Kto choć trochę mnie zna, ten na pewno wie, że jestem wielką zwolenniczką różnych form spędzania czasu na świeżym powietrzu. Nie mogłam więc nie odwiedzić z kamerą ZdrowoManii jakiegoś parku linowego. Aktywność ta nie jest mi całkiem obca, dlatego żeby nagrania były jakąś formą wyzwania, zdecydowałam się odwiedzić park, który kiedyś mnie pokonał, czyli park linowy High Position na Bemowie. Wisząc gdzieś na linach na wysokości 8 metrów nad ziemią, byłam na siebie wściekła za tę decyzję, a teraz kiedy patrzę na nią z perspektywy czasu, mam ochotę ją powtórzyć ;), tzn. znowu wejść na tę ścieżkę i zmierzyć się ze swoimi słabościami.
Uprzedzam, że w nagranym materiale trudno o jakąś poprawność językową, przechodząc między drzewami nie skleciłam prawidłowo chyba ani jednego zdania… Padały też słowa powszechnie uważane za “brzydkie”, więc jeśli ktoś jest wrażliwy na tym punkcie, może sobie darować oglądanie.
I wbrew temu, że w filmie ciągle narzekam, ja naprawdę to lubię 😉 podczas przechodzenia przez najfajniejsze przeszkody po prostu nic nie mówiłam, więc nie było potem czego wkleić do filmu.
To teraz może trochę wrażeń na chłodno, bardziej po polsku… Parki linowe są różne i poziomy trudności dostępnych w nich tras również są różne. To ważna informacja, bo np. trasa średnia w parku w Powsinie jest według mnie dużo prostsza (no a przynajmniej kilka lat temu była, być może coś się zmieniło) od tej na Bemowie. I to jest bardzo indywidualna sprawa co wolicie… Mój Wojtek np. mówi, że zdecydowanie woli ten park na Bemowie i o wizycie w Powsinie nie chce słyszeć. Dla mnie z kolei High Position to wyzwanie, a Powsin to relaks. Więc naprawdę – co kto lubi :).
Czy w parku linowym potrzebna jest siła? Instruktor Kamil przekonywał mnie, że dużo ważniejsza jest technika. I jestem skłonna się z tym zgodzić, bo jak technika jest zła, to i dużo siły marnuje się na nie do końca przemyślane ruchy. Ja na pewno miałam złą technikę, mój czas przejścia trasy najlepiej o tym świadczy :D.
Trasa średnia – bo na nią się zdecydowałam – liczy 20 przeszkód ulokowanych między drzewami na wysokości od 0,5 metra do 8 metrów. Nie radziłabym się porywać na tę trasę osobom zupełnie nieaktywnym fizycznie i początkującym. Najłatwiejsza trasa podobno nie jest przeznaczona tylko dla dzieci, dorośli też z niej korzystają.
Dobra wiadomość jest taka, że kiedy już naprawdę nie domagacie – niektóre przeszkody można pokonać zjazdem. Nie jest to typowy zjazd tyrolski i na końcu trzeba się podciągnąć na linach, ale jest to dobre wyjście z sytuacji awaryjnej.
Właśnie, nie mogę nie wspomnieć o zjazdach tyrolskich! Na trasie średniej jest jeden dość długi (75 m), ale można dokupić sobie też wejście na zjazd o długości 175 metrów, pięknie ulokowany nad fosą Fortów Bema.
Cóż, podsumowując – polecam parki linowe jako pomysł na aktywne spotkanie ze znajomymi, ale też formę sprawdzenia siebie i swoich umiejętności.
Jeśli już próbowaliście, koniecznie dajcie znać jak było!