Coś czuję, że mnie niektórzy znielubią za te mało lifestylowe wpisy, ale nie od dziś wiadomo, że na blogu dominuje tematyka zdrowego stylu życia i póki co na pewno tak zostanie :). A ciągłe infekcje gardła to akurat moja duża bolączka od kilku lat. Dopiero na początku tego roku udało mi się z nią jakoś uporać, bo zmęczona ciągłymi problemami poszłam w końcu do laryngologa.
I co się okazało?
Podejrzewałam, że za te częste infekcje może odpowiadać jakaś bakteria, dlatego zgłosiłam się do laryngologa by wykonać wymaz i to sprawdzić. Badanie to jednak nic nie wykazało, ale laryngolog uświadomiła mi, że moje gardło jest koszmarnie przesuszone (cytuje – wygląda jak gardło 50 latki). Przez to jest znacznie bardziej podatne na infekcje, niż gardło odpowiednio nawilżone.
Nawilżanie gardła
Wspominałam o tym już w jednym z wpisów na temat wzmacniania odporności, ale dzisiaj chciałabym nieco rozwinąć ten temat. Sposoby o których napiszę poniżej to propozycje mojego laryngologa. Nie bazuję na żadnych artykułach z sieci, a wyłącznie na tych poradach, na logice i własnym doświadczeniu. Być może dla kogoś z podobnym problemem te wskazówki okażą się pomocne.
- pastylki na gardło, ale tu uwaga – niektóre mają działanie dokładnie odwrotne, czyli wysuszające. Jako nawilżacze sprawdzą się te ziołowe, np. Gardlox lub Tymianek i podbiał.
- cukierki – jakiekolwiek. Wiadomo, że cukierki nie są zdrowe i należy ich unikać, ale tutaj akurat chodzi o to, że ssanie cukierka zwiększa wydzielanie śliny i tym samym częstotliwość jej przełykania.
- spożywanie dużej ilości płynów – ale tutaj też trzeba uważać co pijemy. Najlepiej sprawdzi się zwykła woda lub woda z miodem i cytryną. W okresie jesienno-zimowym trzeba pić wyżej wymienione napoje jako alternatywę dla herbaty (która ma działanie wysuszające). Niezbyt wskazane na suche gardło są też soki owocowe, gdyż mogą je one dodatkowo podrażniać. Nie chodzi o to aby w ogóle nie pić herbaty czy soków, tylko o wprowadzenie jakiejś równowagi pomiędzy napojami wysuszającymi i nawilżającymi. Mnie na problemy z gardłem świetnie robi też gorący rosół 🙂
- oleje – może nie będę Was namawiać do picia czystej oliwy z oliwek czy innego oleju, bo sama nie jestem do tego przekonana 😉 ale warto natłuszczać gardło np. przegryzając kapsułki z witaminą A+E.
- nawilżanie powietrza – sezon grzewczy zdecydowanie nie służy naszym śluzówkom.
- nawilżający spray do gardła – ja stosuję Glosal
- siemię lniane – ma właściwości nawilżające, ale ja osobiście nie wyobrażam sobie spożywania go bez dodatków, dlatego polecam kisiel, o którym pisałam tutaj.
No dobra, niby jestem taka mądra, a jednak od niedzieli mam problem z gardłem… Nawet nie mogę nazwać tego przeziębieniem, bo dokucza mi tylko gardło. Winą za to obarczam (oprócz śpiewania na imprezie) hektolitry herbaty, która jesienią stanowi 90% spożywanych przeze mnie płynów. Sezon grzewczy też zrobił swoje. Te dwa czynniki mocno wysuszyły moje gardło i obniżyły jego odporność (na to cholerne śpiewanie na przykład).
Ale od kilku dni stosuję się do powyższych zasad i gardło już wraca do normy 🙂 dlatego gorąco polecam te sposoby nie tylko do stosowanie profilaktycznie, ale także w sytuacji, kiedy coś Was już zaatakuje. Zdrówka!