Jeśli swoją relacją z Barcelony przekonałam kogoś do wyjazdu do tego miasta, to najwyższy czas na post z informacjami praktycznymi. Na wstępie muszę przyznać, że Barcelona trochę mnie przerażała. Wydawała mi się miastem nie do ogarnięcia przez ilość linii metra, atrakcji i ludzi ;). Nie wiedziałam nawet jak się do tego wyjazdu przygotować, bo od ilości informacji dostępnych w Internecie aż bolała mnie głowa i szybko odpuściłam sobie ich przeglądanie. Barcelona ma bardzo wiele do zaoferowania, informacji na jej temat jest mnóstwo, a niektóre są nieco sprzeczne, np. ceny poszczególnych atrakcji. Dlatego ja podając je będę linkować do oficjalnych stron, tam zawsze wszystko będzie aktualne.
To będzie czysto praktyczny post przyozdobiony kilkoma zdjęciami. Kieruję go do osób, które wybierają się do Barcelony, dlatego nie patrzę na jego długość, sorry ;).
Zacznijmy może od dość ważnej informacji…
Czy Barcelona jest droga?
O tym krążą jakieś legendy, tak samo jak o Paryżu, który podobno jest strasznie drogi… Cóż, po tym jak przeczytałam porównanie, że Barcelona pod względem cen przypomina Paryż, nieco się przeraziłam (choć w Paryżu nigdy nie byłam). Nie ukrywam, że wyjeżdżając na kilka dni raczej nie chcę wydawać kilku tysięcy. Jednocześnie nie chcę też przesadnie oszczędzać, wakacje są od tego, aby korzystać z życia. Zaczęłam już snuć plany jak nie zbankrutować w Barcelonie (z zaciekawieniem przeczytałam na przykład ten wpis), a potem i tak rzeczywistość wszystko zweryfikowała. Barcelona nie jest przesadnie droga, można ją porównać do innych miast europejskich. To czy ktoś wyda dużo zależy od tego jakie ma zwyczaje i wymagania. Ale może uporządkujmy to…
Bilety lotnicze
Barcelona raczej nie należy do najtańszych kierunków, ale do tych najdroższych na szczęście też nie. Jak się dobrze i regularnie szuka, można upolować bilety za kwotę niższą niż 200 zł za jeden bilet. Ja bilety znalazłam przez Sky Scanner – to chyba najlepsza wyszukiwarka lotów z jaką miałam do czynienia. Za 2×2 bilety zapłaciliśmy niecałe 800 zł i była to jedna z najlepszych ofert na maj jakie udało mi się znaleźć. Ogólnie wszystkie bilety wyprzedawały się jak ciepłe bułeczki, warto mieć to na uwadze ;). My w jedną stronę lecieliśmy Ryanairem, a w drugą Wizzairem.
Jedzenie
Jeśli ktoś ma potrzebę jedzenia wszystkich 5 posiłków w ciągu dnia w restauracji – na pewno wyda o wiele więcej niż osoba, która np. składniki na śniadanie kupi sobie w markecie. Żeby zobrazować o co mi chodzi opiszę kilka cen:
- w wytworniejszych restauracjach ceny dań głównych zaczynają się od kilkunastu €, więc jeśli ktoś chce zjeść obiad z przystawką, daniem głównym i deserem + coś do picia, musi się liczyć z wydatkiem ok. 20-30€ za 1 os. za 1 posiłek
- niektóre knajpki oferują jakieś specjalne zestawy obiadowe za kilkanaście €, które obejmują zazwyczaj jakieś przystawki + danie głównie + deser. Razem z napojem to może wynieść ok. 10-15€ za os. za 1 posiłek
- fajną opcją są tapas bary, gdzie kupuje się kilka rzeczy, które potem zjada się wspólnie (tak jada się tapas – jedno “danie” z tego samego talerza mogą jeść wszyscy przy stole). Tapas bary też są bardzo różne pod względem cenowym, ja mogę polecić dwa tanie i dobre: Can Eusebio i 100montaditos. W Can Eusebio jest niedrogo i smacznie, za kilkanaście w porywach do 20 € mogą najeść się dwie osoby. A 100montaditos to sieciówka, ma fajne promocje np. w środy i niedziele montaditos są po 1€ za sztukę. Montaditos to takie małe kanapeczki z różnymi dodatkami. Wybór jak sama nazwa knajpki wskazuje jest bardzo duży, są kanapki na słono i na słodko, są do tego różne dodatki. My w środę zapłaciliśmy w 100montaditos zaledwie 11€ a wyszliśmy najedzeni, napici i jeszcze z chipsami na drogę ;).
Przykładowe menu tapas baru (jednego z tańszych)
- jest też cała masa opcji low-costowych, nie mówię już nawet o kebabach czy ulicznych burgerach, ale np. na targu La Boqueria można kupić jakieś ciepłe dania za niewielkie pieniądze (poniżej 10€). La Boqueria to też świetna opcja śniadaniowa – ja jadam śniadania składające się z owoców, a tutaj za 1,5€ kupowałam już zestawy pokrojonych, gotowych do jedzenia owoców. Do tego pyszny sok owocowy za 1€ i śniadanie gotowe. Polecam też “kanapkownię” Bó de B gdzie za 3-4€ można kupić smaczną i świeżą, nafaszerowaną dodatkami bagietkę. Ja nie dałam rady zjeść całej.
Nie napiszę Wam tutaj co warto zjeść w Hiszpanii bo to też zależy od upodobań. Jeśli lubicie owoce morza to koniecznie spróbujcie tradycyjnego hiszpańskiego dania jakim jest paella. Ja nie lubię owoców morza, więc sobie odpuściłam. Na słodko warto spróbować Crema catalana, czyli takiego hiszpańskiego kremu brulee i oczywiście churros, są bardzo smaczne.
Atrakcje turystyczne
Jeśli chodzi o ceny atrakcji to moim zdaniem niektóre są nieco przesadzone (to są ceny na maj 2015). Przykładowo:
- Stadion Camp Nou – 23€, zwiedzania na ok. 1-2,5h, w zależności od tego jak wielkim jest ktoś fanem FC Barcelony. Dodatkowo w środku czyha wiele pokus, np. zdjęcie z pucharem, za które później trzeba zapłacić 20€ (buhahahahaha)
- Oceanarium – 20€ w kasie na miejscu, 19€ ze zniżką po zapisaniu się do newslettera, 18€ przy zakupie przez internet. Ja skorzystałam z tej drugiej opcji, bo przez internet nie udało mi się kupić biletu. I było to najgorzej wydane 19€ w Barcelonie. W oceanarium spędziłam 30 minut.
- Park Guell – 8€ na miejscu, 7€ przez Internet. I to jest cena za wejście do części z najdłuższą ławką świata i salamandrą. My do Parku Guell dotarliśmy przed zmrokiem i okazało się, że od 21.30 ta część będzie dostępna za darmo, więc poczekaliśmy chwilę. Oczywiście o zmierzchu park wygląda nieco inaczej i nie jest już tak fotogeniczny na zdjęciach, ale to zależy na czym nam bardziej zależy – na zdjęciach czy na samym fakcie bycia tam, siedzenia na tej ławce i podziwiania tego niesamowitego dzieła Gaudiego.
- La Sagrada Familia – 15€ za samo wejście do środka, są też droższe bilety z jakimiś dodatkowymi atrakcjami. Nie wiem czy to kwestia tego, że ja swoją normę “churchingu” na najbliższy rok wyrobiłam już podczas podróży po Gruzji, ale dla mnie 15€ za samo wejście do kościoła, to jednak trochę za dużo. Możecie powiedzieć, że to ignorancja z mojej strony, ale wystarczyło mi zobaczenie SF z zewnątrz.
- Zamek na wzgórzu Montjuic – 3 lub 5€ w zależności od wieku. O dziwo zniżka jest aż do 29 lat, tylko trzeba mieć przy sobie dokument. Z zamku są piękne widoki więc warto wydać te kilka €.
UWAGA – zawsze warto sprawdzić, czy można kupić bilety online. W sezonie na miejscu tworzą się duże kolejki, poza tym online bilety zazwyczaj są tańsze. Trzeba jednak uważać, czy nie są na konkretną godzinę (tak jest np. w Parku Guell).
Komunikacja miejska
W zasadzie prawie wszędzie da się dojechać metrem (zdaje się, że za jakiś czas nawet na lotnisko, bo linia L9 jest w budowie). Czasami trzeba spory kawałek dojść (np. do plaży lub do Parku Guell), ale i tak sieć metra jest tak rozwinięta, że warto się z nią zaprzyjaźnić. Co więcej – jest bardzo prosta w obsłudze, nie ma wielu skomplikowanych wyjść, wejść i tuneli, trudno się zgubić. Polecam zakup karty na 10 przejazdów, która kosztuje niecałe 10€. Ma ona wiele plusów, ale jest też pewien haczyk.
- mogą korzystać z niej 2 osoby, czyli dla 2 osób karta starczy na 5 przejazdów. Trzeba tylko ją sobie podać po otwarciu bramki.
- jeden przejazd to 75 minut, ale tu właśnie kryje się ten haczyk… Przed wyjazdem czytałam, że w tym czasie można otwierać bramkę kilkukrotnie i nie kasuje to kolejnych przejazdów z karty. Nam jednak nabił się przejazd kiedy wróciliśmy do metra po chwilowym wyjściu w celu zrobienia zdjęć nocnej Sagrady Familii. Teraz po powrocie w jednym artykule wyczytałam, że te 75 minut w metrze obowiązuje tylko wtedy, jeśli nie przekraczamy strefy biletowej. Jeśli raz wyjdziemy z metra – podróż zostaje uznana za zakończoną i powrót po chwili spowoduje nabicie kolejnego biletu. Stan konta naszego biletu można sprawdzić patrząc na wydruki na karcie – ostatnia cyfra to ilość pozostałych przejazdów.
- bilet jednorazowy kosztuje (maj 2015) 2,15€, dlatego ta karta bardzo się opłaca.
- są też bilety kilkudniowe, które są znacznie droższe, ale obejmują też jakieś zniżki do muzeów itp. Warto to przekalkulować jak planuje się dużo zwiedzać i jeździć po mieście
(ciekawe co o tych peronach powiedzieliby malkontenci, którzy twierdzą, że w II linii warszawskiego metra perony są za wąskie ;))
Nam na 4 dni w zupełności wystarczyła ta karta T10. Po mieście dobrze przemieszczać się pieszo, ale trzeba wziąć BARDZO wygodne buty. Moje stopy po tych kilku dniach po prostu umierały.
Dojazd z lotniska
Istnieją różne opcje dojazdu z lotniska, są np. jakieś specjalne autobusy, które kosztują kilka euro (tak od 5 wzwyż). My zaufaliśmy temu co powiedziało Google Maps i wybraliśmy zwykły autobus miejski numer 46. Dojeżdża do Plaça d’Espanya skąd łatwo się przesiąść w inny środek transportu, a wszystko to za 2,15€. Można tu już skorzystać z karty T10, o ile uda się ją kupić na lotnisku – nam się nie udało i w informacji też powiedzieli, że nie ma takiej opcji. Internet jednak mówi, że kartę można kupić na peronie pociągów podmiejskich kilkadziesiąt metrów od lotniska. W informacji kazali nam kupić bilet miejski u kierowcy, a kierowca biletów nie sprzedawał bo było za dużo ludzi i w efekcie jechaliśmy na gapę… Było to ryzykowne, bo kara za przejazd bez biletu wynosi 100€, ale mieliśmy trochę szczęścia 😉 kontrolerów spotkaliśmy innym razem, mając bilet.
Dojazd autobusem do tego placu to ok. 45 minut.
Nocleg w Barcelonie
Po raz pierwszy testowałam Airbnb i jestem z tej opcji bardzo zadowolona. Zalogowałam się na portal korzystając z linka polecającego i dzięki temu dostałam zniżkę ok. 95zł na pierwszy wyjazd (Monika, dzięki!). Zniżka uaktywnia się podczas zakupu noclegu o wartości powyżej 300 zł. Osoba, która poleca Wam serwis również dostaje taką zniżkę. Jeśli chcecie skorzystać z tej promocji możecie zalogować się na serwis z mojego linka polecającego. Ja dzięki zniżce za 3 noclegi płaciłam ok. 330 zł, więc to naprawdę niedużo jak na Barcelonę. Mieszkaliśmy u bardzo sympatycznej młodej Hiszpanki, która posiadała przeuroczego kota :).
Jeszcze co do samego airbnb to moim zdaniem opcja jest warta uwagi z kilku powodów:
- można znaleźć noclegi tańsze niż przez Booking.com
- w miejscach pobytu panują luźniejsze zasady niż w hotelach i pensjonatach, mówię tu np. o dobie hotelowej. My mieliśmy lot późnym wieczorem i do ostatniej chwili mogliśmy zostać w pokoju – to duży plus!
- zawsze to jakaś okazja do poznawania nowych ludzi, ucięcia sobie pogawędki o życiu w danym kraju itp.
Poprzez ten serwis można wynajmować same pokoje albo całe mieszkania. Opcje są różne w zależności od budżetu 🙂
Jak nie dać się okraść w Barcelonie?
Barcelona jest bardzo zaludniona, co zdecydowanie sprzyja kieszonkowcom. Wiele osób będąc w Barcelonie miało jakąś styczność ze złodziejami, mniej lub bardziej bezpośrednią. Nas też to nie ominęło, ale o tym za chwilę. Najpierw kilka wskazówek:
- torebka zawsze przy sobie i pod kontrolą! W knajpach, w metrze, na ulicy…
- pieniądze warto chować w mniej oczywistych miejscach niż portfel (ja w ogóle nie nosiłam portfela, to po niego najczęściej sięgają kieszonkowcy)
- lepiej nie nosić przy sobie dokumentu, który umożliwia nam powrót do Polski i przedmiotów, które na miejscu nie są nam potrzebne (np. kluczyka do zostawionego w Polsce na lotnisku auta).
- za granicą nigdy nie mam problemu aby zostawić rzeczy na plaży bez opieki – tutaj jednak zdecydowanie lepiej tego nie robić 😉
Ok, to teraz o naszym kontakcie ze złodziejami… W 100montaditos mój chłopak stał w kolejce do baru aby złożyć zamówienie, a ja przy stoliku przypomniałam sobie, że czegoś mu nie zapisałam na kartce. Podeszłam więc do niego i w tym momencie jakiemuś facetowi wychodzącemu z lokalu spadły na ziemię okulary. Nie zauważył tego więc ja je podniosłam i zatrzymałam go aby mu je podać. A w tym momencie podszedł do niego mój chłopak z tekstem “to nie jest twój portfel!” (pokazując na portfel, który tamten trzymał w dłoni) i zaczął się z nim sprzeczać (bo facet oczywiście twierdził, że portfel jest jego ;)). Ja w szoku w ogóle nie wiedziałam o co chodzi, ale ostatecznie zaufałam, że mój mężczyzna wie co robi. Zrobiło się małe zamieszanie, wszyscy na nas patrzyli… Ostatecznie mój Wojtek zabrał mu ten portfel i zwrócił dziewczynom, którym koleś wyciągnął go z torebki. A złodziejaszek zniknął szybciej niż się pojawił, pewnie poszedł do innego lokalu :/. Koleś wyciągnął ten portfel z torebki, którą dziewczyna zostawiła na siedzeniu kiedy poszła do toalety. Przy tym samym stoliku siedziały jej koleżanki, ale żadna tego nie zauważyła.
To tak ku przestrodze, naprawdę lepiej być przesadnie ostrożnym niż później mieć takie kiepskie wspomnienia z wyjazdu. Nie bez przyczyny wspomniałam o tym kluczyku do samochodu – moje znajome miały taką sytuację, że straciły całą zawartość torebki, w tym właśnie kluczyk do samochodu zostawionego na lotnisku w Polsce, w dodatku w innym mieście niż swoje. Sprawa tej kradzieży była też w Barcelonie zgłaszana na policji, protokół został spisany po katalońsku, potem dziewczyny miały duży problem aby znaleźć tłumacza przysięgłego tego języka… Pamiętam już tylko jakieś migawki z tej sytuacji, więc nie chcę się rozpisywać aby za bardzo nie pokręcić… Ale morał jest taki, że naprawdę lepiej być na tę kwestię wyczulonym.
Ufff, to chyba tyle informacji praktycznych… Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś pytania to służę pomocą w komentarzach 🙂