Są takie dni… Albo nawet długie tygodnie… Kiedy cały nasz plan na zdrowe życie chwilowo zawodzi i odpuszczamy. Nawet nie chodzi o to, że nagle rzucamy się na fast foody i przyklejamy się na stałe do kanapy, ale czasami robimy sobie zbyt długą przerwę od regularnej aktywności fizycznej, albo mniej zwracamy uwagę na to co jemy…
Mnie też zdarzają się takie okresy. Najczęstszą ich przyczyną jest jakaś przedłużająca się niedyspozycja, np. przeziębienie, kontuzja lub po prostu kiepski nastrój… Ale bywa też, że wpadam w straszny wir pracy i nagle przyłapuję się na tym, że przez cały dzień jem kanapki z dżemem lub pomidorem, a o istnieniu sportu przypominam sobie tylko podczas nagrań do ZdrowoManii. Cóż, bywa. Tylko że u mnie to bardzo wpływa na mój komfort życia. Nie lubię czuć się ociężała, nie lubię mieć wyrzutów sumienia, że przez swoje lenistwo mogę sobie poważnie zaszkodzić… Jestem przez to w jeszcze gorszym nastroju i to błędne koło się zamyka.
Kiedy ten stan rzeczy zaczyna mi doskwierać, podejmuję próbę powrotu na dobrą drogę. Najtrudniejsze zawsze są początki, np. pierwszy tydzień zdrowej diety czy biegania. Przez ten pierwszy tydzień trudno zmusić się do wyjścia z domu albo do regularnego przygotowywania posiłków, pojawiają się też jakieś wymówki, którym zazwyczaj ulegamy. Kiedy przetrwamy ten tydzień, potem jest już z górki – dobre nawyki zazwyczaj wchodzą nam w krew a my zaczynamy odczuwać poprawę w samopoczuciu. Dlatego moim sposobem jest wprowadzenie sobie na tydzień takiego totalnego rygoru – żadnego ulegania pokusom, wymówkom i lenistwu. Same zdrowe, regularne posiłki, treningi według wyznaczonego wcześniej planu (czy się chce czy nie), zero niezdrowych obiadków czy sklepowych słodyczy. Tylko żeby była jasność – na co dzień nie jestem zwolenniczką takiego rygoru, mówię tylko o tym jednym tygodniu wracania na dobrą drogę. Żeby sobie to ułatwić i żeby pozbawić się wymówek pt. “no naprawdę nie było czasu ugotować obiadu i musieliśmy zamówić pizzę”, trzeba się do takiego tygodnia dobrze przygotować:
1. Przede wszystkim dokładnie rozplanować swój tydzień i ocenić, w których dniach i o jakich porach jest czas na trening, gotowanie itp.
2. Zaplanować wszystkie posiłki i niezbędne zakupy. Przyznaję, że ja na co dzień nie żyję z długopisem i kartką w dłoni i nigdy nie planuję posiłków, ale w takim tygodniu rygoru to moim zdaniem bardzo ułatwia zadanie. Dobrze jest na ten tydzień zaopatrzyć się w dużą ilość warzyw i owoców, a potem po prostu jeść ich jak najwięcej.
3. Uwzględnić w swoim planie rzeczy, które się naprawdę lubi – ulubione sałatki, jakieś zdrowe desery.
3. Zaplanować na ten tydzień aktywności, również swoje ulubione. Jeśli nie przepadasz np. za bieganiem – wybierz coś innego, to ważne aby ten ruch był przyjemnością.
4. A kiedy przydarzy się wpadka, żadnego “ok, zacznę od nowa od poniedziałku”. Nie. Wpadka szybko idzie w zapomnienie, nie ma taryfy ulgowej, rygorystyczny tydzień zaczyna się od nowa TERAZ.
U mnie to zawsze działa, z prostej przyczyny – zdrowy styl życia jest niesamowicie przyjemny. Zdrowe odżywianie jest bardzo smaczne i dobrze się po nim czuję. Aktywność fizyczna poprawia nastrój, wygląd… wszystko! Po tygodniu takiego przykładnego życia przypominam sobie ile dają mi takie pozytywne nawyki i już nawet nie chcę z nich rezygnować, dalej wszystko dzieje się zupełnie naturalnie. Oczywiście nic nie trwa wiecznie i kolejny spadek formy i wybicie się z rytmu znowu może nam się przytrafić… Ale wtedy zabawa zaczyna się od nowa :).
A Wy jak wracacie na dobrą drogę? A może nigdy z niej nie schodzicie?