Od kilku miesięcy nie mogę wyjść z podziwu dla mojej odporności… Ciągle słyszę, że ktoś choruje, a ja dzielnie trzymam się od lutego, co jest dla mnie zaskakujące, gdyż zawsze chorowałam o każdej porze roku.
Myślę, że składa się na to wiele czynników, a pisałam o nich już w poprzednich wpisach z tego cyklu
- Odpowiednia dieta, nawilżanie gardła, … posiadanie psa 😉
- Witamina D
- Odpowiednia ilość snu
- Noszenie czapki 😉 (ten wpis nie był ramach cyklu, ale jak najbardziej do niego pasuje ;))
Dziś chciałabym wziąć na tapetę jednego z największych wrogów naszego organizmu czyli stres. Nie będę się może rozpisywać o tym co wyczytałam na ten temat w różnych naukowych artykułach, bo to nie jest blog o nauce tylko o stylu życia. Dlatego bezczelnie streszczę to wszystko do jednego zdania, które jest maksymalnym uproszczeniem wszystkich tych procesów (m.in. hormonalnych) zachodzących w naszym ciele. Otóż na walkę ze stresem nasz organizm zużywa bardzo dużo swojej energii, przez co jego siły nie koncentrują się tam gdzie powinny i co za tym idzie – kiedy atakuje nas infekcja, organizm nie radzi sobie z pokonaniem jej.
Dlatego nie możemy pozwalać na to, aby stres zawładnął naszym ciałem. Stres to oczywiście temat rzeka i można o nim napisać kilka postów, ale ja dziś chciałabym streścić się w jednym, przyzwoitej długości wpisie, dlatego skupię się na tym, co według mnie jest najważniejsze.
Dystans
Wszyscy w codziennym życiu zmagamy się z mniejszymi lub większymi kłopotami. Czasami pewne sprawy urastają do rangi wielkich problemów, podczas gdy są tylko małymi niedogodnościami. To my sami robimy z igły widły i przejmujemy się czymś, co – kiedy spojrzymy na to z dystansu – nie ma najmniejszego znaczenia. Dlatego uważam, że świetną zasadą jest zastanowienie się w każdej stresującej sytuacji – jakie znaczenie to co mnie teraz stresuje będzie miało za rok? A za miesiąc? Tydzień? A może ten “problem” nie będzie miał znaczenia już jutro? To zasada stara jak świat, wielu osobom znana, ale czy stosujemy się do niej? Ja od jakiegoś czasu się staram. Ale wcześniej moje postępowanie było jej całkowitym zaprzeczeniem… Potrafiłam cały dzień się przejmować jakąś totalną głupotą, o której tydzień później już nawet nie pamiętałam.
Relaks
Oprócz umiejętności patrzenia na swój stres z dystansu, niezwykle istotna jest również umiejętność zrelaksowania się. Jak większość z Was wie – świetny cykl na ten temat ma teraz Happyholic. Niezwykle ważna w naszym życiu jest równowaga – stres też może czasami działać pozytywnie, ale musi on być pod naszą kontrolą, a jego przeciwwagą powinien być chillout. Jeśli masz ciężki dzień w pracy, zadbaj o to aby popołudnie i wieczór pomogły Ci się oderwać od myślenia o tym, co w danym dniu było złe. Jeśli masz jakiś poważny problem, który od jakiegoś czasu spędza Ci sen z powiek – pamiętaj aby mimo to nie zapominać o sobie. A może warto spróbować medytacji? Ciekawy wpis na ten temat niedawno pojawił się na blogu Dobry Ruch.
Podsumowując – jeśli nie mamy możliwości wyeliminowania źródła naszego stresu – musimy nauczyć się go kontrolować. Nie pozwolić mu zawładnąć naszym organizmem, równoważyć go chwilą relaksu… Nasze ciało będzie nam za to wdzięczne, szczególnie w sytuacji kiedy będzie atakować je infekcja. Organizm zrelaksowany, podobnie jak ten wyspany, znacznie lepiej poradzi sobie z atakiem wirusów i bakterii niż organizm zestresowany i przemęczony.