Ostatni dzień miesiąca, comiesięczna firmowa biurokracja (i dołujące wnioski), perspektywa dwóch najbliższych dni spędzonych na robieniu planów i raportów, myśl o dzisiejszych nagraniach do ZdrowoManii i jutrzejszym samodzielnym montażu odcinka dodatkowego… I jeszcze awaria i powódź w łazience, na szczęście już po zmyciu oleju z włosów, więc jednak coś nade mną czuwa ;). To kilka zdań opisujących mój dzisiejszy poranek. Planowałam dodać później inny post, ale już wiem, że nie będzie na to czasu i energii.
Prawdopodobnie to jest ten jedyny moment w ciągu dzisiejszego dnia, kiedy przy okazji jedzenia śniadania mogę się na chwilę wyłączyć i przy okazji coś tutaj dodać.
Dziś zabieram Was na spacer po miejscu, którego zazdroszczę mieszkańcom podwarszawskiego Piaseczna. Ok, sama mam na osiedlu stawy i rzeczkę, ale jednak nie ma to jak podmiejskie powietrze. Górki Szymona, bo o tym miejscu mowa, położone są na południu Piaseczna. Park ten niedawno poddany został rewitalizacji i teraz jest bardzo przyjaznym miejscem. Jeśli chodzi o dojazd – nie ma tu żadnej filozofii, a jednocześnie trudno go wytłumaczyć. Moim zdaniem konieczna jest albo papierowa mapa, albo nawigacja, w którą wpisujemy hasło “Górki Szymona, Piaseczno” albo “Górki Szymona, Aleja Brzóz”, bo to przy tej ulicy jest parking.
W parku znajdziemy wszystko, co jest potrzebne przeciętnemu Polakowi do wypoczynku na łonie natury.
Są ładne widoczki… Chociaż moje zdjęcia przez kolorystykę wyglądają nieco jesiennie, ale to też kwestia godziny naszego spaceru – w okolicy zachodu słońca.
Miejsce to sprzyja też uprawianiu sportu.
Ok, to już koniec mojej chwili relaksu, czas jest bezlitosny… Mam nadzieję, że ten krótki spacer Wam się spodobał.