Pomimo ciągle zmieniających się trendów żywieniowych, co do jednego nauka zaczyna być zgodna – mięso coraz częściej NIE JEST zaliczane do zdrowych i niezbędnych elementów naszej diety, a nawet coraz więcej mówi się o jego szkodliwości. Wegetarianizm i weganizm stają się coraz popularniejsze, na czym korzystają ludzie, zwierzęta i cała planeta.
Całym sercem wspieram ten trend i bardzo chcę go promować. Jednocześnie jednak daleka jestem od nazywania mięsożerców mordercami i mówienia, że absolutnie każdy powinien przestać jeść mięso. Wiem, że są różne powody, dla których ludzie nie chcą lub nie mogą z niego zrezygnować. Ale wiem też, że już samo ograniczenie mięsa robi dużą różnicę dla świata…
Skutki niejedzenia mięsa
Dlatego zgodnie z zasadami motywacji pozytywnej chcę opowiedzieć o tym, co ograniczenie mięsa może zmienić w Waszym życiu i samopoczuciu. Uznałam jednak, że moje wypowiedzi to za mało, dlatego poprosiłam Was na Instagramie, abyście dorzucili coś od siebie. Spłynęło do mnie grubo ponad 200 odpowiedzi! Niektóre pochodzą od tych samych osób, bo tych zmian po odstawieniu lub ograniczeniu mięsa było tak wiele, że czasami nie mieściliście się w jednym okienku :). Generalnie z wielką radością czytałam Wasze odpowiedzi, bo idealnie potwierdzały one to, co sama mam na tym polu do przekazania. Oczywiście pojawiło się też kilka wypowiedzi negatywnych i neutralnych i te również tutaj pokażę.
Wybaczcie, jeśli jakieś wypowiedzi na planszach będą się powtarzać. Niektóre duble wyłapałam, innych być może nie. Bardzo, bardzo trudno było mi to wszystko ogarnąć, więc proszę o wyrozumiałość.
Przy okazji proszę Was również o dystans i nieocenianie czyichś odczuć. Pamiętajcie, że reakcje organizmu na zmiany w diecie to zawsze bardzo indywidualna kwestia. Nie znamy dokładnej sytuacji wypowiadających się osób. Czy te, które po odstawieniu mięsa odnotowały anemię, na pewno dobrze komponowały swoje posiłki? Albo czy osoby piszące o poprawie morfologii faktycznie zawdzięczają to tylko ograniczeniu lub odstawieniu mięsa? Bardzo trudno to ocenić nie znając całego tła sytuacji, dlatego sugeruję potraktować te wszystkie wypowiedzi jako ciekawostkę…. I najlepiej na własnej skórze się przekonać, jak to u Was będzie. Jeśli ten sposób odżywiania u Was się nie sprawdzi, zawsze możecie wrócić do poprzedniego. A jak się sprawdzi, to… Sami zobaczycie, będzie naprawdę super
Jeśli natomiast chodzi o moje odczucia, to muszę zaznaczyć, że u mnie nie był to przeskok z jedzenia dużej ilości mięsa do całkowitej rezygnacji z niego. Ja zawsze jadłam bardzo mało mięsa, a potem najpierw zrezygnowałam z jedzenia ssaków, a później także drobiu i ryb. Największe zmiany zaczęłam odczuwać po całkowitej rezygnacji z mięsa.
Poprawa stanu skóry
Prowadząc Dziennik Obserwacji Organizmu zobaczyłam, że cera pogarsza mi się tylko po niedzielnych obiadkach u teściowej, na których jadałam drób. Sytuacja uspokoiła się po przejściu na dietę wegetariańską, a potwierdzeniem słuszności tej decyzji było odkrycie, że przestałam mieć trądzik też na plecach! Zmagałam się z nim od wielu lat i choć latem dzięki słońcu plecy wyglądały lepiej, to jesienią problem powracał. Teraz zniknął właściwie całkowicie.
Zaznaczam jednak, że tutaj konieczne było całkowite odstawienie mięsa. Przed zrobieniem tego jadłam drób tylko 2-3 razy w miesiącu, a to wystarczało, aby na mojej skórze ciągle pojawiały się nowe niespodzianki. Teraz oczywiście też czasami się pojawiają, ale o wiele rzadziej i zawsze mogę połączyć to z działaniami pielęgnacyjnymi lub dniem cyklu.
Nie jestem osamotniona w tym spostrzeżeniu, wiele z Was pisało to samo:
Lepsze trawienie
Myślę, że tego tematu nie trzeba szczególnie rozwijać i nie trzeba być dietetykiem ani lekarzem aby wiedzieć, że mięso jest produktem ciężkostrawnym, więc wyeliminowanie albo chociaż znaczne ograniczenie go, jest dużym odciążeniem dla układu pokarmowego. Mniej wzdęć i innych “brzuchowych rewolucji”, mniej problemów z wypróżnianiem… To częste skutki niejedzenia mięsa, o których Wy również wspominaliście. Ja mówię “mniej”, a nie “wcale”, bo warzywa strączkowe i inne produkty roślinne też bywają ciężkostrawne, ale naprawdę rzadko się zdarza, żeby coś mnie tak obciążyło, jak kiedyś potrawy mięsne.
W Waszych odpowiedziach królowało słowo “lekkość”
Więcej energii
Ma to związek z poprzednim punktem. Mój organizm nie marnuje energii na trawienie mięsa, dlatego mam jej więcej na inne rzeczy. Nie wiem skąd w ogóle bierze się mit, że mięso daje siłę. Doskonale widać to w naturze, że wiele silnych zwierząt (np. konie) również żywi się roślinnie. Dlatego kiedy ktoś mnie pyta, skąd biorę energię, odpowiedź jest jedna – z roślin!
I tu znowu – nie jestem odosobniona w swoich odczuciach.
Odrzucenie od mięsa
Wiele osób zaczyna dietę wegetariańską od tego, że mięso próbuje jedynie ograniczyć, ale w pewnym momencie całkiem je od niego odrzuca. Ja zawsze miałam problem z widokiem i dotykaniem surowego mięsa, dlatego nigdy samodzielnie go nie przyrządzałam. Teraz jednak odrzuca mnie też od takiego przyrządzonego.
Większa kreatywność w kuchni
Ok, nigdy sama nie przygotowywałam mięsa, ale jako że jadłam je na przykład u rodziców, albo kiedy zrobił je Wojtek, było ono w mojej diecie, a ja mniej martwiłam się o jej zbilansowanie. Całkowita rezygnacja z mięsa otworzyła mnie nie tylko na nowe smaki, ale też na nową wiedzę z zakresu dietetyki.
Komfort psychiczny
Jedzenie mięsa nigdy nie było zgodne z moim sumieniem. Mam wysoko rozwiniętą empatię wobec zwierząt i nigdy nie musiałam oglądać żadnego filmu dokumentalnego o ich zabijaniu, aby wiedzieć, że to jest złe i że nie chcę tego wspierać. W moim idealnym świecie funkcjonowałaby zasada, że każdy sam musi zabić zwierzę, które chce zjeść. Mimo to przez długi czas wbrew swoim przekonaniom szłam na łatwiznę i nie potrafiłam zrezygnować z mięsnych posiłków podstawianych mi pod nos. Teraz odczuwam na tej płaszczyźnie swego rodzaju komfort psychiczny, choć do takiego stuprocentowego brakuje mi jeszcze przejścia na weganizm.
U niektórych z Was zmiana w diecie zapoczątkowała też inne zmiany na płaszczyźnie ekologii i troski o zwierzęta.
Na końcu mam jeszcze mix wypowiedzi, które albo były zbyt zróżnicowane aby przypisać je do jednej kategorii, albo np. przeoczyłam je dzieląc wypowiedzi tematycznie i dlatego wylądowały w tym miksie.
Przejdźmy teraz do wypowiedzi neutralnych, czyli braku zauważalnych efektów lub efektów negatywnych, które przerodziły się w pozytywne lub obojętne.
Są też odpowiedzi osób, które odczuły tylko negatywne skutki niejedzenia mięsa. Niechcący usunęłam jedną odpowiedź, ale pamiętam, że ta osoba pisała, że zdarzało jej się zemdleć mimo że wcale nie była głodna.
I cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak zostawić Was z tymi odpowiedziami i zachęcić do eksperymentów ze swoim sposobem odżywiania. Może po wprowadzeniu zmian dołączycie do tych zadowolonych, mających więcej energii, odczuwających lekkość ducha i żołądka? Moim zdaniem warto spróbować
A jeśli nie mieliście okazji wypowiedzieć się przez ten formularz, zachęcam do podzielenia się swoją historią w komentarzach.
Przy okazji dajcie znać, czy podobają Wam się takie wpisy pisane z udziałem społeczności. Roboty przy tym co niemiara, ale jeśli ten post się fajnie przyjmie (udostępniajcie, jeśli Wam się podoba!), to chętnie będę robić takie częściej.