Kolejny letni miesiąc za nami, więc czas na kolejne podsumowanie. Ulubieńców czerwca nie publikowałam na blogu, ale jeśli ktoś ma ochotę ich zobaczyć, to zapraszam tutaj.
A dzisiaj dla chętnych mam film:
Dla pozostałych post:
Na początku składnik pysznych, wegańskich lodów orzechowych, czyli masło orzechowe składające się w 100% z orzeszków ziemnych. Abstrahując od tego czy masło orzechowe można uznać za zdrowy produkt, czy nie – jeśli już po nie sięgamy, najlepiej aby było ono właśnie w 100% “czyste”, bez dodatku soli, cukru i oleju palmowego. Takich w supermarketach jest niewiele, ale to marki NaturAvena można już spotkać np. w Leclercu lub w Auchan. Jest dostępne w różnych wersjach i nie kosztuje majątku. Moje akurat się skończyło, a w moim ubogim Leclercu go zabrakło, więc jego zdjęcie możecie zobaczyć np. tu.
Drugą rzeczą są batoniki, które możecie znać z Biedronki. To mój ratunek, kiedy ochota na słodycze nie daje mi spokoju, a w domu nie ma na przykład daktyli lub gorzkiej czekolady. Batoniki mają czysty, owocowy skład i są bardzo smaczne. Zawsze staram się mieć jakieś w szafce. Opakowanie 5 sztuk kosztuje 5 zł.
Kukbuk to mój absolutny numer 1 pośród magazynów. Nie kupuję już żadnych gazet, bo i żadna nie może się równać z Kukbukiem. Ciekawe przepisy, fajne zdjęcia, bardzo inspirujące historie, po lekturze których aż chce się działać i cieszyć się życiem… Każdy artykuł jest dla mnie za krótki, magazyn pojawia się za rzadko… Dlatego chwile z nim muszą mieć odpowiednią oprawę. Nie ma mowy o czytaniu w biegu, byle jak i byle gdzie. Po ten magazyn sięgam tylko wtedy, kiedy mam czas na spokojną lekturę.
Nie regulujcie odbiorników, to zdjęcie jest tak artystycznie zamglone 😉 (niechcący).
Żel z filtrem SPF 30 marki Eco Cosmetics to mój niezbędnik na słoneczne dni, kiedy spędzam czas na świeżym powietrzu i kiedy nie mam możliwości osłonięcia twarzy. Nie jestem filtromaniaczką, twarzy nie opalam, ale na co dzień nie stosuję wysokich filtrów, bo zapychają mi pory i robią masakrę na twarzy. Wolę dobrze wyglądać teraz niż za 20 lat, bo tego czasu mogę nie dożyć, a teraz nie mam zamiaru czuć się źle w swojej skórze (w imię nieco lepszego wyglądu na starość). Ten żel nie robi mi krzywdy na twarzy i wpisuje się w przyświecającą mi ideę pielęgnacji opartej na naturalnych składnikach. Niemniej zastosowanie go w upalny dzień w połączeniu z pełnym makijażem raczej nie robi mojej skórze dobrze, zaczyna się ona dusić… Dlatego w miarę możliwości stosuję go tylko wtedy, kiedy nie nakładam nic więcej. Wtedy dobrze spełnia swoją rolę i nie powoduje skutków ubocznych. Więcej o tym żelu opowiedziała Nissiax83 w swoim filmie (pod wpływem jej rekomendacji go kupiłam).
Ubrania sportowe z Lidla mogliście podziwiać ostatnio na różnych moich zdjęciach… Jestem ich chodzącą reklamą.
Legginsy (swoją drogą koszulka też Lidla, tylko z zeszłego roku):
Spodenki nr 1:
Koszulka i spodenki nr 2:
Biustonosz pominę :). Wszystkie te rzeczy kosztowały w sumie chyba 130 zł i uważam, że to bardzo dobra cena jak za taką jakość. I świetnie się składa, bo od czwartku 11 sierpnia Lidl znowu ma dla nas sportową ofertę.
No i ostatnia rzecz dla ciała to oczywiście mój Dziennik Obserwacji Organizmu, ale na ten temat pisałam już tak wiele, że nie ma sensu się powtarzać 🙂
W tym miesiącu to tyle, jestem bardzo ciekawa co przyniesie sierpień 🙂