W tym tygodniu dotarło do mnie, że ta zmiana klimatu którą obserwujemy od kilku lat, jest jednak dość smutna. Pamiętam zimę z chyba 2010 roku kiedy napadało tyle śniegu, że aby wyjechać rano z parkingu, przez prawie godzinę musiałam odkopywać samochód łopatą! Odśnieżające ulicę pługi tworzyły bowiem ponad metrową zaspę oddzielającą samochody od ulicy. Co gorsze, aby gdzieś na mieście wjechać w jakieś miejsce parkingowe, również trzeba było je sobie najpierw odkopać. Czasami wjeżdżało się gdzieś na chama, ale zazwyczaj kończyło się to tak samo – samochód zatrzymywał się w połowie drogi, jego wystająca na ulicę dupa blokowała ruch, a koła bezlitośnie kręciły się w miejscu. I tak codziennie, dzień w dzień przez dobrych kilka tygodni. Przysięgam, że nigdy tak bardzo nie nienawidziłam zimy jak wtedy. Dodatkowo jako że panowały wtedy spore mrozy, często musiałam wchodzić do samochodu przez bagażnik, albo w najlepszym wypadku przez tylne drzwi. Ale to już osobna historia, być może znana posiadaczom niektórych modeli VW i Seatów ;).
Pamiętacie tamtą zimę? Macie z niej jakieś wspomnienia, anegdoty? Chętnie bym o tym poczytała :).
Śmiać mi się chce jak teraz to wszystko wspominam, ale wtedy to był po prostu koszmar. Jeśli mam wybierać “zima stulecia” czy brak zimy, zdecydowanie stawiam na to drugie. Ale jednak trochę jest smutno… Bo śnieg jest fajny. Bo jest potrzebny dzieciom do zabawy i do tworzenia wspomnień. Bo chciałabym iść na biegówki i chciałabym pokazać je w ZdrowoManii. Bo zaśnieżony krajobraz jest po prostu przepiękny, miasto całkowicie zmienia swoje oblicze kiedy przykrywa je biały puch. Wnioskuję więc aby jednak przyszła do nas jeszcze prawdziwa zima. Mogę jeździć metrem, mogę wyciągnąć z najgłębszego zakamarka piwnicy łopatę, mogę nawet znowu wejść do auta przez bagażnik tylko po to, aby przekonać się, że nie odpali (i wrócić tą samą drogą – cóż to były za akrobacje!). Ale niech zima jeszcze pokaże co potrafi.
BTW – wiecie, że w lasach nawet teraz są kleszcze? Uważajcie na swoje psy!
Środowy poranek niesamowicie pozytywnie zaskoczył. Pustka na ulicach + padający śnieg sprawiły, że poczułam się jakbym cofnęła się w czasie do świąt Bożego Narodzenia.
Jednak jako że to praca wezwała mnie na miasto w wolny dzień o dość wczesnej porze, to szybko minął mi ten świąteczny nastrój 😉
Trzeba było wykorzystać tę pogodę i udać się na spacer :). W piątek popadało jeszcze trochę więcej i na wieczornym spacerze z psem aż się wzruszyłam, widząc jak dużo dzieci wyszło z domu żeby pojeździć na sankach czy ulepić bałwanów (<- looool, zostawię ten błąd bo jak trafiłam na niego podczas ostatecznego przeglądu posta przed publikacją, to prawie popłakałam się ze śmiechu 😉 może ktoś pośmieje się ze mną).
Czy Luna lubi śnieg? Dowiecie się z najnowszego vloga:
Ja w tym miesiącu po dość długiej niedyspozycji nabyłam karnet OK System i wracam do gry, tzn. na taniec i na jogę. Ale jako że mój instruktor tańca był w tym tygodniu jeszcze na urlopie, zaliczyłam 3 zajęcia jogi (tzn. na trzecie jadę zaraz). I tak dobrze mi to zrobiło, że nie wiem jak teraz zadowolę się jednymi w tygodniu.
Zgodnie z postanowieniami noworocznymi dzielnie piję też zioła. A raczej zmuszam się do tego, bo nie powiem aby były to moje ulubione smaki…
I jeszcze zbliżenie na moją bohaterkę drugiego planu…
Codzienne dodawanie wpisów na bloga to naprawdę niełatwe zadanie, szczególnie jeśli prowadzi się też dwa kanały na YouTube. Póki co jednak dostaję od Was tyle pozytywnej energii, że w ogóle mi jej nie brakuje. A przypominam, że w styczniu od poniedziałku do piątku o 9 publikuję wpisy z serii “Miesiąc dla zdrowia”. W tym tygodniu ukazały się następujące posty:
O motywacji do zdrowego stylu życia.
O otaczaniu się właściwymi ludźmi.
O moich postanowieniach noworocznych dla zdrowia.
Jeśli jeszcze nie widzieliście posta Joasi w co się ubrać zimą, aby nie zmarznąć, koniecznie musicie nadrobić.
Na blogu Agaty Berry chciałam Wam polecić dwa wpisy: dlaczego warto zaadoptować psa i jak nie tracić witamin podczas przygotowywania posiłków. W sumie to polecam Wam cały ten blog ;).
Z cyklu “muszę to zrobić” – chrupiące chipsy z kalarepy.
Co może się zmienić po usunięciu mięsa z diety?
Jako że część z Was być może dopiero jutro wraca do pracy po dłuuuuugiej przerwie to życzę dużo energii i bezbolesnego poniedziałku!