Wybaczcie lekki poślizg z przeglądem tygodnia… Latem może się to zdarzać częściej, bo wieczorami czasami padam na twarz. Dziś natomiast zaszalałam i pospałam aż do 8 😉 obudziłam się standardowo o 6, poczułam jeden wielki ból mięśni i stwierdziłam, że dam sobie jeszcze ze 2 godzinki na regenerację. Jednak wczorajszy spacer po bulwarach z 15kg obciążeniem w postaci mojej ukochanej siostrzenicy zrobił swoje! A jeszcze co do zeszłego tygodnia – na szczęście pomimo choróbska nie poszedł tak całkiem na straty… Jak zwykle potwierdza się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – przy okazji mojej gardłowej niedyspozycji szybko i sprawnie załatwiłam dwie dość długo odwlekane wizyty u lekarzy i zdobyłam niezbędne skierowania. Udało mi się też napisać kilka wpisów na bloga… Nie było źle!
Kilka dni temu ktoś zapytał mnie, czy jestem już po urlopie czy przed, a ja w pierwszej chwili nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Niby jestem “po”, bo drugiego takiego wyjazdu jak ten na Sardynię już w tym roku nie planuję, ale z drugiej strony… Ja cały czas czuję się, jakbym była na urlopie. Pracy mam w tym momencie niewiele, bo jeden projekt mocno się rozciągnął w czasie, a ja postanowiłam wykorzystać to na swoją korzyść. Latem moim priorytetem jest korzystanie z tej pory roku. Leniwe poranki na balkonie, spacery z psem, przejażdżki rowerowe, zakupy na bazarku… Kurczę, po to przeszłam na freelancing, aby móc z tego korzystać. Oczywiście przekłada się to na to, że latem mniej zarabiam (a więcej wydaję :D), ale podejście do pieniądza o tej porze roku też mam o wiele luźniejsze. I wiecie co? Dobrze mi z tym.
Kupiłam sobie nowy telefon, który robi satysfakcjonujące mnie zdjęcia, więc pewnie będę teraz częściej pojawiać się na Instagramie. Np. z moimi posiłkami 🙂 tutaj jedna z moich ulubionych tofucznic (z pomidorami suszonymi, koktajlowymi i z ziołami):
A tu sałatka z quinoa i bobem:
A tutaj deser w kawiarni. Ostatnio narzekałam na zbyt słodkie gofry, a teraz ponarzekam na za mało słodkie ciasto 😉 tego dnia miałam “ten najgorszy dzień w miesiącu” i marzyłam o zjedzeniu czegoś obrzydliwie słodkiego, a ten sernik niestety nie spełnił moich oczekiwań ;).
Sobotnie popołudnie spędziliśmy na rowerze. Przy okazji przypominam, że latem warto korzystać z aplikacji Endomondo i wspierać akcję “Pomoc mierzona kilometrami”.
Kilka osób pytało mnie skąd wziąć taką koszulkę – nie wiem, czy można ją kupić 🙁 ja ją dostałam od działu PR tej akcji, bo zgodziłam się o niej poinformować. Jest spersonalizowana 😉
Wiem, wiem, z bickiem coś poszło nie tak 😉
W piątek zrobiłam sobie rowerową wycieczkę po Mokotowie, w celu zrobienia ostatnich fotek do wpisu z ciekawymi miejscami w tej dzielnicy. Bardzo się cieszę, że post ten został przez Was tak pozytywnie przyjęty <3
W niedzielę rano wreszcie udało mi się dotrzeć na jakąś darmową jogę. Co prawda nie na trawie, bo ta była mokra po porannej ulewie, ale i tak było fajnie. Dawno już nie byłam na zorganizowanych zajęciach, a to jednak zupełnie inna jakość praktyki.
Dalsza część dnia była bardzo rodzinna, m.in. z powodu przyjazdu mojej siostry ciotecznej z rodzinką. Pogoda była przepiękna i spędziliśmy fajny czas na mieście.
Przy okazji wizyty w restauracji Boska Włoska wreszcie odwiedziłam też słynną Otwartą Ząbkowską. Nic się tam akurat nie działo, ale i tak fajnie było poczuć ten klimat Starej Pragi.
Choć nie ukrywam, że mnie ona też trochę przeraża… Niewątpliwie jest tam dużo do odkrycia i w takich zakamarkach jest coś fascynującego, ale… Przerażającego również. Zdjęcie nie oddaje klimatu i zapachu.
Moje podejście do oszczędzania i emerytury.
Moja lista wakacyjnych planów.
Podstawowe kroki salsy i bachaty oraz cha-chy i rock and rolla.
Są rzeczy, które nie mieszczą mi się w głowie. Między innymi to, że ludzie na czas wakacji porzucają zwierzęta, np. przywiązując je do drzewa w lesie. Przysięgam, że gdybym przyłapała kogoś takiego “na gorącym uczynku”, nie byłabym w stanie powstrzymać się przed agresją. Jako osoba traktująca psa jak pełnoprawnego członka rodziny, nie rozumiem też jak można zostawić swojego zwierzaka przeprowadzając się za granicę. Zabranie ze sobą pupila w niektórych sytuacjach może być nieco skomplikowane, ale nie jest to coś nie do przejścia. I o tym właśnie chce opowiedzieć Konrad, który przeprowadzając się do Laponii zabiera ze sobą swojego najlepszego przyjaciela, w postaci kundelka Bokki. Koniecznie przeczytajcie ich historię i chociaż symbolicznie wesprzyjcie Konrada w tym przedsięwzięciu! Zamierza on stworzyć cykl filmików edukujących, jak poradzić sobie z przeprowadzką z psem. Niech jego historia stanie się nie tylko inspiracją, ale też przewodnikiem dla innych. Całą historię na bieżąco możecie śledzić na Facebooku. Konrad, trzymam kciuki za szybką i sprawną przeprowadzkę! Za podesłanie mi tej informacji dziękuję Agacie 🙂
40 sposobów na obudzenie w sobie kobiecości + polecam Wam cały blog Aleksandry.
Osobom zmagającym się z PCOS i insulinoopornością ponownie polecam bloga Kamili i dwa nowe, świetne wpisy na nim:
- Oddział insulinoopornych Gestapo – kiedy wejdziecie w środowisko insulinoopornych, prawdopodobnie spotkacie się z tym zjawiskiem. Ja nie korzystam z grup wsparcia w tym temacie, ale i tak (pod moimi filmami na YouTube, a gdzieżby indziej) spotkałam się z zarzutami, że jak mogę jeść buraka lub banana. Ano mogę. Czasami jem nawet ciasto i czekoladę. Bo insulinooporność to nie tylko dieta, ale też kilometry przejechane na rowerze lub na rolkach, godziny spędzone na macie lub w tańcu… I wiele innych rzeczy, które są uzależnione od stylu życia danej osoby. Insulinoopornym strażnikom diet obcych ludzi polecałabym raczej iść pobiegać albo potańczyć, zamiast układać innym diety w internetach.
- Kryteria diagnozy PCOS – ostatnio (nie zgadniecie gdzie ;)) miałam nalot specjalistek zarzucających mi, że w ogóle nie chorowałam na PCOS, bo nie miałam podwyższonych hormonów męskich. Abstrahując od tego, że specjalistki te uważały się za mądrzejsze od 5 endokrynologów, z którymi miałam do czynienia podczas całego leczenia, to moim zdaniem warto się doszkolić, zanim skomentuje się coś komuś w ten sposób. Kamila rzetelnie przygotowuje się do swoich artykułów i na jej blogu można znaleźć łatwo przyswajalną pigułkę wiedzy na temat tych kobiecych schorzeń.
I na koniec coś podróżniczego – Polska przez weekend, czyli pomysły na krótkie wycieczki po Polsce.
Uciekam teraz na moją półgodzinną sesję z produkcją witaminy D na balkonie ;). Pogoda rzadko ostatnio mi na to pozwalała… Ale może idzie już ku lepszemu. Udanego tygodnia!