Hangar 646 to pierwszy warszawski park trampolin z prawdziwego zdarzenia. Jest ulokowany przy Wale Miedzeszyńskim 646, ale już wkrótce otwiera drugą siedzibę, tym razem na Mokotowie.
Ależ ja się tam wybawiłam! Zakwasy po wizycie w Hangarze miałam przez 3 dni. Kto by pomyślał, że taka świetna zabawa może być jednocześnie tak genialną aktywnością fizyczną. Ja już mam ochotę tam wrócić i w przyszłym tygodniu planuję wybrać się tam z moją drugą połówką. Myślę, że to świetny pomysł na “randkę”.
Tutaj możecie obejrzeć moją video relację z Hangaru 646:
Materiał jest podzielony na 4 części:
- Krótka rozmowa z trenerem.
- Część praktyczna – wskazówki jak się rozgrzać, jak zacząć, nagrane z mojej perspektywy, abyście poczuli jakbyście sami tam byli ;).
- Teledysk ukazujący możliwości Hangaru
- Moje wrażenia na gorąco – wyszły nieco chaotyczne, ale obawiam się, że przy niektórych testach tak właśnie będzie – ekscytacja wylewa mi się uszami ;).
Jestem szczęściarą, bo przez prawie 2 godziny miałam do dyspozycji fajnego trenera, a dla dobra materiału większość “akrobacji” musiałam powtarzać po kilka razy. Co prawda już podczas rozgrzewki odkryłam, że w tej zabawie niezwykle ważna jest koordynacja ruchowa, która delikatnie mówiąc nie jest moją najmocniejszą stroną… Ale nie poddawałam się. I wierzcie mi, że już po pierwszych 5 minutach skakania potrzebowałam chwili wytchnienia – to jest niesamowicie męczące! Potwierdza to ból mięśni następnego dnia… Zakwasy miałam dosłownie wszędzie.
Największe wyzwanie?
Upadek i odbicie się od trampoliny tyłkiem. Podskoczenie do góry i upadanie do tyłu na pośladki jest czymś tak nienaturalnym w codziennym życiu, że wykonanie tej czynności zwyczajnie mnie przerastało. To było coś w rodzaju blokady psychicznej. Przełamałam się jednak, tak samo jak i do “salta” i chyba do wszystkiego co pokazywał mi Hubert.
Najlepsza zabawa?
Skakanie do basenu z gąbkami! Jedyna i niepowtarzalna okazja dla amatorów, aby porobić różnego rodzaju fikołki w powietrzu. Wygramolenie się z basenu jest natomiast sporym wyzwaniem i dodatkową formą treningu ;). Ogólnie w Hangarze najbardziej podobało mi się to, że można się tam poczuć znowu jak dziecko na placu zabaw.
Hangar 646 to świetne miejsce zarówno na spotkanie ze znajomymi jak i na aktywną randkę. Niektóre szkoły od czasu do czasu organizują tam lekcje W-F. Ach, gdyby za moich czasów W-F tak wyglądał… Nie byłabym niedysponowana przez min. 20 dni w miesiącu.
Po szaleństwach na trampolinach można posilić się w przyjemnej, przystępnej cenowo kawiarni.
Ile to kosztuje?
Godzinne wejście kosztuje 29 lub 34 zł, w zależności od tego czy kupicie bilet przez internet czy na miejscu (przez internet jest taniej). Do tego przy pierwszej wizycie trzeba doliczyć 5 zł na zakup specjalnych, antypoślizgowych skarpetek. Pełny cennik znajdziecie tutaj.
Podsumowując – gorąco polecam Hangar 646!
Byliście już w parkach trampolin w swoich miastach?