Dzisiejszy wpis możecie potraktować trochę jako część cyklu “logistyka zdrowego odżywiania“. Bo wyobraźcie sobie taką sytuację – wracacie do domu głodni i po otwarciu lodówki z przerażeniem stwierdzacie, że nic w niej nie ma. U mnie to dość częste zjawisko, bo nie jadamy wędliny, a z serem żółtym też nie mogę przesadzać. Inne produkty nabiałowe, które nadają się na kanapki, mają krótki termin przydatności, dlatego nie kupuję ich na zapas. Co więc zrobić kiedy w lodówce nie ma żadnego sera, jajek, które można by ugotować, ani świeżego warzywa (ogórek, pomidor…) które można położyć na kanapce? Z pomocą przychodzą domowe zapasy, z których można bardzo szybko przygotować pyszną pastę kanapkową. Ale dodatkowo – każdą z tych past można wykorzystać np. jako dodatek do nachosów, grissini itp. Naprawdę super sprawdzą się podczas przyjmowania gości.
Pasta z fasoli lub soczewicy
Do obu możemy użyć zarówno fasoli/soczewicy gotowanej samodzielnie, jak i z puszki. Oczywiście ta pierwsza jest zdrowsza, ale nie popadajmy w paranoję, w takiej sytuacji często liczy się czas. Przepis na pastę z fasoli z suszoną śliwką (zwaną też smalcem wegetariańskim) podawałam już kiedyś tutaj. Niedawno wzorując się na tym przepisie zrobiłam podobną pastę na bazie soczewicy:
- podsmażyłam jedną pokrojoną w kostkę cebulę na oleju rzepakowym z dodatkiem kilku liści laurowych, goździków, ziela angielskiego i jałowca (kiedy cebula zmięknie wyławiamy z niej przyprawy)
- zblendowałam ok. 3/4 puszki soczewicy z łyżką sosu sojowego, podsmażoną cebulą i pieprzem
I tyle 😉 pasta na kanapki gotowa. Może sprawdzić się też jako dodatek do wytrawnych naleśników. Ja kocham soczewicę, więc bardzo mi to smakuje.
Pasta z suszonych pomidorów i ciecierzycy
Niedawno jedna z Was napisała u mnie w komentarzu, że na najprostsze przepisy czasami najtrudniej wpaść. Święta prawda! Od około roku dość często robię hummus i pastę z suszonych pomidorów, a jeszcze nie wpadłam na to, aby główne składniki tych past połączyć w jedną i stworzyć coś jeszcze innego. Aż trafiłam na ten wpis i doznałam olśnienia – ciecierzyca może być genialnym nośnikiem smaku dla suszonych pomidorów! Postanowiłam zrobić “dzienną” wersję pasty z suszonych pomidorów, o której piszę niżej. Dzienną, bo bez czosnku ;). Wykonanie:
- Ok pół szklanki ciecierzycy ugotowanej lub z puszki blendujemy z ok. 8 kawałkami pomidora suszonego w oleju, garścią liści świeżej bazylii i ok. 2 łyżkami octu balsamicznego. Można dodać też trochę oleju z pomidorów. Dosłownie 3 minuty i gotowe 🙂
Pasta z suszonych pomidorów czosnkowo-ziołowa
Ta pasta to hicior podpatrzony kiedyś na imprezie u koleżanki. Jakieś 90% osób, które jadło ją u mnie prędzej czy później dopytało o przepis i powtórzyło ją w domu. A ja z tym przepisem mam problem, bo za każdym razem robię ją inaczej i nigdy nie pamiętam jaką wersję dana osoba u mnie jadła :). Baza składa się z następujących składników:
- suszone pomidory (ok. pół słoika)
- duża garść świeżej bazylii
- 1-3 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek – 2-3 łyżki
- ocet balsamiczny – ok łyżka, dwie
Opcjonalnie dodajemy:
- garść rukoli
- inne oleje, np. lniany
- inne zioła np. oregano
- kawałek sera typu feta
- oliwki
- pestki słonecznika
- 1-3 łyżki pesto
Wszystkie składniki blendujemy. Pasta świetnie smakuje z dodatkiem rukoli. Jadam ją również wtedy, kiedy bierze mnie przeziębienie – dodaję wtedy sporo czosnku 🙂
Na dziś może tyle wystarczy, ale to na pewno nie jest moje ostatnie słowo jeśli chodzi o pasty kanapkowe. Dajcie znać jeśli wypróbujecie coś z tych propozycji!