Trochę nie dowierzam, że to ostatni w tym miesiącu przegląd tygodnia… Nie chcę jednak pisać o związanych z tym refleksjach, bo jutro będę pisać post z serii “tu i teraz” i to tam będzie na nie miejsce. Przyjrzyjmy się więc ubiegłemu tygodniowi.
W poniedziałek musiałam odpuścić. Wiedziałam, że przede mną jeszcze jeden intensywny tydzień i ten jeden nieco luźniejszy dzień był mi niezbędny do odzyskania sił po maratonie pracy, jaki ostatnio sobie zafundowałam. Efekt był taki, że pół dnia przebimbałam na hamaku. I to było coś cudownego! Trochę poleniuchowałam, a trochę poćwiczyłam. Musiałam się zapoznać z tą nową zabawką… Ale wciąż jeszcze nie mam do niej pełnego zaufania i mój błędnik też się z nią nie polubił. Nie poddaję się jednak, będziemy oswajać się dalej.
We wtorek Wojtek miał wolne z powodu kontuzji, więc wykorzystaliśmy ten dzień na nagranie kilku scen na mieście do ostatniego filmu o warzywach. A później poszliśmy do Mezze na pyszne żarełko. Niestety kontuzja Wojtka = przymusowa przerwa w acro jodze. Ale może i dobrze się to złożyło w czasie, też akurat nie mogę się przeforsowywać.
Wieczór spędziliśmy na premierze “Boxality”. Więcej o tym spektaklu opowiem Wam przy innej okazji… A na Insta Stories furorę zrobiły moje kolczyki 😀 to zdobycz z czasów, kiedy kochałam tego typu ozdoby. Teraz nie toleruję żadnej biżuterii, więc zdjęłam te kolczyki jeszcze zanim dostałam pierwszy komplement na ich temat na Insta Stories. Ale później, kiedy na premierze znalazłam się wśród tych wszystkich gwiazd, założyłam je z powrotem ;).
Wojtek sugerował mi zrobienie sobie zdjęcia na ściance. To tak bardzo nie moje klimaty, że postanowiłam zrobić zdjęcie ścianki beze mnie. Potem okazało się, że to w ogóle nie ta ścianka ;). Ech, nie mój świat, ale spektakl… Cudowny!
Moje mieszkanie w tym tygodniu nadal pełniło rolę studia nagraniowego. Dużo pracy, ale i dużo satysfakcji, szczególnie, że ja to uwielbiam, a nagrywane przeze mnie filmy spotkały się z tak pozytywnym odzewem. Najbardziej jednak zależy mi na tym, abyście obejrzeli ostatni z tej serii, który pojawi się na kanale w tym tygodniu. Te filmy ogólnie mają bardzo mało wyświetleń, a już abstrahując od tego, jak są pracochłonne – moim zdaniem mogą być dla Was inspirujące. Ten ostatni przede wszystkim!
Gdzieś w całym tym zamieszaniu szukałam też równowagi i znalazłam ją m.in. na spacerach z psem.
Nie mogłam odmówić też przybranej babci “wycieczki” na cmentarz do jej męża. To dla niej tak ważne, a pogoda była w piątek taka piękna… Dla mnie to też jest chwila na cenne refleksje. I jazdę samochodem, którą tak lubię, a której przez pracę w domu mam tak mało.
Udało nam się też wyskoczyć do kina na “Morderstwo w Orient Expressie”. Film dobry, ale jeśli czytaliście książkę, to liczcie się z tym, że film nie będzie Was trzymał w napięciu.
Dzisiaj natomiast urządziliśmy sobie dzień bez gotowania. Śniadanie na mieście (w I love juice na Wilanowie – mam mieszane uczucia), pierwszy obiad u jednej mamy i drugi wraz z deserem u drugiej. Jestem szczęściarą <3
Falafele <3
Teraz czas na chillout. A jutro… Prawie nic nie muszę! Cudowna odmiana po ostatnich tygodniach <3
Dynia w roli głównej – wizyta na farmie, przepis na zupę i frytki.
Przepisy na trzy warzywne ciasta.
Proste curry z dyni z jarmużem.
1 grudnia na moim kanale startuje przedświąteczna seria vlogów, tzw. vlogmas. To moja coroczna tradycja, choć nie postępuję zgodnie z założeniami i nie publikuję filmów codziennie. Ale to też dlatego, że nie chcę Was zanudzać swoją codziennością, tylko pokazywać coś, co może być inspirujące. Już teraz mogę zapowiedzieć, że w moim vlogmasie pojawią się m.in.
- moje posiłki i aktywność fizyczna, ogólnie kilka tematów zdrowotnych się przewinie, bo będę robić sporo badań kontrolnych
- trochę Luny
- otwieranie kalendarza adwentowego zrobionego przez Kasię, mają się w nim znaleźć również jakieś fajne zadania dla mnie
- świąteczne przygotowania i przemyślenia
Zapraszam, mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie i że poznacie mnie lepiej :).
Klimat tych vlogów oddaje np. pierwsza minuta tego zeszłorocznego:
Swoją drogą ile bym dała, aby w tym roku grudzień też zafundował nam taką niespodziankę na dzień dobry!