Na wstępie muszę zaznaczyć, że Warszawa naprawdę obfituje w wegańskie i wegetariańskie restauracje. Nie bez powodu nasza stolica znalazła się na 3 miejscu, na liście najbardziej wegańskich miast na świecie. Duma! Miałam ambitny plan, aby stworzyć post, w którym znajdzie się pełna lista wegetariańskich i wegańskich knajpek w Warszawie… Jednocześnie zależało mi na tym, aby wszystkie przetestować na własnym podniebieniu… I cóż, skapitulowałam. Raz, że i tak krytyk kulinarny ze mnie średni i nie chcę jakoś mocno wchodzić w kwestie związane ze smakiem (bo uważam, że to bardzo indywidualna sprawa)… A dwa, że tych miejsc cały czas przybywa i ja zbyt rzadko jadam na mieście, aby w miarę sprawnie udało mi się tę listę zamknąć… Uznałam więc, że najlepiej będzie, jak podzielę ten post na części. No to lecimy z pierwszą!
Wegetariańskie restauracje w Warszawie – cz. I
Lokal Vegan Bistro – Krucza 23/31 (Śródmieście)
Uwielbiam to miejsce przede wszystkim za “schabowego” z ziemniaczkami i mizerią. To tradycyjne danie kojarzy mi się z domową kuchnią mamy lub babci i choć nie tęsknię za smakiem mięsa (nigdy go nie lubiłam), to jednak mam jakiś sentyment do takiego obiadu. W wersji wegańskiej smakuje wyśmienicie, nawet powiedziałabym, że o wiele, wiele lepiej od oryginału! Z tego co zauważyłam, w (zmieniającym się od czasu do czasu) menu Lokal Vegan Bistro, często można znaleźć wegańskie wersje takich klasyków. Strogonow, żeberka, lasagne, smalec… Te nazwy niesamowicie irytują wielu mięsożerców, ale jednocześnie dobrze oddają smaki, jakich możemy się spodziewać na naszych talerzach. Ja byłam tam póki co tylko kilka razy, ale ciągle mam ochotę na więcej. Ceny są bardzo w porządku, jak na fakt, że lokal znajduje się w samym centrum miasta. Przykładowo – taki talerz ze “schabowym” kosztuje 18 zł.
MEZZE hummus & falafel – ul. Różana 1 (Mokotów)
W Mezze króluje oryginalna kuchnia Bliskiego Wschodu – hummus, falafel, baba ghanoush, shakshouka, pita, nasiona granatu… Nie mogę zbyt długo o tym pisać, bo bardzo szybko robię się głodna na samą myśl o tych pysznościach. Menu nie jest zbyt rozbudowane, ale i tak w weekendy, w porze obiadowej często trudno tu znaleźć kawałek wolnego stolika (nawet latem, kiedy tych stolików jest więcej). Polecam zamówić talerz arabski, bo daje możliwość spróbowania charakterystycznych dla tego regionu smaków. Od poniedziałku do piątku w godzinach 12-16 funkcjonuje tu też menu lunchowe, w którym pełny obiad kosztuje 23 zł.
Dżungla – Dereniowa 2 (Ursynów)
Poprawcie mnie, jeśli się mylę (a bardzo chcę się mylić), ale to chyba jedyne typowo wegetariańskie miejsce na Ursynowie. Bardzo bym chciała, aby się utrzymało, dlatego kibicuję i polecam. A polecać mogę z czystym sumieniem, bo jedzenie jest tam bardzo smaczne, zdrowe i hojnie nakładane, a obsługa jest sympatyczna i pomocna (a przynajmniej my na taką trafiliśmy). Menu nie jest duże, ale ciekawe i oparte na zdrowych składnikach, np. na warzywach i kaszach. Ceny są całkiem korzystne, a z tego co kojarzę, to mają tam też menu lunchowe, które jest jeszcze bardziej opłacalne.
SHUK mezze & bar – Grójecka 107 (Ochota)
Powiedziałabym, że Shuk to takie rozbudowane Mezze. Zdaje się zresztą, że oba te lokale mają tego samego właściciela. Tutaj również znajdziemy kuchnię Bliskiego Wschodu, ale menu jest szersze, a miejsce bardziej klimatyczne i restauracyjne (w Mezze na Różanej zamówienie składamy przy barze i sami je odbieramy). I co tu dużo mówić – tutaj też jest pysznie! Porcje są duże, a ceny przystępne. Atmosfera jest bardzo przyjazna, klientów nie brakuje… To miejsce, do którego chce się wracać i które chce się polecać.
Krowarzywa – Hoża, Marszałkowska, Hala Gwardii
Nie mogę pominąć najpopularniejszej warszawskiej wege burgerowni… Krowarzywa swego czasu zaliczyła spory kryzys wizerunkowy związany z traktowaniem pracowników, ale wyszła z tego cało głównie dzięki jedzeniu. Jest ono po prostu smaczne, świeże i niedrogie… I chyba każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jak mówią właściciele – dużą część ich klientów stanowią wcale nie weganie, a poszukujący urozmaicenia mięsożercy. Skoro nawet miłośnicy prawdziwych burgerów ciągle wracają tu na jaglanexy czy cieciorexy, to chyba o czymś to świadczy ;). Fajnie, że lokale w centrum są otwarte do 23. To wcale nie jest takie oczywiste, wiele miejsc zamyka się o 21 lub 22.
Veg Deli – Radna 14 (Śródmieście)
Z tym miejscem mam dwa skojarzenia – bardzo długi czas oczekiwania i bardzo dobre jedzenie. Byliśmy tam tylko raz, więc z tym oczekiwaniem może mieliśmy pecha, ale naprawdę trwało to prawie godzinę… Ale ostatecznie stwierdziliśmy, że było warto, bo jedzenie było naprawdę rewelacyjne. Początkowo podeszliśmy do niego nieufnie, bo w menu składniki wymienione przy jakimś daniu zdawały się za bardzo ze sobą nie grać… Ale na talerzu okazało się, że w rzeczywistości są dla siebie stworzone. Ceny są średnie, porcje spore… W restauracji funkcjonuje też menu lunchowe, inne każdego dnia. Na pewno warto to miejsce odwiedzić.
Leonardo Verde – ul. Poznańska 13 (Śródmieście)
Kiedy powiedziałam Wojtkowi, że zabieram go na wegańską pizzę, jego reakcja była delikatnie mówiąc niezbyt entuzjastyczna. Wojtek od jakiegoś czasu unika mięsa i choć był to jego własny wybór, chyba trochę ma do mnie żal, że zaraziłam go pewnymi swoimi poglądami 😉 Dlatego na hasło “wegańska pizza” zareagował słowami “o nie, normalnej pizzy nie pozwolę sobie odebrać!”. Na szczęście jednak jest otwarty na eksperymenty kulinarne i po każdej wizycie w wege knajpce mówi, że mógłby nie jeść mięsa, gdybym codziennie gotowała takie pyszne rzeczy… Dlatego i na roślinną pizzę dał się namówić.
Za pierwszym razem na przystawkę zamówiliśmy też arrancini i to było prze-pysz-ne. Pizza z grillowanymi warzywami też okazała się strzałem w dziesiątkę. Następnym razem zdecydowaliśmy się na placek z mąki z ciecierzycy (bardzo przypominający omlet) z menu sezonowego i na pizzę Pan Burak. Ta pizza smakowała nam trochę mniej, ale też była bardzo dobra. To kolejne miejsce na wegańskiej mapie Warszawy, do którego z pewnością będziemy wracać.
Zapraszam też na drugą część wpisu:
Mam nadzieję, że moja lista wegetariańskich i wegańskich knajpek w Warszawie przyda się nie tylko mieszkańcom stolicy, ale i przyjezdnym, którzy gustują w kuchni roślinnej. Czekam też na Wasze propozycje, jakie miejsca powinnam odwiedzić i wymienić w kolejnej części 🙂
P.s. Jeśli uznacie, że ten post przyda się Waszym znajomym – podajcie dalej! 🙂