Ekologia to ekonomia, ekonomia to ekologia… Ekonomia jest skutkiem ubocznym ekologii. Chyba nie miałam jeszcze okazji przyznać się tutaj do mojego ekologicznego/ekonomicznego podejścia do zarządzania gospodarstwem domowym. Oszczędność wyniosłam z rodzinnego domu, ale nie tylko pieniądze mają dla mnie znaczenie. Mało kto wie, że Polska jest jednym z najuboższych w wodę pitną krajów europejskich. Podobno jest jej w naszym kraju tyle, co w Egipcie. Na co dzień wydaje nam się, że mamy pod dostatkiem wody i energii, a rzeczywistość przedstawia się mniej optymistycznie.
Dlatego do szału mnie doprowadza, kiedy ktoś bezmyślnie marnuje te zasoby. A bardzo często będąc u kogoś w domu zauważam, że np. przebywamy w jednym pokoju, a w drugim od godziny gra telewizor. Wiadomo, że nie mogę się komuś wtrącać w takie sprawy, ale naprawdę trudno mi się czasem powstrzymać od pół-żartobliwego komentarza na ten temat. To nie jest tylko kwestia pieniędzy! To znacznie poważniejsza sprawa, chodzi przecież o nasze środowisko! A że ekologia idzie w parze z ekonomią to… nic tylko się cieszyć.
Ale ok, przejdźmy do konkretów. Akademia Roca pracuje aktualnie nad bardzo ciekawym raportem pt. “Ekologia to ekonomia”. Zostałam poproszona o dorzucenie do niego swojej cegiełki i wypowiedzenie się na temat oszczędności i ekologii w moim domu. Jako że temat jest mi bliski – z przyjemnością podjęłam to wyzwanie (wyzwaniem jest dla mnie zmieszczenie tego wpisu w przyzwoitej, zjadliwej ilości znaków ;)). Dodatkowo zależy nam na zebraniu jak największej ilości opinii na poruszany temat, dlatego wspólnie z marką Roca przygotowaliśmy dla Was konkurs 🙂 ale o tym na końcu.
Zacznę może od tego, że w tym wszystkim wcale nie chodzi o oszczędzanie. Nie chodzi o to aby sobie czegoś odmawiać, tylko o to aby tymi zasobami gospodarstwa domowego rozsądnie zarządzać. Innymi słowy – aby ich NIE MARNOWAĆ. I dotyczy to zarówno wody jak i energii elektrycznej.
Energia elektryczna
Na ten temat kiedyś już pisałam przy okazji Godziny dla Ziemi, dlatego teraz nie będę się rozpisywać, zainteresowanych odsyłam do tamtego wpisu. Ale są dwie rzeczy, o których po prostu muszę wspomnieć!
- Energooszczędny sprzęt elektryczny to nie ściema. Rok temu wymieniliśmy lodówkę – z takiej dość starej, odziedziczonej po babci, przerzuciliśmy się na lodówkę klasy A+. Dacie wiarę, że przy kolejnym rozliczeniu prądu okazało się, że nie musimy za niego płacić przez nadchodzące pół roku? Taką mieliśmy nadpłatę! Przeanalizowaliśmy sytuację i okazało się, że spadek zużycia prądu zbiega się w czasie z zakupem nowej lodówki. To tyle w temacie sprzętu, teraz czekam aż zepsuje się pralka (żarcik, odpukać 😉 wystarczy, że wczoraj zepsuł mi się mikser)
- Druga rzecz to to, o czym od lat trąbi WWF podczas swojej akcji “Godzina dla Ziemi”. Naprawdę nie trzeba włączać światła w łazience kiedy wchodzi się do niego tylko po to aby wziąć jedną rzecz (szczególnie jeśli wiemy gdzie ona leży). Nie trzeba też zapalać światła w kuchni kiedy idziemy wstawić wodę na herbatę. Bardzo często wykonujemy tę czynność odruchowo, mimo że wcale nie jest ona w danej chwili potrzebna. Takich sytuacji jest wiele, trzeba po prostu myśleć.
Woda
Oj, woda to temat rzeka 😉 mistrzynią w jej oszczędzaniu jest moja mama, która dwa razy w roku ma czynsz za mieszkanie gratis, bo taką ma nadpłatę za wodę. Rocznie to ponad 1000 zł w kieszeni, dzięki rozsądnemu zarządzaniu zasobami wodnymi! U mnie jest pod tym względem o wiele gorzej, co zawdzięczam mojej przedpotopowej łazience. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się ją wyremontować, a wtedy zainwestuję w nowoczesne technologie, które zmniejszają zużycie wody nawet o kilkadziesiąt procent. Wypunktuję kilka rozwiązań, które warto wziąć pod uwagę:
- Kluczem do sukcesu jest bateria umywalkowa. U mnie pod tym względem jest fatalnie – muszę oddzielnie włączać ciepłą i zimną wodę, co powoduje, że wyregulowanie jej zajmuje sporo czasu. Pragnę baterii jednouchwytowej! Taką szybciej można wyregulować, szczególnie jeśli posiada dodatkowe funkcje sprzyjające ekologii.
- Dobrze zainstalować na kranie perlator, który napowietrza wypływającą wodę i sprawia, że zużywamy jej ok. 50% mniej (przy czym mamy wrażenie, że strumień jest tak samo silny jak przed zainstalowaniem perlatora).
- Nieco bardziej zaawansowanym rozwiązaniem są baterie termostatyczne, które utrzymują stałą temperaturę wypływającej wody. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie marnujemy wody podczas ustawiania dogodnej dla nas temperatury – nasza bateria po prostu ją zapamiętuje.
- Nie bez znaczenia jest także mechanizm odpowiadający za spłukiwanie wody w ubikacji. Błędem jest używanie za każdym razem jego “pełnej mocy”, gdyż nie zawsze jest taka potrzeba. Standardowy mechanizm spłukujący za jednym razem spuszcza aż 6 litrów wody! Warto zainstalować podwójny mechanizm, który pozwala na uruchomienie o połowę mniejszego strumienia, ale to wciąż 3 litry za każdym spłukiwaniem. Jeszcze lepiej kiedy nasza spłukiwaczka pozwala się wyłączyć przyciskiem w dowolnym momencie, wtedy mamy znacznie większą kontrolę nad ilością wpływającej do ścieków wody. Swoją drogą to głupota, że ubikację spłukuje się normalną wodą pitną, uważam, że powinno to być inaczej skonstruowane…
Poza inwestycją w odpowiednie, oszczędne wyposażenie łazienki, warto samemu zastanowić się jak można zmniejszyć zużycie wody. Oczywistą oczywistością (choć pewnie nie dla każdego) jest konieczność zakręcania jej na czas mycia zębów, namydlania się itp. Ale co jeszcze możemy zrobić? Napiszę jak to wygląda u mnie:
- Codziennie rano myję włosy. Na ich zmoczenie i podwójne spłukanie zużywam ok. 10 litrów wody. Miesięcznie to aż 300 litrów praktycznie czystej wody, która mogłaby trafić do ścieków… Mogłaby, ale nie trafia, bo staram się myć włosy nad sporą miską i zebraną w ten sposób wodę wykorzystuję ponownie – aby zmoczyć w niej ścierkę, kiedy chcę coś zetrzeć, aby przelać toaletę po czymś “lajtowym” 😉 itp. Dodatkowo ta woda raz uratowała mnie w sytuacji, kiedy w wyniku awarii zakręcono nam wodę na kilka godzin 😉
- Ciepła woda jest droższa od zimnej, dlatego ciepłej używam tylko wtedy kiedy muszę. Jeśli np. spłukuję resztki kosmetyku z wanny, używam zimnej.
Nadal mam problem z oszczędzaniem wody w kuchni, tutaj chyba bardziej skupiam się na wygodzie zmywania (nienawidzę!), a oszczędność jest gdzieś na drugim miejscu. Koniecznie podzielcie się swoimi patentami na ekologiczne zmywanie! Chodzi mi oczywiście o zmywanie ręczne, bo choć zmywarka sama w sobie jest świetnym rozwiązaniem, to ja niestety zupełnie nie mam gdzie jej postawić :(.
I inne…
O tym, że ekologia idzie w parze z ekonomią przekonuję się na każdym kroku. Ekologiczne i tanie jest kupowanie ubrań w second handach… Jeżdżenie po mniejsze zakupy rowerem zamiast samochodem… Kupowanie rozsądnych ilości jedzenia i nie marnowanie go. Ponowne używanie niektórych opakowań, torebek… O, albo pranie w orzechach! Pisałam Wam kiedyś, że będę testować to rozwiązanie i dziś mogę już powiedzieć, że pozostanę mu wierna. Orzechy świetnie się sprawdzają do takiego zwykłego “odświeżającego” prania, a dodatkowo są bardzo wydajne, na pewno bardziej niż zwykły, chemiczny proszek.
KONKURS!
Ok, ja się już rozpisałam (choć mogłabym bardziej), więc teraz kolej na Was 🙂 opowiedzcie jak ta kwestia wygląda w Waszych domach. A mówiąc konkretniej, pytanie brzmi: W jaki sposób łączysz ekologię i ekonomię w swoim gospodarstwie domowym?
Wypowiedzcie się w komentarzach pod tym postem, a najciekawsze 3 odpowiedzi nagrodzimy :). Bardzo chciałam wybrać dla Was ekologiczne nagrody, myślałam o lampkach solarnych na balkon, które niektórym z Was podobały się u mnie… Ale uznałam, że bardziej uniwersalną i atrakcyjną nagrodą będą ich mniej ekologiczne, ale piękniejsze odpowiedniki – Cotton Balls, łańcuch składający się z 20 kul.*
Fundatorem nagrody jest marka Roca, regulamin konkursu znajdziecie TUTAJ.
Na odpowiedzi czekam do 30 czerwca 2014, do godz. 23:59. Powodzenia!
*Gdyby ktoś nie wiedział co się kryje pod tym hasłem to zapraszam do Google 🙂
WYNIKI KONKURSU
Dziękuję Wam za wszystkie zgłoszenia w konkursie i niezwykle ciekawe, wyczerpujące odpowiedzi! Wraz z organizatorem mieliśmy naprawdę twardy orzech do zgryzienia aby wyłonić trzy najlepsze odpowiedzi 🙂 ostatecznie postanowiliśmy przyznać nagrodę trzem niżej wymienionym osobom:
Magda
Gabi
J.
Zwycięzców proszę o zgłoszenie się do mnie na adres kontakt@lifemanagerka.pl. Zgodnie z regulaminem macie na to 7 dni (licząc od dzisiaj), po tym czasie tracicie prawo do nagrody. Oczywiście proszę aby zwycięzcy napisali do mnie z maila podanego w zgłoszeniu ;).
Gratuluję i czekam na Wasze maile!