Uwielbiam płatki owsiane, to taki produkt, bez którego już nie wyobrażam sobie mojej diety. Płatki owsiane zawierają całe bogactwo witamin i minerałów, m.in. potas, magnez, żelazo czy cynk. Są świetnym źródłem rozpuszczalnego błonnika, tym samym pomagają nam oczyścić nasz układ pokarmowy ze szkodliwych substancji. Ważne tylko, aby kupować płatki górskie lub zwykłe, błyskawiczne są najmniej wartościowe. Ziarno owsa pomaga regulować poziom cukru we krwi oraz poziom cholesterolu, a to dwie rzeczy z którymi ja mam duży problem.
Warto jednak wiedzieć, że kluczowe znaczenie ma tutaj sposób w jaki przygotowujemy owsiankę. Diabetycy oraz osoby na diecie niskoglikemicznej nie powinny jej gotować. Czytałam jednak, że taka “surowa” owsianka gorzej się trawi i mogą po niej wystąpić np. wzdęcia. Na szczęście ja u siebie w ogóle nie zaobserwowałam tego problemu, dlatego śmiało wcinam owsiankę bez gotowania obniżając tym samym IG tego posiłku. Płatki zalewam wrzątkiem, przykrywam talerzykiem i odstawiam na ok. 15 minut (można to zrobić też dzień wcześniej). Po tym czasie dodaję zimne mleko i dodatki. A z dodatkami to można poszaleć! Zimą stawiam na suszone owoce, natomiast latem owsianka dzięki owocom sezonowym zamienia się w prawdziwie królewski posiłek ;).
Co ważne – tak przygotowaną owsiankę można zabrać ze sobą do pracy. I nie ma wymówek, że nie ma czasu na jej przygotowanie! To zajmuje dosłownie chwilę, tyle samo, ile zajęłoby nam zalanie wrzątkiem i wymieszanie owsianki typu “instant”, której mamy tyle co kot napłakał i jeszcze jest ona słodzona cukrem.
Ostatnio repertuar śniadaniowy powiększyłam o placki owsiane. Można z nimi sporo eksperymentować, a bazą do przepisu są płatki owsiane, jajka i odrobina oleju.
W skład moich placków wchodzą (przepis dla 2 osób)
- ok. 100 – 150 g lekko zmielonych w blenderze płatków owsianych (można ich nie mielić, ja preferuję takie lekko rozdrobnione)
- 3 jajka
- banan
- cynamon – obniża indeks glikemiczny, dodaję go obficie wszędzie tam, gdzie ląduje też banan
- ok. łyżka zmielonego siemienia lnianego
- ok. łyżka miksu otrębów owsianych i zarodków pszennych
- łyżka oleju kokosowego (ale może być też inny)
- opcjonalnie – maślanka/jogurt/mleko dla rozrzedzenia jeśli płatki nam napęcznieją
Po zmiksowaniu wszystkich składników mamy masę nadającą się już do smażenia, ale wystarczy zostawić płatki na kilka minut aby napęczniały i stworzyły mocno klejącą się masę – wówczas można to rozrzedzić np. mlekiem. Smażymy na minimalnej ilości tłuszczu wylewając na patelnię jeden duży placek lub kilka mniejszych.
Zmielone płatki owsiane są też genialnym zamiennikiem jajek w naleśnikach, o czym na pewno wiedzą weganie. Nie-weganom też polecam ten patent, nie zawsze są jajka w domu 😉 a my szczerze mówiąc robimy naleśniki już tylko w tej wersji. Po wsypaniu ich do naleśnikowej masy trzeba trochę odczekać aby napęczniały.
I kolejna rzecz – mielone patki owsiane są zdrowszym zamiennikiem bułki tartej, jeśli nie możemy się obejść bez panierki w niektórych potrawach :). Można je dodać też do kruszonki do ciasta lub crumble – testowane, smakują super i są chrupiące.
Przy okazji przypominam też o banalnych, zdrowych batonikach owsianych, które wykonuje się w 5-10 minut
Wypadałoby wspomnieć tu także o domowej granoli, czyli płatkach owsianych, które mieszamy z bakaliami, przyprawami (cynamon!), polewamy miodem i przez kilka minut podpiekamy w piekarniku lub podsmażamy. Osobiście polecam granolę z patelni – tę z piekarnika łatwo przypalić.
Podzielcie się swoimi ulubionymi patentami na włączenie do diety płatków owsianych 🙂