Od dłuższego czasu zbieram się tutaj aby opisać swoją historię rezygnacji z etatu i przejścia na freelance. Zbierałam się i zbierałam (i zebrać nie mogłam), aż pewnego dnia napisała do mnie inna blogerka z propozycją, abym opisała swoją historię w ramach wpisu gościnnego na jej blogu. Pomyślałam, że to świetny pomysł, a jednocześnie postanowiłam uzupełnić tamten wpis drugim postem, już takim mniej osobistym a bardziej praktycznym, zamieszczonym tutaj.
No i klops*. Zaczęłam pisać i końca nie widać. Przecież to temat rzeka! O tym powstają całe książki i blogi (np. ten i ten), a ja swoje odczucia mam zamknąć w jednym wpisie? Nie ma szans. I tak zrodził się pomysł, aby utworzyć serię kilku wpisów o freelancingu. Będę je publikować w poniedziałki, ale pewnie nie w każdy, bo nie chcę zbyt szybko wyczerpać tematu, z każdym tygodniem jestem przecież mądrzejsza o nowe doświadczenia… Ciągle dowiaduję się czegoś nowego o tego rodzaju pracy. I jeszcze wiele przede mną! Pomyślałam, że skoro już jestem blogerką 😉 to podzielę się z Wami swoimi odczuciami. Napiszę m.in.:
- o powodach rezygnacji z etatu, o moich początkach i tym co okazało się najtrudniejsze
- o organizacji czasu pracy
- o pracy w domu
- o plusach i minusach takiego stylu życia
Wszystko to oczywiście wyłącznie z mojego punktu widzenia, nie będą to wpisy “poradnikowe”, a raczej moje doświadczenia. Mam nadzieję, że kogoś to zainteresuje, bo freelance staje się coraz popularniejszy i coraz więcej osób się na niego decyduje. Coraz więcej osób też o nim pisze, a ja po prostu dorzucę do tego swoją cegiełkę. Gdybyście mieli jakieś pytania lub sugestie o czym chcecie poczytać to zachęcam do napisania ich w komentarzach. Na pierwszy wpis zapraszam za tydzień lub dwa :).
*(to chyba jakieś strasznie archaiczne powiedzonko, ale lubię je ;))