Nie jest tajemnicą, że byłam kiedyś totalnym leniem i kanapowcem. Do aktywności fizycznej nie były w stanie zmusić mnie nawet lekcje WF, bo te były w mojej szkole niesamowicie monotonne i opierały się tylko na graniu w siatkówkę, w której ja byłam beznadziejna. Patrząc z perspektywy czasu, za swoją niechęć do ruchu winię właśnie moją nauczycielkę WF z liceum. Skutecznie obrzydziła mi sport, nie pokazując, jak wiele mamy możliwości i że każdy ma prawo lubić coś zupełnie innego.
Chętnych zapraszam na film:
Bardziej uporządkowany jest jednak ten post 😉 w filmie nie powiedziałam wszystkiego.
Jak polubić aktywność fizyczną?
No więc jak to się stało, że w końcu polubiłam aktywność fizyczną i nie wyobrażam już sobie bez niej życia? Najpierw uświadomiłam sobie, że kocham moje ciało i chcę o nie dbać, a potem zaszła w moim toku myślenia całkowita zmiana podejścia.
RUCH, a nie trening
W szkole sport był tylko przykrym obowiązkiem, od którego ciągle próbowało się uciekać… A poza nią? Poza szkołą sport kojarzył mi się z treningami. Z chodzeniem na siłownię, aerobikiem, treningami “dywanowymi”… Nie było wtedy Instagrama, więc nie miałam za bardzo dostępu do innych inspiracji. Zresztą “w tamtych czasach” nie było ich wcale tak dużo. Dlatego aktywność kojarzyła mi się przede wszystkim z treningami, które często charakteryzują się tym, że trzeba je wykonywać określoną ilość razy w tygodniu, ustaloną ilość serii, powtórzeń itp. Nie odpowiadało mi to, zresztą do dziś unikam tego typu rzeczy i słowo “trening” w zasadzie nie funkcjonuje w moim języku, jeśli chodzi o zdrowy styl życia. Kluczowe okazało się u mnie uświadomienie sobie, że jeśli zależy mi na aktywności, jako części dbania o zdrowie, to najważniejszy jest RUCH, a nie żaden TRENING. Ruch to też spacer z psem szybkim krokiem, zabawa w berka z dzieckiem, marsz po wyjściu z autobusu 2 przystanki wcześniej, wieczorne potańcówki we własnym mieszkaniu, dojechanie gdzieś na miejsce rowerem, zamiast komunikacją miejską itd.. Nie muszę codziennie, czy tam 5 razy w tygodniu robić treningu, aby być aktywną i co za tym idzie zdrowszą osobą!
MOGĘ I CHCĘ, a nie muszę
Na początku myślałam, że trzeba się ruszać, żeby być szczupłym… I jako że geny były dla mnie łaskawe, to ja spokojnie mogłam sobie odpuścić ten temat. Potem dotarło do mnie, że aktywność fizyczna jest też niezbędna do bycia zdrowym i że bez niej długo w zdrowiu nie pociągnę, bo ze względu na podwyższone ryzyko, szybciej dopadnie mnie cukrzyca. Moja przygoda z regularną aktywnością fizyczną zaczęła się więc od tego, że MUSIAŁAM ją rozpocząć. Trochę wody w Wiśle upłynęło, zanim doszłam do wniosku, że ja po prostu MOGĘ i CHCĘ się ruszać i że w związku z tym to “muszę” wcale nie jest mi potrzebne do motywacji. MOGĘ, bo jestem szczęściarą, mam w miarę zdrowe i sprawne ciało i aż się prosi, aby to wykorzystać. MOGĘ, bo akurat nie mam żadnej kontuzji, nie przechodzę rekonwalescencji i po prostu – moje ciało jest w formie. CHCĘ, bo znalazłam aktywności dla siebie i sprawiają mi one wielką przyjemność. Już nic nie muszę. A jak nie mogę któregoś dnia się poruszać, bo np. coś mnie boli, albo zwyczajnie nie chcę danego dnia tego robić, to po prostu odpuszczam. Nie zmuszam się już do aktywności fizycznej (poza jednym małym wyjątkiem, o którym za chwilę), bo o ile nie mam lenia 5 czy 7 dni w tygodniu, to wszystko jest OK.
Znalezienie aktywności dla siebie
Uważam, że wielkim błędem jest zmuszanie się do aktywności, która nie sprawia nam przyjemności. Serio, mamy teraz tyle możliwości, jeśli chodzi o ruch (czy jak kto woli trening ;)), że nie ma sensu tracić czasu i energii na coś, co nam nie odpowiada i tylko zniechęca nas do aktywności ogólnie. Nie każdy musi lubić bieganie, jogę, taniec, pływanie czy treningi z Chodakowską. Ja próbowałam różnych rzeczy i dopiero taniec poderwał mnie z kanapy na dłużej. Później podczas pracy nad ZdrowoManią poznałam wiele innych aktywności i tylko niektóre weszły do mojego życia codziennego.
Tutaj najważniejsze jest oczywiście szukanie tej aktywności dla siebie i co za tym idzie – otwarcie się na nowe rzeczy… Może to zająć trochę czasu, ale wierzę, że każdy jest w stanie coś znaleźć.
Kiedy warto się zmusić do aktywności i jak to zrobić?
Są czasami takie dni, kiedy tak strasznie nam się nie chce… I jak już wspomniałam – o ile nie jest to 7 dni w tygodniu, to wszystko jest z nami OK. Czasami warto całkowicie sobie odpuścić, a czasami wystarczy wykonać pierwszy krok. Rozłożyć matę, założyć strój do ćwiczeń, wyjść z domu z założeniem, że zrobi się chociaż 10 minutowy spacer. Prawdopodobnie spacer ten potrwa dłużej albo wstępnie zaplanowane kilka jogowych powitań słońca przerodzi się w dłuższą praktykę, dlatego że najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Po jego wykonaniu hormony szczęścia wydzielane podczas aktywności zrobią resztę roboty.
Moja aktualna aktywność fizyczna
Moja aktywność w tym momencie jest bardzo zróżnicowana. Są dni, kiedy jedyne, na co mam ochotę, to dłuższy i szybszy spacer z psem. Są takie, kiedy całkowicie odpuszczam…. A są i takie, kiedy ochoczo wskakuję na matę, potem ćwiczę na chuście i po wyplątaniu się z niej mam ochotę jeszcze potańczyć. Czasami idę na basen, przy ładnej pogodzie często zamieniam samochód na rower, chętnie chodziłabym też na squasha, ale brakuje mi do tego towarzystwa. Nie jest mi obcy też slow jogging, SUP, rolki, jazda konna, jazda na nartach, biegówki… Żadnej z tych aktywności nie wykonuję regularnie, ale są to rzeczy, które robiłam w życiu nie raz i które też bardzo lubię.
Dlatego kiedy dostaję od Was pytania o moją sylwetkę i o to, co ćwiczę, mam duży problem z odpowiedzią. Dla mnie ważne jest bycie w ruchu, a to może przybierać tak różne formy, że nie da się opowiedzieć o tym jednym zdaniem.
Podsumowując
Przestajemy myśleć, że aktywność fizyczna to coś, co MUSIMY robić. Przestajemy się zmuszać do tego, co nie sprawia nam przyjemności. Nie traktujemy tego jako obowiązku, który musi być zaliczony w określonej liczbie powtórzeń. Otwieramy się na ruch w życiu codziennym i na nowe aktywności, zorganizowane lub samodzielne. Korzystamy z tego, że MOŻEMY się ruszać, bo jesteśmy zdrowi.
Chętnie dowiem się, jak to było u Was – ruch jest z Wami od dziecka, czy też musieliście się do niego przekonać? A może nadal macie problem z tym, aby polubić aktywność?