Jeśli planujecie odwiedzić Słowenię “przelotem” w drodze do Chorwacji, prawdopodobnie staniecie przed dylematem, gdzie się zatrzymać i którą z największych atrakcji warto w tamtej okolicy zobaczyć. Być może zdecydujecie się odwiedzić któreś z kultowych słoweńskich jezior i trudno Wam będzie podjąć decyzję – Bled czy Bohinj? Postaram się pomóc 🙂
Dlaczego warto jechać do Słowenii?
A może powinnam napisać – dlaczego warto zatrzymać się w Słowenii w drodze do Chorwacji? Bo nie oszukujmy się, głównie przy tej okazji odwiedzamy te rejony. Ale może to błąd? Słowenia to naprawdę piękny, choć chyba jeszcze nie do końca odkryty przez turystów kraj. Ma to oczywiście swoje plusy – wciąż jest tutaj dość kameralnie. Mając w pamięci całą naszą podróż i wizytę np. w Plitwickich Jeziorach, śmiało mogę stwierdzić, że w Słowenii nawet w tych najpopularniejszych miejscach jest jeszcze dość pusto. A do takich najpopularniejszych miejsc z pewnością mogę zaliczyć Jezioro Bled. To jezioro i ulokowana na nim wysepka z kościołem to chyba najbardziej popularny, pocztówkowy widok reprezentujący Słowenię. Nie dziwi mnie to, bo trudno przejść obok tego widoku obojętnie. Ale ten kraj ma znacznie więcej do zaoferowania i przede wszystkim są to przepiękne góry, jakimi niewątpliwie są Alpy. Miłośnicy przyrody z pewnością docenią ten górzysty krajobraz, polodowcowe jeziora i zachwycające swoim kolorem górskie strumienie.
Co zobaczyć w Słowenii?
Jako miłośniczka przyrody nie będę namawiać Was do odwiedzenia stolicy. Lublana podobno jest pięknym miastem (byłam, ale tylko na kilka godzin i nie w typowo turystycznym miejscu, więc nie mogę się wypowiedzieć), ale uważam, że natura ma w Słowenii znacznie więcej do zaoferowania. Idealnym miejscem, w którym warto się zatrzymać w Słowenii są Alpy Julijskie, ponieważ to tam znajdują się dwa najbardziej popularne jeziora – Bled i Bohinj. Są bardzo blisko siebie, więc na upartego można odwiedzić oba te miejsca jednego dnia… Ale raczej nie polecam tego robić. To ogólnie tak piękne okolice, że takie “polizanie” ich na pewno pozostawi w Was duży niedosyt. Polecam zaplanować sobie podróż tak, aby nad każdym z tych jezior móc na spokojnie spędzić minimum pół dnia.
Gdzie się zatrzymać w Słowenii?
BARDZO mogę Wam polecić miejsce, w którym my nocowaliśmy. Wynajęliśmy przez AirBnb (tradycyjnie podrzucam zniżkę 100 zł na pierwszy nocleg po zarejestrowaniu się z mojego linka polecającego) niewielkie mieszkanko w domu na wsi (Koprivnik v Bohinju) i to był strzał w dziesiątkę. Może trzeba było trochę pojeździć po górskich drogach, aby się tam dostać… Ale ten niesamowity klimat słoweńskiej wsi, ta zieleń, te zapachy, odgłosy… To było jedno z najfajniejszych doświadczeń podczas całego naszego wyjazdu.
A mieszkanie było bardzo dobrze wyposażone i super czyste, właściwie wszystko było tam nowe. Właścicielka też niesamowicie miła i pomocna.
Ach, no i lokalizacja! Około pół godziny (bardzo malowniczej) drogi do obu jezior.
Jezioro Bled
Zacznę od informacji praktycznych – parkowanie nad jeziorem Bled nie należy do najprostszych, ale my, będąc tam na początku września, nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Polecam, aby w nawigacji ustawić sobie Kemping Bled i po dojechaniu na miejsce i minięciu campingu po lewej stronie (jezioro będzie po prawej), wjechać jeszcze kawałek na górę. Tam znajduje się stacja kolejowa, a obok niej całkiem spory parking wzdłuż ulicy. Kosztuje podobno 4€, a po 13tej 2€ za dobę, ale my nie znaleźliśmy tam żadnego miejsca do uiszczenia tej opłaty. Być może we wrześniu ona nie obowiązuje? Jeśli nie uda się znaleźć tam miejsca, to można zaparkować jeszcze na parkingu przy campingu (w 2018 kosztował 10€ za dzień) lub w miasteczku Bled. Jeśli będziecie tam w sezonie, z pewnością warto przyjechać na miejsce przed południem, później zaparkowanie nad Bledem może stanowić duże wyzwanie.
Jezioro Bled to jedno z tych miejsc, na widok których z naszych ust automatycznie wydobywa się słowo WOW. Zachwyca nie tylko kolor wody, ale i ulokowana na niej niewielka wysepka z pięknym, otoczonym zielenią kościołem. To miejsce wygląda bajecznie, nie bez powodu stało się poniekąd wizytówką Słowenii.
Gorąco namawiam do tego, aby zrobić sobie spacer wzdłuż jeziora Bled. Jest tam dobrze przygotowana, ok. 6-kilometrowa trasa, która umożliwia nam obejrzenie tej okolicy z dosłownie każdej strony. Po drodze spotykamy m.in. wejście na wzgórze zamkowe (my tam nie wchodziliśmy, bo Luna była tego dnia w bardzo kiepskiej formie).
Po “miejskiej”, tej najbardziej zagospodarowanej stronie jeziora warto się na chwilę zatrzymać i zjeść słynny w tym regionie przysmak, czyli kremówkę.
Po jeziorze można też popływać, np. na łódkach lub na SUP-ie. Co chwilę odbywają się rejsy na wysepkę z kościołem (cena ok. 10 euro).
Obowiązkowym punktem programu podczas wizyty nad jeziorem Bled powinno było wejście na Ojstricę. To wzgórze, na którym znajduje się punkt widokowy na jezioro i to tam każdy ma szansę zrobić to słynne, “pocztówkowe” zdjęcie z widokiem na wysepkę.
Wejście na wzgórze (oraz pobyt na nim i późniejsze zejście) zajęło nam w sumie 50 minut. Pod górę idzie się ok. 20 minut. Kamienista trasa nie należy do najprzyjemniejszych, szczególnie po deszczowych dniach, kiedy jest bardzo ślisko (tradycyjnie – nie wyobrażam sobie, aby wejść tam w japonkach, ale na pewno są tacy śmiałkowie). Na końcu podejście jest już bardzo strome, ale niezbyt sprawne fizyczne osoby też powinny sobie z nim poradzić. Gorsze szczerze mówiąc było zejście, bo było naprawdę ślisko i myślałam, że w pewnym momencie zamieni się to w zjazd na tyłku :). Ale daliśmy radę, a Wojtek nawet z dodatkowym obciążeniem w postaci Luny ;).
Ten bardzo spokojny spacer wzdłuż jeziora (wraz z wejściem na górę i przerwą na obiad) zajął nam ok. 3,5 h. Po takim spacerze można wybrać się jeszcze np. do okolicznego Wąwozu Vintgar.
Jezioro Bohinj
Jezioro Bohinj to nieco inna bajka. Bardziej moja ;). Znowu zacznę od informacji praktycznych – miejsca do parkowania można szukać na parkingach ulokowanych wzdłuż drogi wiodącej po południowej stronie jeziora. Parkingi były tam płatne bodajże po 2 € za godzinę i radzę tego nie lekceważyć, bo mandaty za brak opłaty rozdają tam dość lekką ręką. Bezpłatnie można zaparkować pod kolejką na Vogel, ale nie wiem, czy nie jest w jakiś sposób kontrolowany czas parkowania, a poza tym to jest spory kawałek od brzegu jeziora. Możecie szukać miejsca też w okolicznych miejscowościach, ale one również będą płatne, więc traktowałabym to jako ostateczność, kiedy nad jeziorem nie będzie już miejsca. Więcej informacji o parkowaniu nad jeziorem Bohinj znajdziecie tutaj.
Jezioro Bohinj jest największym i najgłębszym jeziorem w Słowenii. Jego średnia głębokość wynosi 30 m, a maksymalna 45 m. Ścieżka wzdłuż jeziora ma bodajże 12 km, więc na spacer nią trzeba przeznaczyć kilka godzin. Co więcej w dużej mierze przebiega ona po dość dzikim terenie, pojawiały się tam nawet ostrzeżenia, że droga miejscami jest zniszczona i że wchodzi się tam tylko na własne ryzyko. Nam nie było dane obejść jeziora Bohinj, bo nasz pies na pewno nie dałby rady zrobić nawet połowy tej trasy na własnych łapach. Tą dziką stroną przeszliśmy się tylko kawałek i byliśmy tym fragmentem zachwyceni.
Generalnie nad jeziorem Bohinj fajnie jest po prostu posiedzieć i popodziwiać to piękno natury. My zrobiliśmy to na jednej z plaż na południowym wybrzeżu (w miejscu, gdzie jest taki charakterystyczny, trójkątny cypel) i woda tam była prze-pięk-na. Krystalicznie czysta, ale i niestety bardzo zimna. Wyraźnie widoczny, płytki fragment przy brzegu szybko przeradzał się w nieco przerażającą głębinę.
Dodatkową atrakcją nad jeziorem Bohinj jest możliwość wjechania kolejką na Vogel (przypominam, że pod kolejką jest bezpłatny parking). Kolejka jeździ teoretycznie co pół godziny. Mówię teoretycznie, bo ja na przykład wjechałam na górę zupełnie poza rozkładem, prawie pustą gondolą ;). Zimą na górze znajduje się centrum narciarskie, a latem można stamtąd wyruszyć na fajny, górski trekking lub wjechać kolejką krzesełkową na inny punkt widokowy. Jeśli chodzi o widok na jezioro Bohinj, to najlepszy jest od razu po wyjściu z kolejki, dlatego nie spieszcie się do wyjścia, tylko nacieszcie się widokami na tym tarasie.
Ale jeśli mam być szczera, to radzę dobrze przemyśleć tę atrakcję. Wjazd kolejką trwa dosłownie kilka minut, a kosztuje 20€, czyli 90 zł (za wjazd i zjazd razem, w jedną stronę kosztuje 16€). Widok oczywiście jest piękny (jeśli dopisze pogoda), ale nie jestem pewna, czy jest wart aż tyle pieniędzy. Wolę widok z Kasprowego ;). Na Vogel można zabrać psa i bilet dla niego kosztuje 4€. Wszystkie aktualne ceny znajdziecie tutaj.
Dla mnie największą atrakcją nad jeziorem Bohinj był po prostu spacer po okolicy. Można tam poczuć alpejski klimat, a przy sprzyjającym świetle widoki naprawdę zapierają dech. Słowenia to dla mnie taka Norwegia południa – natura gra tam pierwsze skrzypce i zachwyca niemal na każdym kroku. Może nie ma fiordów, ale są wyższe góry, które pięknie komponują się z zielenią lasów (ponad połowę powierzchni Słowenii stanowią lasy) i krystalicznie czystymi wodami jezior i strumieni.
W okolicy jeziora Bled i Bohinj są jeszcze inne atrakcje, takie jak wąwóz Vintgar (bliżej Bledu) i wodospad Savica (blisko jeziora Bohinj). My sobie je dpuściliśmy, zdaje się, że nie można tam wchodzić z psami.
Bled czy Bohinj?
Ja oczywiście polecam odwiedzić oba te jeziora, ale jeśli musicie wybrać jedno… To wszystko zależy od tego, czego oczekujecie. Trzeba przyznać, że podobnie jak w przypadku Adrspach i Teplickich Skał, te dwa miejsca, choć są położone bardzo blisko siebie, mocno się różnią.
Nad Bledem jest więcej ludzi i okolica tego jeziora jest bardziej zagospodarowana. Hotele, restauracje, łódki, “cywilizowana” ścieżka wzdłuż brzegu… Bohinj to jezioro większe, ale jednocześnie bardziej kameralne. Leży na terenie Triglavskiego Parku Narodowego, więc nie ma tam mowy o przesadnej ingerencji człowieka. Nie ma budek z fast foodami i straganów (żeby nie było – nad Bledem takiej infrastruktury też nie ma zbyt wiele ;))… Jest cicho i spokojnie. Jest kilka bardzo kameralnych, kamienistych plaż, a woda wydaje się czystsza i znacznie zimniejsza niż w jeziorze Bled.
Ja jestem “Team Bohinj”, ale wizyty nad jeziorem Bled nie uważam za stracony czas. Warto je odwiedzić chociażby dla samego wejścia na Ojstricę i zobaczenia tego słynnego, pocztówkowego widoku na jezioro.
Na koniec polecam jeszcze dwa vlogi z tego wyjazdu. Jeden znad jeziora Bled:
I drugi pokazujący nasz dzień nad jeziorem Bohinj:
Bardzo polecam Słowenię jako przystanek w drodze do Chorwacji. Ale nie taki kilkugodzinny, a co najmniej kilkudniowy. Ja już mam ochotę tam wrócić! A Wam które jezioro bardziej się podobało?