Mam nadzieję, że nie jesteście jeszcze znudzeni Cinque Terre, bo nie pokazałam Wam jeszcze 3 miasteczek, które urzekły mnie najbardziej. Mam trochę obaw, że z tego, które uważam za NAJ mam najmniej zdjęć, bo byłam w nim przy najgorszej pogodzie… Ale mam nadzieję, że i tak jesteście już wystarczająco przekonani, że Cinque Terre warto wpisać na swoją listę miejsc do odwiedzenia. Dzisiaj zabiorę Was do Corniglii, miasteczka najwyżej położonego i w związku z tym nie mającego bezpośredniego dostępu do morza.
O Corniglii w kilku miejscach przeczytacie, że nie jest warta tego, aby pokonywać te wszystkie prowadzące do niej schody od stacji kolejowej… A ja powiem wręcz przeciwnie – jest warta nawet tego, aby przejść do niej Lazurową Ścieżką z Vernazzy, co zajmie 2 godziny i przy czym te 377 schodów od stacji to pikuś.
W sumie to te opinie, że “nie warto”, wychodzą Corniglii na dobre. Mam wrażenie, że jest najspokojniejszym ze wszystkich miasteczek… Zauroczył mnie jej niewielki rozmiar i bardzo kameralny klimat.
W całym Cinque Terre nie brakuje wąskich uliczek i co za tym idzie – uroczych zakątków. O Corniglii można powiedzieć, że prawie cała jest takim zakątkiem. To oczywiście subiektywne odczucie, ale ja właśnie tak to miejsce zapamiętałam.
Choć Corniglia w przeciwieństwie do innych miasteczek nie “wpada” bezpośrednio do morza, są do niej przypisane aż dwie plaże. Obawiam się jednak, że jedna z nich, elitarna Guvano Beach nie jest zbyt łatwo dostępna, a przynajmniej nie z poziomu stacji kolejowej w Corniglii. To trochę tajemnicze miejsce, o którym wiedzą nieliczni turyści. Nie każdy też ma ochotę zmierzyć się z trasą prowadzącą na tę plażę, gdyż wiedzie ona przez tunel… Dłuuuugi i ciemny tunel obok torów kolejowych. Naczytałam się trochę o tym, byłam tą wyprawą niesamowicie podekscytowana… Ale niestety, kiedy udało nam się odnaleźć tunel, okazało się, że jest on zamknięty na kłódkę. I co więcej – ulokowany na nieogrodzonym terenie prywatnym, którego strzeże jakiś wściekły Włoch.
Prawdopodobnie jednak Guvano Beach nie jest tak całkiem nieosiągalna i da się na nią dotrzeć schodząc gdzieś z trasy wiodącej do Vernazzy. Nie jest to jednak dobrze oznaczone, po drodze można pobłądzić i na taką wyprawę warto zarezerwować sobie więcej czasu.
Na pocieszenie udaliśmy się na “plażę” w okolicy stacji kolejowej, która też nie jest jakoś super wypromowana i łatwo dostępna, więc nie zastaliśmy tam zbyt wielu ludzi. Spędziliśmy tam kilka bardzo fajnych godzin.
Wojtek oczywiście nie odmówił sobie wejścia na plażę trudniejszą drogą 😉 ja zeszłam na dół po drabince i przeszłam fragmentem zalewanym co chwilę przez fale.
A to słynne schody na stację kolejową… Jest ich dużo (377) co brzmi trochę przerażająco, ale są one dość płaskie.
Położenie Corniglii sprzyja podziwianiu widoków. Vernazza co prawda ukrywa się gdzieś za górami, ale z kilku punktów widokowych można podziwiać Manarolę.
Manarola jest boska, pokażę ją Wam w kolejnym wpisie 🙂 a jeśli przegapiliście informacje praktyczne i podsumowanie kosztów mojej podróży do Cinque Terre to zapraszam tutaj.
A więcej Corniglii zobaczycie w tym vlogu:
A dodatkowo polecam post z informacjami praktycznymi na temat Cinque Terre – jak dojechać, gdzie nocować, ile to kosztuje itd.
Mam nadzieję, że skusicie się jeszcze na relacje z Manaroli i Riomaggiore, bo to moje ulubione miejsca w Cinque Terre 🙂