Lato powoli się kończy, więc wątpię aby ktoś jeszcze poszukiwał inspiracji jak urządzić mały balkon w bloku… Ale jako że mój balkon jest świeżo po remoncie, to właśnie teraz wygląda najlepiej i to najlepszy moment na sfotografowanie go. Może coś Was zainspiruje na przyszły rok :).
Balkon tak się prezentuje niemal w całej okazałości (jego wymiary to 1,7 m na 2,3 m):
Tak z miejsca, w którym stoi lawenda:
A tak z leżanki:
Widok? Pół miasta + piękne niebo.
Główną rzeczą, która uległa zmianie w tym roku, było zabezpieczenie tej balkonowej szpary, przez którą mogłaby wypaść wiedziona instynktem łowcy gołębi Luna. Przez kilka lat było to zabezpieczone siatką, ale nie wyglądało zbyt ładnie, a poza tym siatka zaczęła pękać, wymagała odmalowania i właściwie był już najwyższy czas aby się jej pozbyć.
Siatkę zastąpiliśmy płotkiem rabatkowym, który oczywiście trzeba było odpowiednio pociąć, zaimpregnować i pomalować. Było z tym sporo zabawy, bo mamy w tym roku bardzo mokre lato, które mocno wydłużyło ten proces.
Jednak zdecydowanie było warto, bo Wojtek skonstruował to tak, że przy okazji zyskaliśmy półkę na zioła. Poza tym Luna jest bezpieczna, a jednocześnie ma możliwość oddawania się swojej ulubionej rozrywce obserwowania okolicy. Dzięki temu, że te dziury nie są zamurowane, mamy też lepszy przepływ powietrza na balkonie.
Leżankę z palety mieliśmy już rok i dwa lata wcześniej, ale kiedyś nie była ona tak wygodna jak teraz… W pierwszym roku była przykryta wielką dechą, drzwiami od szafy wnękowej mojej babci. Nie było to zbyt wygodne, więc ratowałam się dużą ilością poduch. Rok temu kupiliśmy materacyk dziecięcy w rozmiarze palety, który okazał się wybawieniem. Teraz moje siedzisko jest baaaaaardzo wygodne. Materac jest oklejony folią, aby nie trzeba było go chować przy każdym deszczu (czyli codziennie ;)). Nie przeszkadza to w jego użytkowaniu, to jest folia ściśle przylegająca i nie hałasująca.
W tym roku przemalowaliśmy stolik, który tak naprawdę jest składanym taboretem… Rok temu kupiliśmy też parasol, aby umożliwić sobie normalne korzystanie z balkonu w upalne przedpołudnia (słońce jest tutaj tylko do 13tej). Mieszkam wysoko i nie mam zadaszenia, więc w słoneczne dni na moim balkonie panuje klimat iście tropikalny.
Jeśli chodzi o roślinki to postawiłam w tym roku na surfinie, lobelię i lawendę w doniczce. Oprócz tego duuużo ziół, zarówno kupionych jak i samodzielnie wyhodowanych. A wszystko to w stalowych doniczkach, do których dokupiłam też dopasowaną konewkę.
I jak już pokazywałam w ostatnim przeglądzie tygodnia – czasami na balkonie wieszamy też hamak. Daje to namiastkę pobytu na wakacjach 😉
Wieczorem dzięki lampkom solarnym i pięknym widokom na balkonie robi się bardzo klimatycznie. Niestety zdjęcia nie oddają tej atmosfery.
Ok, przejdźmy do podsumowania kosztów, choć muszę zaznaczyć, że u nas one rozłożyły się na kilka lat.
- paleta – ok. 20-30 zł
- materacyk dziecięcy w rozmiarze palety – ok. 80-100 zł (można poszukać używanego, wtedy będzie dużo taniej)
- stolik – IKEA 60 zł
- parasol – IKEA kupiony rok temu, teraz są inne ok. 25 zł
- wszystkie doniczki + konewka ok. 70 zł
- wszystkie rośliny ok. 70 zł
- płotki rabatkowe – OBI 5 sztuk 85 zł
- deski, które posłużyły za półki – 0 zł, przytargane ze śmietnika 😉
- inne akcesoria “techniczne” + farby – ok. 200 zł
- lampki solarne, kupione w IKEA kilka lat temu, wtedy był to koszt ok. 80 zł, teraz są zupełnie inne
- narzuta + poduszki + poszewki – IKEA ok. 100 zł
- hamak był w tym roku w Lidlu po 40 zł
- mężczyzna, który to wszystko zrobił – bezcenny
W podsumowaniu wychodzi ok. 800 zł, ale u mnie te koszty rozłożyły się na ok. 3 lata, więc nie były zbyt odczuwalne. Zresztą spokojnie można uzyskać ten sam efekt znacznie niższym kosztem kupując np. używany materacyk czy używając narzuty i poduszek już posiadanych w domu. Paletę też może udać się zdobyć gdzieś za darmo.
Ja jestem wielką fanką mojego balkonu i uwielbiam spędzać na nim czas 🙂 ma on jednak jeden bardzo poważny minus – gres, który w połączeniu z choćby maleńką ilością wody zamienia się w lodowisko. Kilka dni temu wychodząc wieczorem na balkon w celu zrobienia zdjęć, zrobiłam takie salto, że do dziś jestem obolała i pościerana. Wykonałam zbyt pewny krok, bo nie zauważyłam, że przez chwilę padał deszcz. Dlatego gdybym mogła na moim balkonie coś zmienić, to byłaby to podłoga… I może ustawienie względem słońca, bo ubolewam nad tym, że nie mam widoku na przepiękne zachody :).