Riomaggiore było pierwszym miasteczkiem, które odwiedziliśmy i niestety – powitało nas wiatrem, zachmurzonym niebem i w ostateczności również deszczem. To niezbyt sprzyjające warunki do zwiedzania i robienia zdjęć, dlatego bardzo nad tym ubolewam, ale z miasteczka, które urzekło mnie chyba najbardziej, mam najgorsze zdjęcia. To strata dla bloga, ale nie dla mnie, bo we mnie wciąż żywe są wspomnienia z tego pierwszego kontaktu z Cinque Terre, z odkrywania uroczych zakątków Riomaggiore i z romantycznego zachodu słońca spędzonego w tym miejscu.
Riomaggiore – jak całe Cinque Terre – zachwyca nawet przy brzydkiej pogodzie 🙂
Na poniższym zdjęciu widać umiejscowiony w górnej części miasta Castello di Riomaggiore, którego nie było nam dane odwiedzić.
Niektóre kamieniczki w Riomaggiore mają nawet po 700 lat! Ciekawostką jest, że mieszkańcom zabroniono montować antenty satelitarne. Główna ulica biegnie przez całe miasto, od wzgórza na sam dół…
Aby na końcu wpaść do morza…
W Riomaggiore łatwo się zgubić i co więcej – warto to zrobić. Choć można powiedzieć, że całe Cinque Terre składa się z niewielkich i wąskich uliczek, to właśnie Riomaggiore zapamiętałam jako miasteczko najbardziej w nie obfitujące. Każdy zakątek kusi, aby do niego zajrzeć i eksplorować go. Co chwilę stajemy na rozstaju dróg i zastanawiamy się – zboczyć z głównej ścieżki i wejść w kolejny zaułek, czy może trzymać się głównej drogi i sprawdzić dokąd ona zaprowadzi?
Dużo jest tam uroczych zakątków do odkrycia, moim zdaniem na Riomaggiore warto poświęcić sporą część dnia 🙂
Riomaggiore możecie podejrzeć też w dwóch vlogach:
To już koniec mojej relacji z Cinque Terre, czuję smuteczek 🙁
Jeśli jesteście zainteresowani wyjazdem w te rejony, koniecznie przeczytajcie post z informacjami praktycznymi na temat wyjazdu do Cinque Terre.