Szczeliniec Wielki, jak to zazwyczaj bywa z najwyższymi szczytami różnych pasm górskich, jest wizytówką Gór Stołowych. Z tego powodu jest miejscem dość obleganym, dlatego jeśli chcecie nacieszyć się tym szczytem w samotności, unikajcie go w sezonie letnim i w wiosenne lub złoto-jesienne weekendy. Szczeliniec Wielki ma 919 m.n.p.m., ale jego wybitność to tylko 259 metrów, dlatego trasa na szczyt nie jest szczególnie męcząca i można powiedzieć, że jest przystępna dla aktywnych ludzi w każdym wieku.
Na wstępie chcę bardzo podziękować Ani za zdjęcia 🙂 gdyby nie ona, nie miałabym co Wam tutaj pokazywać. Ja byłam skoncentrowana na vlogowaniu, na które i tak nie mogłam poświęcić zbyt wiele uwagi, ze względu na posiadanie pod swoją opieką psa. Po powiększeniu naszego czworonożnego składu to już nie te czasy, kiedy mogłam wręczyć smycz Wojtkowi i zająć się swoimi sprawami ;).
Szlak na Szczeliniec Wielki – informacje praktyczne
Aby z krajowej ósemki dojechać do Karłowa lub Pasterki, skąd wiodą trasy na Szczeliniec, najpierw trzeba przejechać Drogą Stu Zakrętów. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z nazwą ulicy tak bardzo dopasowaną do stanu faktycznego… Droga ta rzeczywiście jest bardzo kręta, a w słoneczny, październikowy dzień, dodatkowo zachwyca kolorami złotej jesieni. Po pokonaniu kilkudziesięciu zakrętów dojeżdżamy do Karłowa, gdzie (jesienią) bez problemu można znaleźć miejsce do zaparkowania (w Pasterce podobno jest z tym troszkę gorzej). My postawiliśmy na parking płatny, który kosztował 10 zł za cały dzień. Ruszając z parkingu i idąc w stronę żółtego szlaku mijamy karłowskie Krupówki 😉 czyli ulicę pełną stoisk z oscypkami, goframi, magnesami i innymi tego typu atrakcjami. Jej zwieńczeniem jest wejście na trasę składającą się z 665 schodów, które prowadzą do Schroniska Turystycznego PTTK “Na Szczelińcu”. W tym samym miejscu jest zejście z płatnej, jednokierunkowej trasy, więc trzeba przestrzegać znaków i pilnować, aby nie wejść pod prąd.
Pokonanie tego fragmentu trasy do schroniska zajmuje ok. 20 minut, choć to oczywiście zależy od Waszego tempa. Trasa jest zabezpieczona barierkami i raczej nie sprzyja postojom i podziwianiu okolicy… No a przynajmniej nie w ciepły i słoneczny, październikowy weekend, bo chętnych na odwiedzenie najpopularniejszego szczytu Gór Stołowych wówczas nie brakuje.
Na górze, oprócz podziwiania pięknego widoku, można zjeść ciepły posiłek lub gofry. Ta część trasy jest bezpłatna i można po niej zawrócić, natomiast ja oczywiście tego nie polecam. Najpiękniejsze zakamarki Szczelińca kryją się płatnej trasie turystycznej, na którą wstęp kosztuje 10 zł. Jest ona otwarta w sezonie wiosenno-jesiennym (od maja do października), a przez pozostałą część roku… Też jest otwarta, tylko nieoficjalnie – nikt jej wtedy nie kontroluje i nie zabezpiecza, można tam wejść jedynie na własną odpowiedzialność. Trzeba na pewno mieć na uwadze fakt, że śnieg i lód w tych miejscach topnieją dużo wolniej, dlatego może być tam bardzo ślisko. Trasa w niektórych miejscach jest dodatkowo zabezpieczona łańcuchami do podtrzymywania się, ale w zimowych warunkach pogodowych to może być za mało.
Ale wracając do sezonu wiosenno-letniego, zdecydowanie nie warto pomijać trasy płatnej, bo to tutaj będziemy mieli okazję przeciskać się pomiędzy skalnymi korytarzami i podziwiać różnego rodzaju formy piaskowcowych skał, których nazwy wzięły się od przedmiotów lub postaci, które przypominają.
I tu na przykład mamy jedną z najpopularniejszych skał, czyli Małpoluda.
Najwyższym punktem Szczelińca Wielkiego jest 12-metrowa skała Fotel Pradziada. To ta po lewej, choć z tej perspektywy niestety nie przypomina fotela. Na skałę tę można wejść po metalowych, dobrze zabezpieczonych schodach.
Trasa turystyczna na Szczelińcu bardzo różni się od szlaków turystycznych w innych polskich górach, na przykład w Tatrach. Specyfika Gór Stołowych powoduje, że szczyt jest dość rozległy i płaski, ale na pewno nie można mu zarzucić, że jest nudny. Skalne labirynty, dzika przyroda, piękne widoki… Góry Stołowe są wyjątkowym miejscem na mapie Polski i zdecydowanie warto je odwiedzić.
Przejście tej trasy zajmuje około 2 godziny, ale czas ten nie obejmuje odpoczynku i czasu na nacieszenie oczu widokami, dlatego zdecydowanie polecam, aby na tę wycieczkę zarezerwować sobie ok. 3 godzinki.
Miejscami jest tam wręcz bajkowo, co zostało docenione przez twórców “Opowieści z Narni”, którzy wybrali Piekiełko (fragment opisywanej przeze mnie trasy) jako tło do niektórych scen.
Ja w pewnym momentach czułam się też jak w Norwegii – może nie było tam fiordów, ale formy skalne bardzo przypominały te znane z norweskich pocztówek i hashtagów na Instagramie.
Szczeliniec Wielki z psem – czy to dobry pomysł?
Na szlaku prowadzącym na Szczeliniec Wielki jest sporo schodów, dlatego zdecydowanie nie jest to miejsce dla osób, dla których stanowiłyby one przeszkodę nie do pokonania. Szczerze mówiąc nie jest to też najlepsze miejsce dla psów. Warto pamiętać, że chodzenie po schodach (szczególnie w dół) nie jest korzystne dla naszych zwierzaków. Posiadacze małych psów w niektórych miejscach mogą brać je na ręce, ale zupełnie sobie nie wyobrażam, jak na niektórych przejściach miałby sobie poradzić na przykład labrador.
Szczeliniec Wielki czy czeskie skalne miasta – co wybrać?
Nie wybierać! Odwiedzić i to i to, obowiązkowo :). Szczeliniec jest piękny, ale może stanowić zaledwie namiastkę czeskich skalnych miast. Z kolei Adrspach i Teplickie Skały nie zapewnią nam takich pięknych widoków, jak te widziane ze Szczelińca.
Skalne miasta są też trochę bardziej przyjazne psom (nie w całości, ale przykładowo w Adrspach jest dość długa trasa, którą można przejść nawet z wózkiem dziecięcym).
Szczeliniec Wielki – czy warto?
Zdecydowanie tak, ale jeśli możecie odwiedzić ten szlak tylko w weekend lub w pełni sezonu, polecam, aby zwiedzania Gór Stołowych nie ograniczać tylko do tego najwyższego szczytu. Krajobraz tam jest wyjątkowy, trudno napawać się kontaktem z tą przepiękną naturą, kiedy dookoła jest sporo ludzi. Dlatego w osobnym wpisie pokażę Wam inny szlak, który nie tylko dużo lepiej sprawdzi się podczas podróży z psami, ale też dużo bardziej sprzyja zwiedzaniu Gór Stołowych w rytmie “slow”.