowym. Bóle żołądka, chodzenie po lekarzach, gastrolog i szpital – chyba to skłoniło mnie do tego, by wreszcie ruszyć tyłek i coś w swoim jadłospisie zmienić, bo dalej być tak nie może. Nie jem jeszcze idealnie, ale widać różnicę – teraz sporadycznie mam bóle brzucha, nie muszę już co dwa miesiące chodzić do lekarza, odstawiłam tabletki.
2. Jak na Twoją decyzję o zmianie m.in. sposobu odżywiania zareagowali Twoi domownicy?
Rodzice stwierdzili, że znów sobie coś wymyślam, ale gdy zorientowali się, że z moim żołądkiem rzeczywiście robi się poważnie, zaczęli mnie wspierać. Mama gotowała mi oddzielne obiady, bo musiałam jeść lekkostrawnie – wszystko na parze albo gotowane. Dzięki temu było mi o wiele łatwiej.
3. Jakie zmiany – w kilku zdaniach – wprowadziłaś w swoje życie w związku z przejściem na zdrowy styl życia?
Staram się uważać, co jem. Unikam mocno przetworzonych produktów, zwłaszcza słodyczy: jakieś wafelki z utwardzonym tłuszczem czy tego typu ciastka kompletnie odstawiłam. Staram się dodawać do mojej codziennej diety otręby, robię zdrowe zamienniki popularnych dań, ryż, makaron i chleb zamieniłam na ciemniejsze wersję. Staram się pić dużo wody.
4. Co okazało się najtrudniejsze, jakie grzeszki najczęściej popełniasz?
Słodycze. To jest moja cholerna pięta achillesowa. Potrafię nic nie jeść cały dzień, albo jeść same zdrowe rzeczy, ładnie i wzorowo, a potem wrąbać czekoladę. Strasznie mnie to denerwuje, bo chciałabym w ogóle ich nie jeść. Niestety, jeszcze nad tym pracuję.
5. Jakie są Twoje ulubione zdrowe potrawy?
Placki otrębowe. To jest tak idealne śniadanie lub kolacja, że brak słów. Zazwyczaj jem na słodko – z cynamonem i jabłkami, ale ostatnio zrobiłam wersję z chudą szynką, cebulą i warzywami i były – ku mojemu zaskoczeniu – równie dobre!
Oprócz tego lubię sushi, albo proste kanapki z maaasą warzyw. Proste, ale dobre.
6. Jak radzisz sobie z jedzeniem na mieście, kiedy nie masz zbyt wiele czasu? Zdarza Ci się zjeść wtedy jakiś fast-food?
Zdarza mi się to raz na miesiąc i jest zazwyczaj zaplanowane. Spotykam się z Patrykiem po zajęciach i wtedy on rzuca pomysł „chodźmy gdzieś coś zjeść”. No i idę, bo przecież chłopakowi nie odmówię, prawda? 🙂
7. I na koniec – Twoja rada dla osób, które dopiero planują wdrożyć u siebie zdrowy styl życia.
Nie poddawać się, naprawdę. Ja już tyle razy wszystko zawalałam, zaczynałam od nowa, rzucałam w cholerę, miałam dosyć, ale dalej każdego dnia próbuję od nowa, jeśli się nie uda. Na tym to polega. Wiadomo, że trudno jeść zdrowo, kiedy sklepy wypełnione są po brzegi tanim żarciem, które ma okropny skład, ale jest zaskakująco dobre. Ale trzeba próbować.