Otrzymałam w tym tygodniu solidną dawkę pozytywnej energii. Zamknęłam miesiąc z poczuciem spełnienia i zadowolenia. Życzyłabym sobie więcej takich październików, ale póki co listopad nie zapowiada się tak wspaniale. No cóż, chcąc nie chcąc trzeba się z nim zmierzyć 🙂
Zafundowałam sobie w tym tygodniu dwa powroty do dzieciństwa. Zrobiłam swoje pierwsze w życiu kluski leniwe! Dopada mnie czasami tęsknota za kuchnią mojej babci… Większość jej potraw jest dla mnie nie do podrobienia, ale leniwe to akurat tak prosty przepis, że nie mogłam go schrzanić.
Drugi powrót do dzieciństwa to mleczna zupa dyniowa zacierkami. Pisałam Wam przy okazji dodawania przepisu, że kojarzy mi się ona z dzieciństwem, mimo że moim domu nie robiło się nic z dyni. Otóż okazało się, że moje skojarzenie było jednak bardzo słuszne! Wczoraj dowiedziałam się od mamy, że moja babcia robiła czasami taką zupę. Nie zapamiętałam obecności dyni w babcinej kuchni, ale smak tej zupy mlecznej mocno utkwił mi w pamięci. Teraz jestem już pewna – babcia na pewno byłaby ze mnie w tym tygodniu dumna 🙂
Jedyne zdjęcia jakie mam z tego tygodnia mogą wskazywać na to, że strasznie się obijałam. Ale to nie tak! Byłam na przykład 3 razy na tańcu, a poza tym załatwiłam kilka spraw, które niekoniecznie zasługują na pokazanie ich tutaj (np. fascynujące zakupy w Castoramie ;))
A poza tym wszystko się zgadza… W wolnej chwili lubię się zrelaksować w towarzystwie książki i domowych wypieków (jaglane muffinki u mnie nadal na topie)
A wieczory najczęściej spędzam w towarzystwie mojej przylepy.
Na początek film na YouTube, który mnie po prostu oczarował. Przez 5 minut nie oderwałam od niego wzroku, czułam się jakbym oglądała bajkę. Oglądałam go już kilka razy, bo świetnie mnie relaksuje. Obejrzyjcie koniecznie!
Skoro już jesteśmy przy filmach i przy czarowaniu… Pokazywałam to już na FB, ale muszę i tutaj… Zazwyczaj nie oglądam teledysków, ale ten zatrzymał mnie na chwilę i nie pozwolił kliknąć krzyżyka w prawym górnym rogu. To przez ten taniec! Generalnie nie mogę patrzeć na pięknie tańczących ludzi, bo zżera mnie zazdrość, ale tutaj zrobiłam wyjątek 😉
Teraz przejdźmy do blogów… Przeczytajcie o tym jak trują nas leki – ciekawy wpis i ogólnie wart uwagi blog. Przyznam, że sama od kilku lat jestem dość negatywnie nastawiona do koncernów farmaceutycznych i w ogóle nie darzę ich zaufaniem. Często naturalne, zbawienne dla zdrowia produkty są zakazane i wycofywane, a ich miejsce zajmuje chemia, na której niektórzy zbijają majątek. Oliwy do ognia moich przemyśleń dolała historia Hani z youtubowego “Kącika Hani“. Linkuję do filmu, który może Wam nieco opowiedzieć o jej sytuacji, ale polecam starsze filmy poruszające temat jej choroby i leczenia, szczególnie ten o marihuanie.
Kolejny freelancerski, bardzo fajny blog do kolekcji – Freelance Mama 🙂
To tyle na dziś, do następnego!