Zapraszam Was dzisiaj na kolejny wegetariański “foodbook”, czyli mój dzienny jadłospis. Strażników języka polskiego informuję, że używam słowa foodbook ze względu na pozycjonowanie filmu na YouTube – tam funkcjonuje słowo foodbook, a chcę też, aby tytuł wpisu na blogu i filmu na YouTube był spójny.
Przygotowanie tego typu wpisu to nie jest taka prosta sprawa, bo aby to miało ręce i nogi, muszę jeść wszystkie posiłki w domu, nie jeść dwa razy w ciągu dnia tego samego (co czasami mi się zdarza) i pokazać w tym jadłospisie coś, co może być inspirujące dla innych. Tym razem znowu trafiło mi się zaproszenie od mamy na naleśniki i znowu dzielnie odmówiłam… Ale i tak ostatecznie Wojtek sprowadził mnie na złą drogę 😉 i zmieniłam swoje kolacyjne plany. Cóż, inspiracje inspiracjami, ale chcę też być z Wami szczera – przecież są w moim menu również takie posiłki, które mają przede wszystkim świetnie smakować, a nie tylko być super odżywcze.
Przed-śniadanie
Tego dnia rano szłam na slow jogging, a że nie jestem w stanie biegać na czczo, w takiej sytuacji zaczynam dzień od zjedzenia na szybko jakiegoś owocu. Standardowo najpierw piję wodę, a potem sięgam po kilka orzechów, aby zbyt gwałtownie nie stawiać trzustki “na nogi”. Dopiero na końcu zjadam owoce, w tym przypadku tylko jabłko, bo szkoda mi było czasu na szykowanie sałatki owocowej.
Śniadanie
Po bieganiu i siłowni plenerowej zjadłam normalne śniadanie. Tym razem była to tofucznica z wędzonego tofu, z cebulą, papryczką chili, suszonymi pomidorami i ziołami. Do tego przygotowałam sałatkę składającą się z sałaty rzymskiej, ogórków małosolnych, pomidorków koktajlowych, papryki, pestek dyni, suszonych ziół i oliwy z oliwek. Zjadłam to z kromką dobrego pieczywa.
Obiad I
Po śniadaniu zaliczyłam dwa spacery – z psem i z bratanicą. Wróciłam głodna i na szczęście czekały na mnie resztki wczorajszego obiadu, czyli makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym z cukinią. Ten sos to po prostu podduszona z czosnkiem, przecierem pomidorowym i ziołami cukinia. Dorzuciłam do niej też dwie znalezione w lodówce pieczarki. Całość na talerzu posypałam parmezanem.
Obiad II
Po pierwszym obiedzie (nie chcę używać słowa lunch ;)) pojechałam rowerem na zakupy. Po powrocie przygotowałam kokosową zupę krem z batatów.
Deser
Dwie gałki naturalnych lodów na spacerze. Stanowczo za małe 😉 no ale to nie było Limoni.
Kolacja
Planowałam upiec szparagi z batatami doprawionymi wędzoną papryką… Ale Wojtek sprowadził mnie na złą drogę i zaczął robić tosty. Dla jednej osoby i kilku szparagów nie opłaca się włączać piekarnika, więc ja też skusiłam się na jego kolację. Tosty nafaszerowałam mozzarellą, pomidorem, papryką i bazylią i zjadłam je z kilkoma pomidorkami koktajlowymi.
Jeśli chodzi o napoje, to przez cały dzień piłam tylko wodę mineralną.