To jak w tej chwili wygląda moje życie jest następstwem różnych mniejszych i większych decyzji. Ale tylko 3 z nich wydają mi się tak istotne, że gdybym ich kiedyś nie podjęła, byłabym teraz w zupełnie innym punkcie życia. Czy gorszym?
Trudno ocenić. Ale z pewnością mogę stwierdzić, że tak jak jest teraz, jest naprawdę dobrze. A nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie…
1
Jasna sprawa – odejście z etatu! Nie bez powodu jest to miejsce pierwsze, bo ta zmiana miała zdecydowanie największy wpływ na mój komfort życia. Ale na wstępie muszę to podkreślić – mój ostatni etat nie był niczym traumatycznym. Byłam doceniana, motywowana w taki sposób jakiego potrzebuję (jestem typem podatnym na motywację pozytywną), mogłam pracować w domu, cieszyłam się zaufaniem, wsparciem i uznaniem ze strony przełożonych… Nie raz marudziłam, że nie chcę obsługiwać jakiegoś klienta ze względów światopoglądowych (np. producentów mięsa) i było to szanowane. Dlaczego więc od tego wszystkiego uciekłam? Bo jednak dopadło mnie wypalenie zawodowe, bo potrzebowałam więcej czasu na bloga i na życie prywatne, bo chciałam sprawdzić się w nowej sytuacji, bo nie chciałam dłużej marudzić, a zamiast tego sama dobierać sobie klientów i zlecenia… Powodów było sporo i wynikały one bardziej z mojej potrzeby zmian, niż z jakichś złych doświadczeń. Dziś patrząc na to z perspektywy 2,5 roku wiem, że to była najlepsza decyzja jaką mogłam wtedy podjąć. Nadal mam to samo mieszkanie i jeżdżę tym samym samochodem, a dodatkowo przez pierwszy rok freelancingu znacząco stopniały moje oszczędności… Ale zyskałam dużo czasu i niezwykle cenną wolność, a co za tym idzie jestem o wiele szczęśliwszym i spokojniejszym człowiekiem. Stworzyłam dla siebie idealne miejsce pracy! I będę namawiać do tego każdego, kto czuje, że praca na etacie nie jest dla niego i kto chce mieć więcej czasu na życie.
2
Założenie bloga! Moje własne medium, moje największe hobby, dzięki któremu moje życie cały czas staje się lepsze. Więcej mi się chce, nieustannie się rozwijam i poszerzam swoją wiedzę… Robię więcej zdjęć, testuję więcej przepisów. Wewnętrzna motywacja jest w tym wszystkim bardzo ważna, ale czasami przydaje się dodatkowy motywator w postaci takiego miejsca jak to. Pozytywny odzew z Waszej strony tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to co robię ma sens. Kiedy czytam, że ktoś pod wpływem mojego bloga przygarnął psa albo zaczął ćwiczyć jogę, jestem przeszczęśliwa! I wcale nie chodzi o to, że czuję się wtedy “wpływowa”. Ja po prostu wiem, że dzięki tym “rzeczom”, te osoby też będą szczęśliwsze. A czy jest coś lepszego, niż pozytywne wpływanie na życie innych ludzi? Nie zawsze macie dla mnie dobre wieści. Niedawno jedna z Was podziękowała mi za “miesiąc dla zdrowia” i za kopa motywacyjnego, jakiego dostała, bo dzięki niemu zrobiła badania i odkryła problem zdrowotny, który wymaga stałej obserwacji. Czasami tak jest, że potrzebujemy jakiegoś bodźca, aby coś zrobić i czasami tym bodźcem może być właśnie wpis na blogu jakiejś zupełnie obcej osoby, na który trafimy przypadkiem.
Ale to nie dotyczy tylko zdrowia… Każdy bloger może pozytywnie wpływać na życie innych, nawet jeśli polega to tylko na poleceniu jakiegoś miejsca na podróż, albo świetnej maski do włosów. Dlatego namawiam – jeśli chcecie założyć bloga, po prostu to zróbcie. Inaczej tak jak ja będziecie żałować, że zrobiliście to zbyt późno. Dawno minęły czasy, kiedy blogi były internetowymi pamiętnikami. Teraz posiadanie bloga to powód do dumy, coś co można wpisać do CV, coś co niesamowicie rozwija, poszerza horyzonty, umożliwia poznanie wielu świetnych ludzi.
3
Aparat na zęby! Nie mogło go zabraknąć w tym zestawieniu, bo gdyby nie ta decyzja, wiele rzeczy by się nie wydarzyło. Pozbycie się wieloletniego kompleksu to po prostu 100 punktów do pewności siebie, co oczywiście przekłada się na lepsze samopoczucie psychiczne. Ciągłe kontrolowanie i powstrzymywanie uśmiechu było naprawdę męczące! Dopiero tą decyzją pozbyłam się wielu ograniczeń i podarowałam sobie nową siebie, jakkolwiek górnolotnie by to nie zabrzmiało.
Nie wiem czy na pierwszy rzut oka to widać, ale wszystkie te punkty są ze sobą bardzo ściśle powiązane. Gdyby nie odejście z etatu, mój blog nigdy by się tak nie rozwinął… Gdyby nie odejście z etatu, blog i aparat na zęby, nigdy nie byłoby ZdrowoManii, której następstwem jest wiele innych, pozytywnych rzeczy… Gdyby nie ZdrowoMania, pewnie nie spróbowałam squasha i jogi, czyli aktywności, które teraz bardzo lubię i które dużo mi dają (szczególnie joga). Gdyby nie mój program, nie poznałabym wielu świetnych osób, nie nauczyłabym się wielu nowych rzeczy, nie rozwinęłabym się tak.
Każda z tych decyzji była na swój sposób trudna (najtrudniejsza oczywiście pierwsza) i każda z nich okazała się strzałem w 10tkę. O ile o porzuceniu pracy mogę powiedzieć, że to się stało w idealnym momencie, o tyle blog i aparat mogłam założyć znacznie wcześniej i trochę żałuję, że tak długo z tym zwlekałam. Dlatego piszę ten post… Jeśli nosicie się z jakąś ważną decyzją już wiele czasu, może to odpowiedni moment, aby w końcu wprowadzić ją w życie? Zmiany jakie przyniesie mogą być naprawdę niesamowite. Trzymam za Was kciuki i życzę odwagi! 🙂