Zawsze mnie zaskakiwało, jak wiele osób wchodzi na mojego bloga wpisując w google hasło “lifemanagerka granola”. Na moim blogu nigdy nie było granoli, bo to jedna z tych rzeczy, które są banalne w wykonaniu, a które ja notorycznie psułam. Robiłam granolę według kilku przepisów i żaden z nich nie był dostosowany do mojego piekarnika 😉
A domowa granola to dobra rzecz – można ją zjeść z mlekiem lub jogurtem, lub wykorzystać jako dodatek do sałatki owocowej lub zdrowych deserów, np. nafaszerować nią jabłka. Warto postawić na dobre jakościowo bakalie… I jak przekonuję w filmie – nie trzeba udawać się po nie do sklepu z ekologiczną żywnością.
Granola jest tak prosta do wykonania, że poniższy film trudno nazwać instruktażowym i proszę nie traktujcie go w ten sposób. To raczej pogaduchy o granoli i jej składnikach 😉 przy okazji pogadałam sobie o innych rzeczach, ale wtedy chwilowo straciłam głos (mam w tym tygodniu problem z gardłem), a film wyszedł kilkunastominutowy, więc jednak wyrzuciłam z niego offtopy :).
Ale oczywiście wiem, że nie każdy lubi oglądać video (szczególnie takie – o zgrozo – prawie 10 minutowe!), więc oto przepis w formie pisemnej:
- 2 szklanki płatków owsianych (zwykłych lub górskich)
- kilka łyżek miodu
- łyżeczka oleju kokosowego
- cynamon
- ok. 1/2 szklanki posiekanych dowolnych bakalii i dodatków (przykładowe: wiórki kokosowe, żurawina, rodzynki, daktyle, migdały, orzechy, pestki słonecznika)
- Płatki owsiane mieszamy z posiekanymi bakaliami i miodem.
- Na nasmarowaną odrobiną oleju kokosowego patelnię wrzucamy mieszankę płatków i bakalii i podsmażamy to ok. 5-10 minut cały czas mieszając.
- W mojej granoli jest mało miodu, bo jem ją zawsze z dodatkiem owoców, które słodzą całą "potrawę". Jak dodacie więcej miodu granola bardziej się poskleja i będzie słodsza (wiem, odkrywcze ;)). Trzeba metodą prób i błędów wypracować sobie idealną ilość miodu 🙂 oprócz/zamiast miodu można spróbować też dodać sok z agawy czy syrop klonowy.
Nic prostszego, prawda? Dzięki podsmażaniu granola na pewno nie przypali się tak, jak zdarza jej się to w piekarniku. Możemy też kontrolować jej stopień zarumienienia – moja jest dość blada, bo bardzo się bałam aby jej nie przypalić.
Jeszcze co do filmu to wybaczcie jego jakość, ale nie jest to ostateczna formuła jakiej będę się trzymać. Będę testować też inne formy prezentacji – z głosem z offu, z przebitkami itp. Nie każę Wam za każdym razem patrzeć przez 10 minut na siebie zamiast na jedzenie. Docelowo chcę zainwestować w lepszy program do montażu, a w kolejnym kwartale też w jakiś sprzęt do nagrywania. O ile oczywiście mi się to spodoba i będę miała na to czas bo… Przygotowanie tego filmu zajęło mi kilka godzin, więc to naprawdę nie takie hop siup. W ogóle to słabe jest robienie filmu o czymś, co jest tak banalne w wykonaniu, ale na czymś musiałam przeprowadzić testy. Jakby coś to możecie przewinąć do samego do końca – dorzuciłam gratis Lunaska ;).