W lutym minęły 4 lata, od kiedy Luna jest z nami. Nie pamiętam już jak wyglądał czas “przed Luną”… Musiał być strasznie nudny i smutny. Od 4 lat nie wiem co to samotność, mam też najwspanialszego na świecie przyjaciela. Kiedyś uważałam, że nazywanie psa najlepszym przyjacielem, to jakiś pusty frazes, bo jak można powiedzieć tak o stworzeniu, które nawet nie mówi. Teraz sama puszczam ten “frazes” w świat, w dodatku robię to z pełnym przekonaniem. Kiedy jestem smutna lub zdenerwowana, Luna momentalnie znajduje się obok mnie, pakuje mi się na kolana i ze smutkiem patrzy na mnie, jednocześnie odwracając moją uwagę od innych spraw. Zawsze też sprawdza moje oczy i kiedy płaczę, nie odpuści, dopóki nie zliże z nich każdej łzy. Więź między nami jest niesamowita i myślę, że przyjęcie pod swój dach czworonoga jest jednym z najlepszych prezentów, jakie można sobie sprawić.
Uważam jednak, że decyzja o wzięciu psa (i każdego innego zwierzaka) powinna być bardzo dobrze przemyślana. Postanowiłam opowiedzieć Wam dokładnie z czym to się wiąże. Bez lukru.
Ale najpierw ważna informacja 🙂
Czytając ten post razem ze mną wspierasz Fundację Azylu Pod Psim Aniołem. To ona zajęła się Luną i jej czwórką rodzeństwa, kiedy w sylwestrową noc kilka lat temu ktoś podrzucił do niej suczkę z 5 szczeniakami. W sumie to wspaniałomyślne, że ktoś podrzucił psy do fundacji, zamiast wywalić je jak śmieci w jakimś lesie… Doceniam.
Jakiś czas temu w jednym z moich vlogów wspomniałam o przykrej sytuacji jakiej byłam świadkiem… Jakiejś kobiecie na osiedlu zginął pies. Poleciał gdzieś za suczką i przepadł jak kamień w wodę. Serce mi pękało na myśl, że sama mogłabym się znaleźć w takiej sytuacji… W sumie dobrze wiedziałam co czuje, bo mój poprzedni pies był niezłym “latawcem” i robił sobie takie wycieczki notorycznie (na szczęście sam wracał do domu, ale i tak nie raz najadłam się strachu, że tym razem zniknął na zawsze). Psy uciekają z przeróżnych powodów i nie zawsze jest to popęd seksualny, jak w przypadku niesterylizowanych osobników… Bardzo częste są przypadki, że pies się czegoś przestraszy i zacznie biec przed siebie jak szalony, nie zważając na nawoływania swojego właściciela. Mogą przestraszyć go fajerwerki, może to być grzmot… Po tym jak opisałam tamtą przykrą sytuację we vlogu, odezwał się do mnie producent lokalizatora GPS CALMEAN Pet Tracker, który może okazać się wybawieniem dla właścicieli psów (i kotów!) mających tendencję do ucieczek. To małe urządzenie przypięte do obroży pupila odpowie nam na pytanie gdzie dokładnie znajduje się nasz zwierzak, a nawet pozwoli Wam… do niego zadzwonić ;). No dobra, może sobie nie pogadacie i nie ustalicie godziny powrotu do domu, ale możecie dyskretnie nasłuchiwać co się dzieje w okolicy zwierzęcia.
Dodatkowo możecie ustalić strefy bezpieczeństwa, w jakich w danych dniach i godzinach powinno przebywać Wasze zwierzę. Jeśli to zmieni lokalizację, zostaniecie o tym poinformowani. Ta funkcja pewnie bardziej przyda się osobom posiadającym psy i koty bardziej podwórkowe, niż mieszkańcom blokowisk, ale dla kogoś na pewno może okazać się przydatna.
Miejsce przebywania psa możecie śledzić za pomocą aplikacji w telefonie.
Albo na komputerze, po zalogowaniu do panelu kontrolnego. Urządzenie działa z dużą dokładnością, więc zlokalizowanie ewentualnego uciekiniera nie powinno stanowić żadnego problemu.
Oczywiście jak już pewnie się domyślacie – uznałam, że warto przedstawić Wam ten produkt, bo może wiedza o nim przyda się Wam albo znacie kogoś, kogo może on zainteresować. Ten sam producent posiada też tego typu urządzenia dla dzieci i dla seniorów.
W ramach tej współpracy producent CALMEAN Pet Tracker wpłaci 1000 zł na konto Fundacji Azylu Pod Psim Aniołem. To spełnienie mojego małego marzenia, bo bardzo chciałabym czasami pisać tego typu posty i tym samym wspierać fundacje opiekujące się zwierzętami. Mam nadzieję, że będzie mi to dane częściej. Dziękuję! W imieniu swoim, Luny i zwierzaków!
No to teraz możemy przejść do głównego tematu posta 🙂 co warto wiedzieć, zanim przygarniesz psa?
Każdy pies ma charakter i emocje
Tak, nieprawdą jest, że tylko koty mają charaktery, a psy to jakieś bezbarwne istoty, które zrobią wszystko pod Wasze dyktando. Absolutnie tak nie jest. Psy są różne i oczywiście bywają takie, które zawsze są chętne na spacer/zabawę/przytulanie/kontakt z innym psem itp., ale są też takie, które czasami sobie czegoś nie życzą i potrafią to okazać. Dlatego do szału mnie doprowadza przygarnianie psa jako zabawki dla dziecka! Często kończy się to oddawaniem zwierzaka, bo okazuje się, że pies ma jakieś emocje i np. nie toleruje pewnego rodzaju zabaw.
Pies może mieć problemy behawioralne
I dotyczy to nie tylko psów z przeszłością, pochodzących ze schroniska. Pies z hodowli również może sprawiać problemy, jeśli nie jest odpowiednio wychowywany. Warto już na początku udać się z psem do psiego przedszkola, albo spotkać się z behawiorystą, aby wiedzieć, jakich błędów wychowawczych nie popełniać. My popełniliśmy ich sporo i w efekcie mamy problematycznego psa. Ale co najważniejsze – to nasza wina, nie Luny. Nasze drobne błędy przyczyniły się do tego, że Luna jest psem bardzo lękliwym i nerwowym. Rozwiązywanie tego typu problemów to trudna i długoterminowa praca. Również kosztowna, bo często potrzebna jest pomoc behawiorysty.
Pies może mieć problemy zdrowotne
Luna jest alergikiem. Cały czas jest na lekach odczulających, inaczej zadrapałaby się na śmierć. Wiele psów ma na przykład alergie pokarmowe i co za tym idzie – trzeba je karmić specjalistyczną, dość drogą karmą. Każdy zwierzak od czasu do czasu wymaga też badań kontrolnych i zwykłego “przeglądu” u weterynarza. Pół biedy, jeśli na przeglądach i drobnych problemach się kończy, ale zwierzaki czasami poważnie chorują, ulegają wypadkom… To nie tylko generuje koszty, ale i wymaga od nas poświęcenia, czasu, po prostu opieki.
Pies pod pewnymi względami jest jak dziecko
Zawsze mnie bawi, kiedy rozmawiam z którąś z dzieciatych koleżanek i kiedy ja opowiadam coś o Lunie, ona odpowiada, że jej dziecko ma dokładnie tak samo (i w drugą stronę ;)). To zabawne, ale faktycznie tak jest, że pod wieloma względami pies jest jak dziecko. Tak samo wymaga codziennej uwagi i opieki. Życie z psem się zmienia, oczywiście jest o wiele weselsze, bardziej aktywne i szczęśliwe, ale nie ukrywam, że idą za tym też pewne ograniczenia. Podróże z psem wyglądają inaczej niż te bez psa, z pewnych atrakcji nie można skorzystać, w niektóre miejsca nie można się udać…
A kiedy nie zabiera się psa ze sobą, często pojawia się problem z kim go zostawić i na jak długo będzie to możliwe. Dla nas tygodniowy wyjazd to jest maksimum, na które możemy sobie pozwolić. Jako że Luna nie jest super spokojnym i ułożonym pieskiem (patrz poprzednie punkty), opieka nad nią pod naszą nieobecność nie jest tym, o czym marzą nasze rodziny. Przede wszystkim musi ona odbywać się u nas w domu, bo do jednej rodziny nie można Luny zabrać ze względu na jej konflikt z kotem, a do drugiej ze względu na jej konflikt z dzieckiem…
Dlatego nie ukrywam, że posiadanie psa bardzo ogranicza moje podróżnicze zapędy i tym samym wpływa na kierunki wyjazdów, bo w wiele miejsc nie opłaca się jechać na krócej niż np. 2 tygodnie. Pomijam już kwestię tęsknoty, bo wiem, że są ludzie, którzy bez problemu rozstają się z psem nawet na miesiąc, ale ja akurat bym nie mogła, po tygodniu już usycham z tęsknoty za tym łobuzem.
Pies potrzebuje Twojego czasu i miłości
To żywe stworzenie, które tak jak Ty potrzebuje w życiu nie tylko jedzenia, załatwiania potrzeb fizjologicznych i miejsca do spania… Jeśli chcesz, aby Twój zwierzak był szczęśliwy, musisz poświęcić mu naprawdę sporo uwagi. Spacery to rzecz oczywista, korzysta na nich zarówno pies, jak i właściciel… Ale poza tym konieczne jest codzienne okazywanie psu zainteresowania i miłości :). Rzucanie piłki, zabawa szarpakami, ćwiczenie sztuczek i komend, przytulaski… Codziennie trzeba wygospodarować na to czas.
No dobrze, ale żeby nie było tak pesymistycznie 😉
Często słyszę, że ktoś bardzo chce mieć psa, ale nie decyduje się na to, bo ten musiałby siedzieć sam w domu przez 9-10 godzin dziennie. Nie przemawia do mnie ten argument, bo to zupełnie normalne, że zwierzak spędza trochę czasu w domu sam. I wierzcie mi, że temu psu lepiej jest spędzić te 10 godzin w ciepłym domu na swoim miękkim posłaniu, w oczekiwaniu na Ciebie, niż żyć w schronisku… Oczywiście wiele zależy od rasy psa, bo są takie, dla których te 10 godzin bezczynności będzie katorgą. Ale są też takie, które z wielką przyjemnością przeleniuchują ten czas, więc trzeba po prostu dobrze dobrać pupila do swojego stylu życia. Oczywiście później po powrocie z pracy trzeba trochę ten czas nadrobić – zabrać psa na dłuższy spacer, pobawić się z nim… Pies pod wieloma względami jest bardzo “elastycznym” stworzeniem i w dużej mierze dopasowuje się do swojego opiekuna. Luna na przykład jest strasznym śpiochem i w zimne lub deszczowe dni trudno wyciągnąć ją na spacer przed południem, więc osławiony problem zrywania się z łóżka na poranne spacery w ogóle mnie nie dotyczy.
Zawsze będę promować adopcję zwierząt, ale tylko tę świadomą. Decydując się na przyjęcie pod swój dach zwierzaka trzeba wiedzieć, że życie od tego momentu nieco się zmieni. Może będzie ciut trudniejsze, ale jednocześnie o wiele szczęśliwsze.
Dziękuję marce CALMEAN za objęcie patronatu nad tym postem i wsparcie Fundacji Azylu Pod Psim Aniołem.