No w końcu! Udało mi się dokończyć film, który tworzyłam chyba od miesiąca*.
Dla osób nie przepadających za video lub nie mających możliwości jego oglądania, przygotowałam skrót w postaci tekstowej. W filmie opowiadam jeszcze co konkretne aktywności mi dają, albo jaki mam z niektórymi problem.
Jak było kiedyś…
Kiedyś byłam kanapowcem i nie uprawiałam regularnie żadnego sportu. Oczywiście jeździłam czasami na rowerze czy na przykład okazjonalnie pływałam, ale to nie była moja codzienność, tylko okazjonalne zrywy. Kiedyś traktowałam aktywność fizyczną jako coś potrzebnego jedynie do utrzymywania zgrabnej sylwetki, a że sama nigdy nie miałam z tym problemu nawet bez regularnego ruchu, uważałam to za coś zbędnego.
Moja motywacja
Wszystko się zmieniło kiedy okazało się, że nie jestem takim okazem zdrowia za jaki się uważałam i kiedy lekarze uświadomili mi, że aktywność fizyczna jest mi niezbędna do utrzymania zdrowia. Wtedy zaczęłam szukać aktywności dla siebie i metodą prób i błędów wreszcie znalazłam. Moją motywacją jest chęć bycia zdrową, nie trenuję konkretnych partii ciała, nie mam żadnych celów w postaci płaskiego brzucha czy umięśnionych ramion. Wszystko co ewentualnie w moim ciele się poprawia jest efektem ubocznym najzwyklejszego na świecie dbania o siebie i o swoje zdrowie.
Moja aktualna aktywność fizyczna
Skupię się tutaj na tym co robię teraz, czyli od wiosny do wczesnej jesieni. Zimą moja aktywność wygląda inaczej, jest bardziej uporządkowana, wyregulowana… Chodzę na konkretne zajęcia, najczęściej też w konkretne dni i godziny. Latem to dla mnie nie do zniesienia :). Po pierwsze dlatego, że mam mnóstwo darmowych możliwości i nie chcę wydawać grubej kasy na karnety, wolę zainwestować te pieniądze w sportowe ubrania czy akcesoria. Po drugie latem żyję w zupełnie innym rytmie, bardziej spontanicznym i jeśli np. jest piękny, ciepły wieczór i mam ochotę na wycieczkę rowerową po mieście, to nie chcę z niej rezygnować bo mam opłacone jakieś regularne zajęcia. Latem moja aktywność fizyczna jest bardzo urozmaicona i jest to:
- jazda na rowerze – po mieście zamiast jazdy samochodem + wycieczki rowerowe
- bieganie / slow jogging – kiedy rano mam na to czas i ochotę, bez narzuconych treningów
- siłownia plenerowa / park do street workoutu
- rolki – podobnie jak z bieganiem, kiedy nie jest zbyt gorąco i akurat mam na to ochotę i czas aby pojechać w jakieś fajne miejsce
- joga – najchętniej w plenerze 🙂 ale też na dobry początek dnia lub wieczorne rozluźnienie
- pływanie – okazjonalnie w upalne dni, preferuję baseny odkryte lub kąpiel w czystym jeziorze 🙂
- kometka czyli badminton w plenerze, przy okazji pikników lub spacerów z psem
Jak widać są to aktywności bardzo różne i nie przypisuję ich do konkretnych dni czy pór dnia. Wykonuję je wtedy kiedy mam okazję i kiedy nachodzi mnie na to ochota. Bywa, że np. przez 30 minut biegam, wracając wstępuję na siłownię plenerową aby potrenować górne partie ciała, a w domu w ramach stretchingu wykonuję jakąś prostą sekwencję jogi. Całość zajmuje mi ok. 1h15m i po tym czasie biorę prysznic i siadam do pracy. A potem tego samego dnia jadę na rowerze gdzieś na miasto coś załatwić lub na jakąś małą wycieczkę. Jednak równowaga w przyrodzie jest zachowana, tak jak np. na przełomie miesięcy kiedy zdarza mi się siedzieć przed komputerem caluteńki dzień od rana do późnego wieczora.
To o co chciałabym Was zapytać przy okazji tego wpisu to to, co jest Waszą motywacją do aktywności fizycznej… Dobre samopoczucie, lepszy wygląd? A może ta motywacja zmieniała się jakoś na przestrzeni czasu? Jestem bardzo ciekawa 🙂
*Ze względu na przebitki był trochę bardziej pracochłonny niż pozostałe… Ostatecznie uznałam, że wstrzymywanie go z powodu braku przebitek do fragmentu o rowerze to lekka przesada ;). Pobiłam w tej pogadance rekord przejęzyczeń, ale jakoś wyjątkowo ciężko mi się mówi na tej ostatniej prostej z aparatem :/.