Barceloną zachwycają się chyba wszyscy. Sama marzyłam o odwiedzeniu jej od momentu kiedy zaczęłam się uczyć hiszpańskiego… Zawsze byłam przekonana, że to miasto ma niesamowity klimat i że na pewno się w nim zakocham. Cóż, nie myliłam się. Barcelona jest cudowna i rozumiem absolutnie wszystkie zachwyty nad nią! Niby uliczki takie typowo południowo-europejskie… Niby klimat też podobny do włoskiego, niby podobna roślinność, architektura… A jednak coś unosi się w powietrzu… Może to ta morska bryza? Może wielokulturowość? A może to ten język, który uważam za najpiękniejszy na świecie? A może to właśnie to wszystko razem wzięte odpowiada za niepowtarzalną atmosferę tego miasta?
W Barcelonie nie można się nudzić, a od nadmiaru atrakcji może wręcz rozboleć głowa (i nogi ;)). Okoliczne miejscowości i podmiejskie plaże również mają wiele do zaoferowania, ale ich odwiedzenie warto sobie zostawić na kolejne wizyty. Mnie zależało na tym, aby podczas wyjazdu nie poświęcać się jedynie zwiedzaniu. Od kiedy posmakowałam innego rodzaju podróżowania, nie mogę sobie odmówić odrobiny luzu podczas pobytu w nowym miejscu. Zwiedzanie okolicznych atrakcji jest super, ale uważam, że trzeba dać sobie czas również na kontemplację.
Bardzo polecam, aby Barcelonę zwiedzać pieszo. Sieć metra jest świetnie rozwinięta, ale przemieszczając się nią wszędzie można wiele rzeczy przegapić. My np. Park de la Ciutadella odkryliśmy trochę przez przypadek, a bardzo nam się podobał. Czasami dobrze pójść na żywioł albo zabłądzić… A wygodne buty to podstawa.
Naiwnie myślałam, że mam mało zdjęć z Barcelony (tym razem postawiłam bardziej na video, przywiozłam na kartach pamięci ponad 600 ruchomych obrazków!) i że zmieszczę się z nimi w jednym poście z fotorelacją. Niestety, to nie przejdzie. Stanęłam więc przed trudną decyzją jak podzielić zdjęcia i ostatecznie postanowiłam najpierw skupić się na Wzgórzu Sants Montjuic i barcelońskich plażach, a w kolejnym poście przyjrzymy się parkom, architekturze i ogólnie miastu.
Przygotujcie się dziś na sporą dawkę pięknych widoków, mnie pokazywane poniżej miejsca po prostu zauroczyły! Zacznijmy od samego “wdrapywania się” na wzgórze Sants Montjuic. Oczywiście można tam wjechać jakimś autobusem albo kolejką, ale co to za frajda? Na górę wchodzi się m.in. poprzez piękne ogrody…
…których nie pokażę na zdjęciach, trochę więcej widać na filmie, który będzie na końcu tego wpisu.
Na górze warto odwiedzić miasteczko olimpijskie – jest tam naprawdę pięknie i co więcej – dociera tam bardzo mało turystów. Miła odmiana od reszty Barcelony 😉
Z tego miejsca roztacza się też widok na drugą, mniej turystyczną część Barcelony
Wisienką na torcie jest jednak zamek na samej górze Montjuic, to z niego zobaczymy najwięcej… Warto kupić bilet wstępu (3 lub 5 euro, szczegóły będą w poście z informacjami praktycznymi).
Polecam aby ze wzgórza zejść inną drogą i dzięki temu odkryć kolejne piękne punkty widokowe
Ok, schodzimy na niziny, a tam… Plaże. Szerokie, piaszczyste… I sztuczne :). Plaże w Barcelonie nie są naturalne, zostały stworzone przy okazji Igrzysk Olimpijskich i do dziś cieszą Hiszpanów i spragnionych smażingu turystów.
No dobra, skoro już pokazuję w tym poście moje ulubione miejsca, to nie mogę pominąć tego… La Boqueria, ile bym dała aby mieć ją u siebie na osiedlu 😉 a powodem są te oto proste pojemniczki z owocami. Dla osoby która zaczyna dzień od solidnej dawki owoców to idealne rozwiązanie. I jestem z siebie dumna, bo w stronę stoisk z żelkami i czekoladkami spojrzałam tylko w celu nakręcenia ich do filmu. Owoce to dla mnie najlepsze słodycze.
Na koniec zapraszam na filmowy spacer, trwa zaledwie 7 minut, więc mam nadzieję, że wytrzymacie ;). No i mam nadzieję, że nie uśpi Was pierwsza piosenka, kolejne dwie są nieco żywsze. Zależało mi aby muzyka wprowadzała w hiszpański klimat, a jednocześnie była legalna. Bo gdyby nie musiała być legalna, wybrałabym tę – to aktualnie jeden z największych hiciorów w Hiszpanii.
Miłego oglądania i już zapraszam na kolejny fotograficzny spacer, na którym bardziej zagłębimy się w miasto 🙂 już niedługo!