Najwyższy czas zabrać Was na fotograficzny spacer po kolejnym tak pięknym miejscu, że aż żal nie wpisać go sobie na listę miejsc do odwiedzenia. Niedawno pokazałam na blogu Adršpach, ale już wtedy przyznałam, że jeszcze bardziej oczarowały mnie Teplickie Skały. I to o nich chciałabym Wam dzisiaj co nieco opowiedzieć.
Ponownie za zdjęcia bardzo dziękuję Ani, dzięki której mam co Wam tutaj pokazać. Jednocześnie mogę zaprosić Was też na vloga z obu skalnych miast:
Adršpach czy Teplickie Skały?
Przede wszystkim muszę podkreślić, że te dwa skalne miasta, choć położone tak blisko siebie, to jednak bardzo się od siebie różnią. W Teplickich Skałach jest moim zdaniem bardziej tajemniczo i zielono. Spacerując nad tymi porośniętymi leśną roślinnością wąwozami, trudno pozbyć się wrażenia, że gdzieś pomiędzy tym wszystkim przebiegają małe elfy, a Wy znaleźliście się właśnie w jakiejś bajce. Ja czułam się tam jak w “Alicji z Krainy Czarów” i uważam to za wspaniałe, trudne do powtórzenia doświadczenie.
Więc jeśli już musicie stanąć przed wyborem Adršpach czy Teplickie Skały, to zdecydowanie polecam odwiedzić to drugie skalne miasto. Tym bardziej, że Adršpach jest trochę bardziej popularne i wiele osób (zapewne spodziewając się podobnych widoków) rezygnuje z odwiedzenia Teplickich Skał. Ich strata! Ja czuję się zobowiązana, aby przestrzec kogoś przed takim niedopatrzeniem 😉
Teplickie Skały – informacje praktyczne
Wiele informacji praktycznych na temat Adršpach ma zastosowanie też w przypadku Teplickich Skał. Dlatego odsyłam do tamtego wpisu:
Mam tu na myśli np. kwestię dojazdu. My byliśmy tam samochodem i tutaj w przeciwieństwie do Adršpach parking był płatny, kosztował coś ok. 10 zł (50 CZK) za dowolny czas parkowania. Jeśli chodzi o ceny to aktualny cennik wstępu do tego skalnego miasta znajdziecie na stronie internetowej. Jak widać wstęp do Teplickich Skał jest nawet odrobinę tańszy, bo kosztuje 100 CZK, a nie 120. Nadal nie mogę wyjść z szoku, że tak fajna atrakcja tak mało kosztuje…
Teplickie Skały z psem
Podobnie jak w przypadku Adršpach – nie ma najmniejszego problemu, aby zwiedzać Teplickie Skały z psem. Bilet dla psa kosztuje 10 koron (czyli niecałe 2 zł) i w tej cenie dostajemy papierowy woreczek na kupę.
Teplickie Skały z wózkiem dziecięcym
Nie jestem pewna, czy ta bajka spodobałaby się tym, którzy chcieliby zwiedzić to miejsce z malutkim dzieckiem, które przemieszcza się głównie w wózku. Nie wiem, jakie nadprzyrodzone moce daje rodzicielstwo, ale wydaje mi się, że tutaj zdecydowanie lepiej byłoby postawić na jakieś nosidło. Teplickie Skały na dalszym etapie trasy składają się częściowo ze schodów i mało sprzyjających wózkom nawierzchni, więc odpuściłabym sobie taką wyprawę.
Teplickie Skały – zwiedzanie
Główną trasą, wzdłuż której zwiedza się Teplickie Skały, jest szlak okrężny. Mierzy on. 5,9 km, a jego przejście zajmuje ok. 3 godziny. Ta trasa jest odczuwalnie długa i warto to uwzględnić, jeśli zamierzacie ją przejść z małym dzieckiem lub mało aktywnym psem.
Początek trasy może Was nieco zaskoczyć. Miejsce nazywa się “Teplickie Skały”, ale skały zdają się przegrywać tu z zielenią, która zdecydowanie zdominowała ten obszar. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że chyba weszło się w jakąś złą ścieżkę, bo… Gdzie są ci wszyscy ludzie, którzy tak tłumnie zwiedzali Adrspach? A no nie ma ich. Podczas całej trasy spotkaliśmy maksymalnie kilkanaście osób. Cisza, spokój. No bajka, mówię Wam.
Już na początku szlaku okrężnego spotka Was pokusa, aby z niego zboczyć i zwiedzić jedną z głównych atrakcji Teplickich Skał, czyli Strzemię. To ruiny średniowiecznego zameczku strażniczego, na które trzeba się wdrapać po bardzo stromych schodach (liczących 300 stopni). Jeśli już te napotkane przy szlaku Was przerażają, to radzę odpuścić sobie tę atrakcję – potem jest tylko gorzej. My na tym etapie stanęliśmy przed dylematem co zrobić z psem… To znaczy ja miałam dylemat, bo Wojtek od razu powiedział, że dla niego to nie problem i że on wejdzie trzymając Lunę na rękach. Jako psia matka panikara każdemu odradzam taki pomysł, ale z drugiej strony miałam zaufanie do Wojtka, że będzie bardzo ostrożny i że Lunie nic się nie stanie.
Później schody zamieniają się w coś w rodzaju drabinki. Tutaj już za bardzo nie było nam w głowie robienie zdjęć, więc z kulminacyjnego momentu podejścia na górę, takowych nie posiadamy. Za to po zejściu radość była ogromna ;).
Ale wróćmy jeszcze do tego, co na szczycie. Mało miejsca, ładny widok, lęk wysokości 😉
I pies osaczony miłością.
Po zejściu na dół można ruszyć w dalszą trasę… A do przejścia jest jeszcze ok. 5 kilometrów. Z czasem na szlaku zaczyna pojawiać się coraz więcej skał i mają one coraz bardziej zaskakujące kształty. Trzeba przyznać, że w Teplickich Skałach są one bardzo adekwatnie ponazywane i faktycznie można dopatrzeć się na nich tego, co mówią tabliczki informacyjne. Postarajcie się nie patrzeć na tabliczki i samodzielnie próbować odgadywać różne nazwy. To jest świetna zabawa i trening wyobraźni!
Jak nazwalibyście na przykład tę skałę?
A najlepsza zabawa zaczyna się za tą “bramą”. Tam, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (bo przecież jesteśmy w bajce), zmienia się klimat. Robi się chłodniej i wilgotniej. Przed nami najciekawsza część trasy. Skalne labirynty, tajemnicze zakątki, jaskinie, budzące respekt skały… Coś nie do opisania.