Częste infekcje gardła, które zamieniają się w dokuczliwe przeziębienie i powracają co najmniej kilka razy w roku, bez względu na pogodę… Znacie to? Ja niestety bardzo dobrze… Dlatego postanowiłam wreszcie znaleźć przyczynę tych problemów. I choć moje poszukiwania nadal trwają, dużo się już na ten temat dowiedziałam i chciałabym dziś to nieco uporządkować. Być może dla kogoś okaże się to pomocne i naprowadzi go na odpowiedni trop?
Jako że wiele osób może trafić tu przez wyszukiwarkę, chciałabym podkreślić ważną rzecz – nie jestem lekarzem, a jedynie zmagającym się z tym problemem pacjentem. Treść tego posta jest opisem moich doświadczeń i zbiorem wskazówek moich lekarzy. Jeśli chcecie zgłębić ten temat, zachęcam Was do zajrzenia do poradnika o bólu gardła na portalu stopprzeziebieniu.pl. Znajdziecie w nim jeszcze więcej możliwych przyczyn częstych infekcji gardła, opis diagnostyki i wreszcie farmakologiczne i naturalne sposoby na ból gardła.
Przyczyna numer 1 – wysuszone gardło
To była wersja pierwszego laryngologa, u którego zawitałam z moim problemem. Usłyszałam od niego, że “mam gardło 50-latki” i “taka moja uroda”. Zalecono mi picie więcej wody i… jedzenie większej ilości cukierków. Poza tym warto pamiętać, że:
- Herbata (której zazwyczaj sporo pijemy o tej porze roku), ma działanie wysuszające. Dotyczy to w szczególności zielonej herbaty.
- Soki owocowe mogą działać na wysuszone gardło podrażniająco, również nie można z nimi przesadzać.
- W aptekach są dostępne spraye do nawilżania gardła, warto się w taki zaopatrzyć i mieć pod ręką.
- Wybierając tabletki na gardło również trzeba zwrócić uwagę na ich skład, bo niektóre działają faktycznie nawilżająco, ale niektóre dokładnie odwrotnie.
- W sezonie grzewczym bardzo ważne jest nawilżanie powietrza.
- Dobry wpływ na gardło mają oleje, warto pamiętać o nich w swojej diecie.
- No i kisiel z siemienia lnianego, zbawienie dla podrażnionego gardła, a przy okazji i układu pokarmowego 🙂
Jeśli ktoś ma problemy z gardłem głównie jesienią i zimą, to faktycznie wysuszona śluzówka może być ich przyczyną… Kombo w postaci sezonu grzewczego i zamiany wody na ciepłe herbatki może spowodować, że gardło jest w znacznie gorszej kondycji i co za tym idzie jest bardziej podatne na infekcje.
Przyczyna numer 2 – zatkane zatoki
To wersja lekarza medycyny rodzinnej i wschodniej. Wytłumaczono mi, że zalegająca w zatokach wydzielina cały czas spływa mi do gardła i zawarte w niej bakterie powodują częste infekcje. Faktem jest, że mój nos jest przez cały rok bardzo delikatnie zapchany, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy to faktycznie jakaś “anomalia”, czy coś zupełnie naturalnego. Wydaje mi się też, że nigdy nie doświadczyłam bólu zatok (no chyba, że podczas przeziębienia?)… Dlatego nie jestem pewna, czy u mnie był to właściwy trop. Zalecono mi na ten problem mongolskie zioła i akupunkturę… Eksperymentalnie postanowiłam to przetestować i efekt niestety był fatalny, w połowie całej tej kuracji się rozchorowałam ;). Później od lekarza pierwszego kontaktu przy okazji kolejnej infekcji dostałam jakiś spray do nosa, który miał odblokować zatoki. Ale u mnie to chyba jednak nie tędy droga….
Przyczyna numer 3 – bakterie w gardle
To dla odmiany od początku był mój typ. Myślałam, że w moim gardle zadomowił się na przykład gronkowiec… Już pierwszego laryngologa poprosiłam o posiew, ale z perspektywy czasu wiem, że mógł on zostać wykonany nieprawidłowo. Zrobiono mi go podczas wizyty, czyli wieczorem i w dodatku od razu podano wynik (ujemny, to znaczy nic w nim nie wykryto). Wtedy zostawiłam ten temat, ale ostatnio powróciła do niego moja gastrolog, chcąc mnie uchronić przed gastroskopią ;). Zaznaczyła jednak, że to badanie trzeba wykonać na czczo, możliwie jak najszybciej po przebudzeniu, nawet bez picia i mycia zębów. Wykonany tą metodą posiew też nic nie wykazał. Upadła więc moja teoria o gronkowcu, albo innej bakterii… I trochę mnie to zaniepokoiło, bo ten problem wydawał mi się dość łatwy do wyleczenia, a teraz coraz bardziej prawdopodobna wydaje mi się przyczyna numer 4…
Przyczyna numer 4 – refluks
Kiedy (inny niż wcześniej) laryngolog, po obejrzeniu mojego gardła, wysłał mnie do gastrologa, byłam w niemałym szoku. Powiedziałam Wam o tym na Insta Stories i dosłownie zasypaliście mnie wiadomościami o refluksie. Do mojego szoku, że problem z gardłem może brać się od żołądka doszedł szok, że to jest tak powszechne zjawisko! Refluks to cofanie się zawartości żołądka (wraz z kwasem i enzymami trawiennymi) do przełyku. Najczęściej objawia się to zgagą, której nie doświadczyłam nigdy w życiu… Dlatego na początku trudno mi było uwierzyć w te przypuszczenia, ale okazuje się, że można mieć refluks nawet w ogóle tego nie czując i nie mając objawów. Może on występować od czasu do czasu, albo np. tylko w nocy.
Teraz czeka mnie dalsza diagnostyka w tym kierunku i chyba nie uniknę gastroskopii, na którą mam już skierowanie. Póki co moja gastrolog zaleciła mi spanie na prawym boku na nieco podwyższonej poduszce (aby głowa nie leżała całkiem poziomo) i unikanie kładzenia się do łóżka po posiłku. Żadnych poobiednich drzemek, albo jedzenia kolacji tuż przed snem ;).
Podsumowując….
Przy częstych infekcjach gardła kluczowe wydaje się znalezienie przyczyny. Ciągłe leczenie objawów mija się z celem, bo po jednej infekcji i tak za chwilę przychodzi kolejna. Jestem bardzo ciekawa, czy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii, czy może u kogoś z Was przyczyna okazała się zupełnie inna i udało się ją wyleczyć? Dajcie znać w komentarzach!
Partnerem wpisu jest portal StopPrzeziebieniu.pl